Podkreślił on w radiowej "Trójce", że Polska jest zdeterminowana doprowadzić do zmiany metody głosowania w UE i że polskie stanowisko w tej sprawie cieszy się coraz większym zrozumieniem - także wśród europejskich mediów.
Dodał, że oprócz Czech, które chcą poprzeć polską propozycję "są sygnały z Litwy", że również ten kraj byłby gotów udzielić poparcia dla metody polegającej na obliczaniu liczby głosów za pomocą pierwiastka kwadratowego z ludności krajów. O szczegółach litewskiego poparcia Łopiński nie chciał mówić.
Pytany, czy Polska - oprócz weta - ma też "plan B" na negocjacje w Brukseli, gdyby propozycja "pierwiastkowa" nie zyskała akceptacji, prezydencki minister odparł, że byłoby dziwne, gdyby przed rozpoczęciem szczytu którekolwiek państwo wycofało się ze swego stanowiska. Na pytanie, czy możliwe jest takie wycofanie się już w trakcie szczytu, Łopiński odparł "zobaczymy" i nie chciał ujawniać żadnych innych szczegółów.
Prezydencki minister komentując informacje o liście 500 osób publicznych, które były traktowane przez służby specjalne PRL jako informatorzy, uznał, że w aktualnym stanie prawnym nie ma możliwości opublikowania jej. Łopiński dodał, że był "zaskoczony i zmartwiony" wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który to uniemożliwił.
Zarazem Łopiński uznał, że "nie może być lustracji bez dostępu do akt archiwalnych i bez listy agentów", dlatego potrzebna jest być może nawet zmiana konstytucji, by móc taką listę opublikować. Wyraził nadzieję, że siły polityczne wykażą determinację w tym przedmiocie.