Ludowi Mudżahedini w Warszawie. Kim są protestujący Irańczycy
Kilkaset osób wzięło udział w Warszawie w marszu "irańskiej opozycji". Nie byli to zwykli przeciwnicy irańskiego reżimu, ale Ludowi Mudżahedini, grupa byłych sojuszników Saddama Husajna, do niedawna uznawana za organizację terrorystyczną.
Warszawski szczyt bliskowschodni jest przełomowy. Po raz pierwszy od wielu lat w jednym miejscu otwarcie spotykają się przedstawiciele państw arabskich z władzami Izraela. Po raz pierwszy też w stolicy byliśmy świadkami wiecu przeciwko irańskiej teokracji. W środę przed Stadionem Narodowym pojawiło się kilkuset ludzi z irańskimi flagami, skandującymi antyreżimowe hasła. Widok tylu demonstrantów był tym bardziej niezwykły, że Warszawa nie jest zbyt popularnym miejscem zamieszkania dla irańskiej diaspory. Skąd więc środowy tłum?
Manifestacja była dziełem Narodowej Rady Oporu, organizacji powszechnie uznawanej za tożsamą z Ludowymi Mudżahedinami (OBL). To marginalna, lecz radykalna grupa irańskich opozycjonistów, przez wiele lat uznawaną za organizację terrorystyczną. Dziś OBL nie figuruje na unijnych i amerykańskich listach terrorystycznych, ale nadal budzi duże kontrowersje. To najbardziej skrajne skrzydło przeciwników reżimu w Teheranie, które nawet wśród irańskich opozycjonistów wewnątrz Iranu cieszy się złą sławą. Ma za to prężną i wpływową pozycję za granicą.
Giuliani chce zmiany reżimu
Nie bez przyczyny na warszawskim wiecu grupy przemawiał osobisty prawnik prezydenta Donalda Trumpa Rudy Giuliani. Giuliani od lat jest sojusznikiem grupy i jak sam przyznawał, niejednokrotnie pobierał wysokie honoraria za występy na wiecach ruchu. Były mer Nowego Jorku jest zresztą jednym z kilku mających związki z Mudżahedinami. Na imprezach organizowanych przemawiał też m.in. obecny doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Trumpa i jeden z największych antyirańskich jastrzębi John Bolton. Podczas środowego wiecu przemawiał też poseł PO i były prezydent Warszawy Marcin Święcicki.
- Oczywiście wiem o tym, że ta grupa ma ciemne karty w swojej historii, jak zamachy czy współpracę z reżimem Husajna w Iraku. Ale z list terrorystycznych wypisano ich dawno temu. Dziś jest to jeden z najbardziej prodemokratycznych i prężnych ruchów irańskiej opozycji. I sami są zresztą prześladowani przez reżim - mówi WP Święcicki. - Zresztą ruch cieszy się szacunkiem wśród zachodnich polityków. Na ich corocznych wiecach w Paryżu pojawiają się nie tylko Giuliani, ale inni czołowi politycy, np. były szef MSZ Francji Bernard Kouchner - dodaje.
Jak wyjaśnia Święcicki, wziął udział w demonstracji, aby zaprotestować przeciwko zbrodniom irańskiego reżimu. Zapewnia przy tym, że nie proponowano mu żadnych honorariów za swoje wystąpienie.
Przeczytaj również: Rudy Giuliani chwali Kaczyńskiego
Zmiana reżimu
W Warszawie Giuliani nazwał teherańskie władze mianem "maniakalnych religijnych fanatyków", sponsorów terroryzmu numer jeden na świecie i nawoływał do zmiany reżimu.
Przemówienie Giulianiego wzbudziło spore poruszenie. Informacje o nim znalazły się na pierwszej stronie dziennika "Financial Times". Prawnik Trumpa nie chciał zdradzić, czy otrzymał wynagrodzenie za swoje przemówienie, ale przyznał, że prezydent nie wiedział o jego obecności w Warszawie.
- Masa środowisk była lekko tym wszystkim zażenowana - powiedział WP współpracownik Giulianiego.
Choć manifestacje grupy zwykle przyciągają znaczące tłumy, nie wszyscy tam obecni to Irańczycy. Ludowi Mudżahedini znani są ze zwożenia na manifestacje licealistów i młodzieży z różnych krajów, głównie Europy Środkowej i Wschodniej. W 2008 roku opisywaliśmy, jak w wielkiej manifestacji grupy w Paryżu uczestniczyło 3,5 tysiąca polskich studentów. Nieświadomych uczniów skuszono perspektywą trzydniowej wycieczki do stolicy Francji za 20 złotych. Prawdopodobnie nie inaczej było też i tym razem. Jak donosił reporter TOK FM Thomas Orchowski, wśród demonstrujących byli m.in. licealiści ze Słowacji.
Przeczytaj również: Polacy na wiecu mudżahedinów
Krwawa historia mudżahedinów
To, że Mudżahedini mogą dziś swobodnie demonstrować przeciw reżimowi jest wynikiem stosunkowo niedawnej wizerunkowej transformacji grupy - kiedyś uważanej powszechnie za terrorystyczną, dziś prezentującą się jako prozachodni ruch demokratyczny.
Ale łatka terrorystów - zdjęta przez Unię Europejską w 2009 roku, a przez USA w 2012 - została nadana ruchowi nie bez przyczyny. Mudżahedini stanowili jedną z grup, które podczas rewolucji irańskiej w 1979 roku obaliły autorytarne rządy szacha Iranu Rezę Pahlawiego, jednak po przejęciu absolutnej kontroli nad państwem przez szyickiego kleryka ajatollaha Chomejniego, szybko znaleźli się w opozycji do nowych władz. Wówczas wyznawali ideologię łączącą szyicki islam z marksizmem. I w walce z nowym reżimem radykalne metody: zamachy bombowe i zabójstwa. Zaś podczas krwawej wojny iracko-irańskiej w latach 80. Mudżahedini sprzymierzyli się z Saddamem Husajnem. I przez długie lata to właśnie w Iraku znajdowali schronienie i bazę dla swoich operacji.
Do zmiany frontu doszło po amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku. Wkrótce po niej, antyzachodni dotąd ruch zaczął przedstawiać się jako prodemokratyczna i prozachodnia opozycja wobec reżimu w Teheranie. Z Iraku główne struktury przeniosły się do Francji. Mimo to, w zachodnich mediach ruch często uważany jest za kult. Kultem otaczani są wieloletni przywódcy OBL, Masud Radżawi i jego żona Mariam. Mariam do dziś pełni funkcję lidera, Masud zaginął krótko po amerykańskiej inwazji na Irak. Jego los jest nieznany.
Oskarżani o terroryzm Mudżahedini sami są też obiektem ataków sponsorowanych przez irański reżim. W 1988 roku w Teheranie dokonano egzekucji tysięcy zwolenników grupy oraz innych opozycjonistów. Zaś w ubiegłym roku francuskie służby udaremniły zamach bombowy przygotowywany przez irańskie władze. Celem zamachu miał być wiec OBL w Paryżu, w którym również występował Giuliani. We francuskiej stolicy zgromadzonych było ponad 4 tysiące członków grupy.
Przeczytaj również: Netanjahu mówi o wojnie z Iranem. Wpadka premiera Izraela?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl