Trwa ładowanie...
d4ba4jb
Luzowanie obostrzeń? Prof. Anna Piekarska nie pozostawia złudzeń

Luzowanie obostrzeń? Prof. Anna Piekarska nie pozostawia złudzeń

Choć codzienne raporty Ministerstwa Zdrowia wciąż pokazują duży przyrost zakażeń, to rząd zaczyna już myśleć o znoszeniu obowiązujących obostrzeń. Prof. Anna Piekarska z Rady Medycznej doradzającej premierowi Mateuszowi Morawieckiemu uważa, że takie decyzje są stanowczo przedwczesne. - To w ogóle nie jest moment do luzowania obostrzeń. To jest moment, w którym powinniśmy się cieszyć, że te działania, które podjęliśmy w marcu, zaczynają działać i że schodzimy z tego Mount Everestu, który osiągnęliśmy, jeśli chodzi o zakażenia - powiedziała w programie "Newsroom" WP. Podkreślała, że poluzowanie restrykcji może wywołać podobną reakcję społeczną do tej, która miała miejsce w lutym, kiedy ulice Zakopanego zalały tłumy ludzi. - W dalszym ciągu jest zbyt dużo zakażeń i jeśli w tej chwili poluzujemy, to wrócimy do tego, co było na początku marca - stwierdziła prof. Piekarska.

Pani profesor, w tej chwili mamy pRozwiń

Transkrypcja:

Pani profesor, w tej chwili mamy ponad 29 tysięcy zajętych łóżek covidowych, nadal bardzo dużą liczbę zgonów w naszym kraju. Czy to jest dobry moment, żeby luzować obostrzenia? To w ogóle nie jest moment do luzowania obostrzeń. To jest moment, kiedy powinniśmy się cieszyć, że to co do tej pory zrobiliśmy, te ograniczenia, które narzucono w marcu, że one działają i przynoszą efekty, że schodzimy z tego Mont Everestu, który osiągnęliśmy, jeśli chodzi o zakażenia i mam nadzieję, że to był szczyt szczytów i więcej do tego nie wrócimy. Natomiast absolutnie nie jest to moment, żeby się ucieszyć i zdejmować ograniczenia. Prawdopodobnie lokalnie w bardzo małych obszarach w tych województwach, gdzie faktycznie sytuacja jest dobra, można próbować to robić. Natomiast absolutnie przestrzegałabym przed zdejmowaniem ograniczeń w tym momencie, bo jest zbyt dużo zakażeń w dalszym ciągu i jeżeli w tej chwili poluzujemy, to wrócimy do tego, co było w końcu marca. Pani profesor, podobnego zdania jest wielu specjalistów, wielu też medyków, lekarzy, którzy doradzają premierowi. Pytanie czy premier słucha tych waszych porad i informacji na temat tego jak może się skończyć to luzowanie obostrzeń? To nie jest pytanie do mnie, tylko do pana premiera. Ale pani profesor, kiedy pani pamięta o tym, o czym rozmawiacie razem z premierem, wy, lekarze, wybitni specjaliści i potem słyszy pani informacje o tym kolejnym luzowaniu obostrzeń, to jest pani często zaskoczona, zdziwiona, zszokowana? Nie do końca, dlatego że to że my się wypowiadamy, oczywiście tak, natomiast zawsze powtarzam, że Rada Medyczna jest tym, czym jest. Czyli jest ciałem doradczym, a nie jest ciałem decyzyjnym. Natomiast decyzje finalne są wypadkową pewną sytuacji gospodarczej, nastrojów społecznych, tysiąca innych rzeczy, które na tę decyzję wpływają. I mam tego absolutnie świadomość, że tak jest. Natomiast my lekarze pracujący w klinikach, bo akurat tak się składa, że w Radzie Medyczne większość z nas to są szefowie klinik, którzy od 15 miesięcy walczą z COVID-em w sposób rzeczywisty, tak. To nie jest walka wirtualna, tylko to jest leczenie chorych nieraz w dramatycznie ciężkich stanach i ilości zgonów nieprzebrane zupełnie. Więc my widząc to wszystko, co się dzieje i mając 30 000 zajętych łóżek szpitalnych, nie możemy rekomendować w tym momencie, żeby cokolwiek luzować. To jest, proszę państwa, ja przypominam cały czas - my w pierwszej fali epidemii naszykowaliśmy 10 000 łóżek zakaźnych dla pacjentów z COVID-em. Zajęta była mniej więcej połowa w najgorszym momencie pierwszego półrocza epidemii. Natomiast w tej chwili to jest 6 razy tyle. My nie możemy niczego luzować dopóki jest 700 zgonów dziennie, dopóki działają szpitale tymczasowe, które są polowym wariantem ratowania sytuacji - koniecznym, ale dramatycznym - dopóki większość oddziałów internistycznych jest zajętych dla pacjentów covidowych. Efekt jest taki, że my zupełnie nie mamy gdzie przekazać pacjentów już wyleczonych z COVID-u, wymagających dalszego leczenia i doleczenia po tej ciężkiej chorobie. Więc w ogóle sytuacja jest patowa, jesteśmy w klinczu właściwie bardzo często. Kiedy uratowaliśmy pacjentowi życie, ale wiemy, że on jeszcze wymaga leczenia i po prostu nie mamy często co z nim zrobić. I system jest nadal niewydolny. No nie możemy w tym momencie dopuścić, żeby znowu doszło do wzrostu zakażeń. Bo problem polega na tym, że każde luzowanie odbierane jest przez społeczność naszą jako koniec epidemii. Widzieliśmy ten efekt w połowie lutego w Zakopanem. No dramatyczna zupełnie sytuacja, która musiała się przełożyć na gwałtowny wzrost zakażeń i przełożyła się miesiąc później, tak. Więc jeżeli my z tej górki w tej chwili wystartujemy z jakimikolwiek obostrzeniami, to będziemy mieć, z luzowaniem ich, to będziemy mieć 40 tysięcy z powrotem, tak.
d4ba4jb
d4ba4jb
Więcej tematów