Łódź. Tajemnicza śmierć kierowcy
Łódzka prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie dziwnej śmierci 38-letniego mężczyzny na ul. Przybyszewskiego w Łodzi. Najpierw spowodował wypadek, a potem znaleziono go martwego na ulicy.
W czwartek około godz. 2.40 kierowca opla zafiry, który jechał zbyt szybko, na skrzyżowaniu ul. Przybyszewskiego z Kruczą stracił panowanie nad autem. Uderzył w sygnalizator świetlny, a potem zaparkowaną niedaleko dacię - donosi dzienniklodzki.pl. Zakończył jazdę na betonowym ogrodzeniu.
Przybyła na miejsce policja wręczyła mu mandat w wysokości 250 zł. 38-latek nie chciał wzywać karetki pogotowia. Przepraszał właściciela dacii, że uszkodził jego samochód. Jak twierdził, był zmęczony.
Zmieniał koło?
O godz. 4.00 policjanci opuścili miejsce wypadku. Tuż po godz. 6.00 pogotowie ratunkowie zostało zawiadomione, że jakiś mężczyzna śpi na ulicy. Przybyli na miejsce ratownicy medyczni stwierdzili jego zgon. Leżał na ziemi w pozycji embrionalnej, a auto było uniesione na lewarku. Okazało się, że to 38-latek, który wcześniej spowodował kolizję na drodze.
- Wstępne oględziny ciała nie potwierdziły, aby przyczyną jego śmierci były obrażenia powstałe w czasie nocnego wypadku. Niezbędne jest jednak przeprowadzenie sekcji zwłok do ustalenia bezpośredniej przyczyny zgonu mężczyzny - powiedział dziennikarzom Krzysztof Kopania z prokuratury Rejonowej Łódź Górna, która prowadzi śledztwo.
Źródło: dzienniklodzki.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl