Łukasz Szumowski ciągle w pracy. Sam nie robi sobie testów na obecność koronawirusa
Minister zdrowia Łukasz Szumowski w programie WP #Newsroom powiedział, że nie robi testów na obecność koronawirusa, bo nie ma ku temu powodu medycznego. Jak tłumaczył, nie miał kontaktu z nikim, kto był pozytywnie zdiagnozowany, nie ma też infekcji. - Fantastycznie - tak zareagował z kolei na pytanie o to, jak spędził niedzielę. - Mogłem zjeść śniadanie z rodziną i ją zobaczyć. Od dwóch tygodni byłem króciutko w domu - podkreślił. Dodał, że nie był w kościele. - Dostałem dyspensę, wysłuchałem mszy. Uważam, że nie należy zwiększać ryzyka innych - wyjaśnił.
Jak zdrowie? Pana. Moje? Tak. Moje… Rozwiń
Transkrypcja:
Jak zdrowie? Pana. Moje? Tak. Moje na razie dobrze. Na razie? No, jak każdego. A czy pan minister robi sobie testy? Nie. Dlaczego?
Nie mam powodu, żeby robić sobie testy. Nie miałem kontaktu z nikim, kto był pozytywnie zdiagnozowany. Nie mam infekcji.
W związku z tym na razie - odpukać - nie ma powodów. Okej. Bo chyba by to źle wyglądało, gdyby minister zdrowia zachorował.
No nie, my jesteśmy na pewno w grupie bardzo wysokiego ryzyka w sztabie. Dlatego pytałem o te testy. Dlatego, że się spotykamy, ale na razie nie ma powodu medycznego.
Więc sam strach czy niepokój, że jestem w grupie ryzyka, no, nie daje...
Wie pan, jako lekarz to też troszeczkę inaczej się do tego podchodzi, bo wiemy, że cały czas bazujemy na prawdopodobieństwie. W ogóle w medycynie.
Trzeba też zachować trochę zimnej krwi, spokoju w kontakcie z pacjentem. Na przykład jak operowałem i pacjent był zakażony na WZW C czy B, to też jest ryzyko zakażenia.
I nie należy się tego bać. Tylko należy zachowywać zdrowy rozsądek. To mogę jeszcze trochę o życie prywatne ministra zapytać? Zależy o co.
Jak niedziela dzisiaj upłynęła panu ministrowi? No, fantastycznie, bo mogłem zjeść śniadanie z rodziną i ich zobaczyć.
Krąży taki dowcip, że niektórzy widzą rodzinę pierwszy raz. Ja dosyć dużo spędzałem zawsze czasu z rodziną, a od 2 tygodni to tak naprawdę byłem króciutko w domu.
I najczęściej ten czas spędzałem w wyłączeniu, bo spałem krótko, ale intensywnie.
A to nie jest trochę tak - znowu o te sprawy domowe zapytam - że hm tatuś i mąż wrócił, nie wiadomo z kim on tam się spotykał i co tutaj do domu przyniósł.
Moja żona jest lekarzem, pracuje na OIOM-ie, więc tam akurat bakterii, lekoopornych wirusów różnych jest tak dużo, że myślę, że nasz dom jest troszkę taki już nie powiem skolonizowany, ale...
Ale na pewno nie ma takiego strachu przed nieznanym. O tak. Pan minister chodzi do kościoła?
Chodzę. A był pan dzisiaj w kościele? Nie. Dostałem dyspensę, wysłuchałem mszy. Uważam, że nie należy zwiększać ryzyka innych.
Bo ja to jestem jeszcze - odpukać - człowiekiem w średnim wieku. I to w ogóle nie chodzi o obawę, czy ja się zarażę, bo ja się mogę zarazić, mogę się nie zarazić.
Mam nadzieję, że nawet jeżeli się zarażę, to przejdę to w sposób łagodny, ale szkoda narażać innych.
To znaczy osoby starsze, które jak się zarażą, to mogą mieć naprawdę poważne konsekwencje.
Więc to, że nie idziemy, to jest raczej troska o innych, niż o siebie.