Łupem złodziei padł samochód żony z‑cy komendanta
W piątek na badania do poznańskiego szpitala MSWiA przyjechała żona nadinspektora Waldemara Jarczewskiego, zastępcy komendanta głównego policji. Najprawdopodobniej w nocy z piątku na sobotę volkswagen turan minivan, którym przyjechała do szpitala został skradziony.
Samochód, którym przyjechała, zaparkowała niedaleko placówki, a nie na szpitalnym parkingu przy ulicy Dojazd 34.
- W sobotę poszedłem po samochód, w miejsce które wskazała mi żona, niestety auta nie było - relacjonuje zastępca komendanta głównego policji, który po tym jak sprawdził okolicę i upewnił się, że auta nigdzie nie ma, zgłosił kradzież.
O tym incydencie poinformował poznańską policję. - Mam tylko nadzieję, że ta sprawa i nerwy z nią związane, nie wpłyną negatywnie na stan zdrowia żony - martwi się Waldemar Jarczewski.
- Jej zdrowie jest teraz najważniejsze - zaznacza nadinspektor, który ten rok może powoli zaliczyć do pechowych.
Na początku stycznia padł bowiem ofiarą włamania. Złodzieje wyłamali zamki w drzwiach balkonowych jego służbowej kwatery w Warszawie i ukradli kilka zegarków, prywatnego laptopa i inne drobiazgi. Na szczęście nie zginęło nic, co miałoby związek ze służbą.
Waldemar Jarczewski służbę w policji zaczynał w wielkopolskim Lesznie. Przeszedł przez wszystkie szczeble w służbie kryminalnej, aż do naczelnika wydziału dochodzeniowo - śledczego w Komendy Wojewódzkiej Policji w Lesznie. Przez sześć lat był także komendantem miejskim w Lesznie. Od 1999 roku był I zastępcą komendanta wojewódzkiego policji w Wielkopolsce. Później jego losy związały się z komendą główną policji. Pracował jako oficer łącznikowy polskiej policji w Kijowie. Ponownie jest zastępcą komendanta głównego policji.
**Polecamy: Tajemnicza sprawa skradzionego porsche