Łodzie widmo u wybrzeży Japonii. Tajemnica z Korei Północnej
Co roku, do wybrzeży Japonii docierają dziesiątki łodzi z Korei Północnej - najczęściej ze zwłokami w środku. Nikt nie wie do końca, skąd się biorą i kim byli ich pasażerowie.
28.11.2017 | aktual.: 28.11.2017 15:00
W ubiegłym tygodniu świat obiegł film i historia północnokoreańskiego żołnierza, który zuchwale, w bólach, lecz ostatecznie z sukcesem uciekł z Północy na Południe. Ale nie wszystkie przeprawy kończą tak samo. Drugą stronę tej historii ukazała mała, drewniana łódź, którą w poniedziałek morze wyrzuciło na plażę w miejscowości Oga w północnej Japonii. We wnętrzu zdezelowanej łodzi były zwłoki ośmiu osób w stanie zaawansowanego rozkładu. Z niektórych ciał pozostały tylko kości.
Choć widok był drastyczny, dla mieszkańców Japonii takie zdarzenia to nic nowego. Takich łodzi-widmo, odkrywa się tam kilkadziesiąt w roku. Zaledwie kilka dni wcześniej, na wyspę Sado dotarła inna łódź z dwoma szkieletami. Według agencji Kyodo był to 43. taki przypadek w tym roku. Rok wcześniej było ich ponad 60.
Nie wiadomo do końca, kim są pasażerowie tych statków. Jedni spekulują, że to uciekinierzy, drudzy - szpiedzy. Tych możliwości nie da się wykluczyć, bo choć większość północnokoreańskich uciekinierów wybiera Koreę Południową lub Chiny jako cel swojej wyprawy, to przypadki udanych morskich ucieczek do Japonii też się zdarzają. Podobnie jak i eskapad agentów reżimu, którzy w przeszłości byli znani z porwań z przypadkowych osób z japońskich plaż.
Ale zagadka może mieć bardziej prozaiczne wyjaśnienie. To efekt niedostatków żywności w Korei Północnej. Według tej teorii, z powodu niedożywienia na połów ryb wyprawia się coraz więcej Koreańczyków, niemających doświadczenia w nawigowaniu i wypływających starymi, małymi niesprawnymi łodziami. Na to wskazuje los statku, który pojawił się u japońskich wybrzeży w czwartek. Ośmiu jego pasażerów przeżyło wyprawę. Okazało się, że byli rybakami, których łódź została zniszczona przez sztorm. Mężczyźni nie starali się o azyl w Japonii i po kilku dniach zostali zawróceni do domu.
Kiedy w 2015 roku ostatni raz widmo głodu zagroziło Korei Północnej, do połowu ryb masowo zapędzano żołnierzy niedoświadczonych w podróżach morskich. Wtedy również "statki widmo" seriami pojawiały się na japońskich wybrzeżach. Ale razem z niedoborami żywności rośnie też liczba uciekinierów. Od czasu największej klęski humanitarnej, która nawiedziła kraj w 1999 roku, z kraju zdołało uciec ponad 30 tysięcy Koreańczyków. Opowieściu wielu z nich trafiają na szpalty gazet i są opisywane w międzynardowych mediach. Ale historie tych, którzy pojawili się po drugiej stronie granicy martwi, często pozostają nieznane.