"To będzie armagedon". Łukaszenka straszy ws. Ukrainy
Nie będzie agresji na Polskę - twierdzi Alaksandr Łukaszenka. Białoruski dyktator wezwał władze Rosji i Ukrainy do rozpoczęcia rozmów pokojowych, jednocześnie strasząc potencjalnym atakiem nuklearnym ze strony Moskwy.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie i białouskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Łukaszenka, który pełnił rolę przewodniczącego VII Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego, w swoim wystąpieniu oświadczył, że Polska nie powinna się bać ataku ze strony Białorusi. Wyraził przy tym wielkie zdziwienie zbrojeniem się sąsiada.
- Po co im to w ogóle potrzebne? Nie będziemy z nimi walczyć. Nie powinni spodziewać się aktywnych, agresywnych działań wobec państwa polskiego i ludności. Nie jest nam to potrzebne - podkreślił Łukaszenka.
Niezależny białoruski portal Zierkało ("zwierciadło") zauważa natomiast, że przed rosyjską inwazją na Ukrainę Łukaszenka przez wiele lat zapowiadał, że "z terytorium Białorusi nie będzie ataku" na Kijów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzeba "wyszarpać" broń jądrową dla Polski? "Na tym polega polityka"
Łukaszenka wzywa do rozmów o pokoju
Podczas zjazdu Łukaszenka odniósł się do decyzji USA o udzieleniu Ukrainie pomocy finansowej w wysokości 61 mld dolarów. Według niego jest to "bardzo poważny czynnik eskalacji" w trwającej wojnie z Rosją. Pociski ATACMS dalekiego zasięgu, jak określił, są "bardzo niebezpieczne".
W swoim wystąpieniu ocenił, że obecnie sytuacja na froncie jest patowa, a przez to "najwygodniejsza" do podjęcia negocjacji pokojowych. W swoim apelu białoruski dyktator nawoływał do powrotu do rozmów stambulskich z początku wojny. Wówczas stanowisko Rosji zostało uznane przez Ukrainę za nie do przyjęcia.
- Rosjanie nigdy nie opuszczą terytoriów, które zajęli w Ukrainie - kategorycznie oświadczył Łukaszenka, grożąc, że "jeśli teraz nie będzie rozmów, to z czasem Ukraina straci państwowość i może przestać istnieć".
- Jeśli sytuacja złoży się w sposób zagrażający sytuacji wewnętrznej w kraju, Rosja zastosuje cały arsenał, którym dysponuje. To będzie armagedon - powiedział w kontekście dostaw dla Kijowa pocisków ATACMS.
Łukaszenka mówił też o napiętej sytuacji na granicy z Ukrainą. Jak oszacował, Kijów umieścił tam 120 tys. ludzi i zbudował głębokie umocnienia obronne. Mińsk miał przerzucić na ten kierunek dodatkowe bataliony swoich wojsk.
Ukraińska strona regularnie informuje o monitorowaniu granicy z Białorusią, minowaniu oraz budowaniu umocnień obronnych. Na początku inwazji część rosyjskich wojsk zaatakowała Ukrainę z terytorium Białorusi i jest to w dalszym ciągu kierunek, z którego może nastąpić atak.
Źródło: PAP, BiełTA
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski