"Ludzie Tuska próbowali mnie przekupić i grozili żonie"
- Wysoko postawiony urzędnik z otoczenia premiera Tuska proponował mi stanowisko prezesa urzędu centralnego. Próbowano mnie przekupić, przyciągnąć marchewką. Kiedy nie udało się mnie przekonać, zastraszano moją żonę - powiedział w Kontrwywiadzie RMF FM Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP. Według rzecznika rządu, Rybiński kandydując do senatu przestał być niezależnym ekspertem, zajął się działalnością polityczną i prowadzi kampanię wyborczą.
07.09.2011 | aktual.: 14.09.2011 16:20
Znany ekonomista będzie się ubiegał o miejsce w izbie wyższej polskiego parlamentu z list "Obywateli do Senatu"
Krzysztof Rybiński powiedział, że podobne sytuacje zdarzały się już wcześniej. - Wiele partii politycznych przychodziło do mnie z różnymi ofertami próbując przyciągnąć tzw. marchewką. Jak to mnie dotyczy, to jest w porządku, ja się tym nie martwię. Ale jeżeli ktoś tyka moją rodzinę w kraju, o którym mówi się, że jest demokratyczny, to jest to po prostu nie w porządku. Uważam, że za daleko poszliśmy i trzeba temu powiedzieć "Nie". Mówię temu bardzo głośno "Nie" i nie wyrażam na to zgody - powiedział były wiceprezes NBP.
Dopytywany przyznał, że ktoś "straszył jego żonę". Nie chciał jednak ujawnić więcej szczegółów.
Były wiceprezes NBP stwierdził jednocześnie, że "demokracja w Polsce jest chora". - Jakiś czas temu miałem nadzieję, że obecnie rządzący i opozycja w sytuacji poważnych turbulencji są w stanie dogadać się i parę spraw dla Polski uzgodnić. Tak się jednak nie dzieje - ocenił Rybiński.
Jego zdaniem, świetnym prezydentem Polski byłby Rafał Dutkiewicz. - Uważam, że ma wielki talent do mobilizowania pozytywnej energii u ludzi, którzy z nim pracują i byłby świetnym prezydentem Polski - stwierdził Rybiński. Zaznaczył jednak, ze celem Ruchu Obywateli do Senatu nie jest Rafał Dutkiewicz na prezydenta Polski. - Celem jest wprowadzenie do izby wyższej parlamentu grupy mądrych ludzi, którzy będą tworzyli naprawdę dobre i mądre prawo - powiedział.
Do sprawy odniósł się rzecznik rządu Paweł Graś: - Nie znam żadnego urzędnika z kancelarii premiera, który składałby jakiekolwiek propozycje panu Rybińskiemu. Traktuję to jako element kampanii wyborczej, takiego zaistnienia medialnego, co jak widać mu się udało.
Jak podkreślił rzecznik, polskie prawo przewiduje odpowiednie instytucje, do których należy zgłaszać tego typu sytuacje. - O ile wiem, pan Rybiński tego nie zrobił, więc zarzuty te są, delikatnie mówiąc, mało wiarygodne - zaznaczył.
Według rzecznika rządu, Rybiński kandydując do senatu przestał być niezależnym ekspertem, zajął się działalnością polityczną i prowadzi kampanię wyborczą. - Startuje do senatu, w swoim okręgu ma kontrkandydatów i z nimi może debatować na dowolne tematy i do woli - dodał Graś.
Z kolei rzecznik klubu PO Paweł Olszewski ocenił, że Rybiński jest w swoich oskarżeniach niewiarygodny, bo jeszcze niedawno mówił, że nie będzie kandydował i zajmował się polityką, a tymczasem kandyduje.
- Ja traktuję te wypowiedzi jako wypowiedzi o charakterze wyborczym i politycznym, tym bardziej, że prof. Rybiński jest dość enigmatyczny w tych wypowiedziach, (cechuje je) duży poziom ogólności, brak szczegółów - powiedział Olszewski. Jego zdaniem, jeśli sytuacja, o której mówi Rybiński, miała miejsce, "to powinien złożyć doniesienie do prokuratury, czego nie zrobił".
Przeczytaj też: Rybiński: kto poprze pozew przeciw rządowi?