"Lotniskowa cenzura" Air France
Linie lotnicze Air France "cenzurują" informacje dotyczące tragedii airbusa - podaje radio RMF FM. Reporter radia dotarł do dokumentu, w którym przewoźnik zakazał personelowi, w tym na lotnisku w Warszawie, rozdawania pasażerom dziennika "Le Figaro" z informacjami obciążającymi Air France.
12.06.2009 | aktual.: 12.06.2009 19:46
Dokument jest telexem wysłanym z centrali przewoźnika do biur regionalnych na lotniskach w różnych krajach. Władze firmy zakazały w nim udostępnienia jednego z numerów "Le Figaro" podróżnym na pokładach samolotów, przy wejściu do nich oraz w strefach dla vipów.
O co pyta "Le Figaro"?
Kontrowersje wzbudziło czwartkowe wydanie gazety. Dziennikarze sugerują, że przyczyną katastrofy mogło być wadliwe działanie czujników prędkości, które już wcześniej spowodowały serię problemów w samolotach Air France. "Le Figaro" zapytało też, dlaczego urządzenia nie zostały wymienione.
Rzeczniczka firmy odmówiła skomentowania "lotniskowej cenzury", nie zaprzeczyła jednak, że takie pismo rzeczywiście trafiło do oddziałów przewoźnika.
O tym, że automatyczne wiadomości, wysyłane tuż przed zaginięciem francuskiego airbusa wskazują na "niespójność pracy" systemów samolotu odpowiedzialnych za podawanie do kokpitu prędkości mówił w CNN kilka dni po katastrofie także przedstawiciel producenta maszyny.
Dyrektor Airbusa: "nieodpowiedzialny" artykuł
Teraz Airbus uspokaja. Dyrektor operacyjny Airbusa Fabrice Bregier zapewnił we francuskim dzienniku "La Depeche du Midi", że budowane przez koncern samoloty są "bezpieczne". Jednocześnie ostrzegł przed wyciąganiem przedwczesnych wniosków, zanim nie zostaną zbadane przyczyny katastrofy.
Dyrektor Airbusa określił artykuł w "Le Figaro" jako "nieodpowiedzialny". - Na tym etapie dochodzeń nic nie wskazuje na związek między wypadkiem samolotu Air France a jakimiś problemami z nawigacją - zapewnił.
Ta pierwsza oficjalna wypowiedź prasowa przedstawiciela Airbusa jest zbieżna ze stanowiskiem Biura Badań i Analiz (BEA) oraz Air France, właściciela samolotu.
Dyrektor generalny Air France Pierre-Henri Gourgeon wypowiedział się jednak mniej zdecydowanie, twierdząc, że "nie jest przekonany", aby zachodził związek między usterką szybkościomierza a katastrofą.
Przypomniał on, że obecnie lata 600 samolotów A330 podobnych do tego, który uległ katastrofie nad Atlantykiem. Mają za sobą 13 milionów godzin lotu i Airbus AF447 był pierwszy, który uległ katastrofie zakończonej śmiercią ludzi znajdujących się na pokładzie.