Litwa: antypolska polityka oświatowa
13 grudnia z trybuny Sejmu Republiki Litwy poseł Jan Mincewicz z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie wygłosił oświadczenie w sprawie polityki oświatowej państwa litewskiego wobec mniejszości narodowych:
W ciągu 10 lat niepodległości ze strony najwyższych instytucji oświatowych republiki systematycznie i konsekwentnie zwalcza się oświatę w języku mniejszości narodowych, zwłaszcza - na poziomie szkoły średniej.
Już od szeregu lat szkoły z polskim językiem nauczania doskonale szykują swoich wychowanków zarówno pod względem wiedzy z przedmiotów, jak też w dziedzinie opanowania języka państwowego. W roku bieżącym egzamin z języka litewskiego abiturienci szkół polskich złożyli znacznie lepiej niż abiturienci szkół litewskich. (W szkołach polskich egzamin ten oblało około 5 proc., zaś w szkołach litewskich - 16,5 proc.). Również absolwenci szkół polskich znacznie lepiej wstępują na wyższe uczelnie (przy średniej republikańskiej około 40 proc., w szkołach polskich wskaźnik ten wynosi 51 proc.). W poszczególnych szkołach ten procent jest znacznie wyższy. Na przykład, ze szkoły im. Śniadeckiego w rejonie solecznickim w tym roku studentami wyższych uczelni (i to w zasadzie Litwy) zostało około 70 proc. absolwentów. Podobnie ze szkół w Czarnym Borze (80 proc.) jak też w Bujwidzach (75 proc.) w rejonie wileńskim, albo poprzednio w Ławaryszkach i Butrymańcach, gdzie po indeksy studenckie sięgnęło 100 proc. maturzystów. Dlatego
walcząc ze szkolnictwem polskim nie należy przynajmniej oblekać się w skórę dobroczyńcy.
Pomija się Konstytucję RL, jak również ratyfikowane konwencje międzynarodowe, Ustawę o mniejszościach narodowych, inne akty prawne, w tym również Traktat polsko-litewski, którego art. 15 wyraźnie zakłada nauczanie w języku ojczystym na poziomie szkół średnich. Czy ktoś jeszcze nie wie, że traktat międzypaństwowy ma moc większą niż ustawy krajowe i dominuje nad nimi?
Nie zważając na to, ministerstwo oświaty oraz administracja powiatu wileńskiego stale prowadzą bezprawną działalność, dążąc do możliwie największego zmniejszenia liczebności uczniów w polskich szkołach średnich. Od szeregu lat ministerstwo oświaty różnymi dokumentami prawnymi usiłuje wprowadzić w szkołach mniejszości narodowych nauczanie w języku litewskim. Nie zaprzestaje tych wysiłków również obecnie.
Jedynie w tym roku ministerstwo ogłosiło projekty kilku dokumentów właśnie to zakładających. Pół roku temu ogłoszono 4 modele nauczania w szkołach mniejszości narodowych. Żaden z nich nie przewidywał pełnego nauczania w języku ojczystym. Tylko wskutek energicznego protestu ze strony społeczeństwa nie udało się w trybie przymusowym wdrożyć tych modeli. Wtenczas ministerstwo spłodziło szereg innych dokumentów: rozkaz o nauczaniu dwujęzycznym, Założenia oświaty mniejszości narodowych, projekt nowej Ustawy o oświacie. We wspomnianych Założeniach o oświacie mniejszości narodowych faktycznie likwiduje się nauczanie w języku ojczystym na poziomie szkoły średniej. I nieważne, że przeczy to obowiązującym ustawom. Tendencyjne są również sformułowania w projekcie Ustawy o oświacie. Na opinię ludności nie zwraca się uwagi, podobnie jak nie uwzględniono prośby 25 tysięcy podpisanych pod żądaniem przywrócenia na maturze egzaminu z języka ojczystego.
W roku 1994 kolegium ministerstwa oświaty podjęło decyzję o zaprzestaniu wydawania podręczników dla starszych (11-12) klas szkół polskich, z wyjątkiem podręczników z języka i literatury ojczystej. Wskutek protestów ze strony społeczeństwa, na wniosek prezydenta bezprawna decyzja została formalnie odwołana. Ale tylko formalnie! Decyzji tej święcie i niewzruszenie przestrzega się po dzień dzisiejszy. Po roku 1994 wydano tylko to, co już było przyszykowane do druku. W roku 1996 ukazał się podręcznik z astronomii. To on był tym ostatnim. Od roku 1996 z wyjątkiem języka polskiego nie wydrukowano ani jednego podręcznika dla klas starszych. Dlaczego? Nikt nie może udzielić odpowiedzi. Jasne jedno: to nie jest przypadkowe i w żaden sposób nie daje się pogodzić z obowiązującym ustawodawstwem.
4 lutego 1999 r. minister oświaty K. Platelis wydał "słynny" rozkaz nr 150, zgodnie z którym reorganizacja szkół na tzw. Litwie Wschodniej dotyczy wszystkie inne, tylko nie litewskie. Taka niewiarygodna dyskryminacja wzbudziła wiele protestów. Wreszcie, po upływie pół roku, minister zmuszony był odwołać ten dyskryminujący rozkaz. Ale znowu tylko formalnie. Ten rozkaz również jest święcie i niewzruszenie wykonywany. Jakie należące do powiatu szkoły litewskie są łączone, reorganizowane, "optymalizowane", redukowane do niższego poziomu? Wręcz odwrotnie, otwiera się coraz nowe wszędzie tam, gdzie uda się siłą czy przekupstwem (jak to było przed rokiem w Starym Siole w rejonie wileńskim) nabrać 2-3 dzieci, czasem nawet nie w wieku szkolnym.
Zarzuca się, że w szkołach samorządowych w rejonach wileńskim i solecznickim klasy są małe liczebnie (8,1 i 7,9). Ale nikt nie liczy pieniędzy w litewskich szkołach powiatowych, gdzie w klasach jest średnio zaledwie 5,4 uczniów. (...) I nikt tych szkół nie zamierza "optymalizować". Ile tam finansuje się pustych miejsc i dlaczego pieniędzy na wszystko wystarcza? Nawet na to, żeby zbudować w szkole parę basenów pływackich, których samo utrzymanie kosztuje rocznie około 600 tysięcy litów, jak to zrobiono w litewskiej szkole w Solecznikach. Dlaczego tam nie liczy się pieniędzy? Czy dlatego, że to szkoła dla białych?
Natomiast polskie szkoły, nawet te bardziej liczne, są zamykane. Tak zlikwidowano polskie szkoły początkowe w Brażuole, Karaciszkach w rejonie trockim. Podobny los spotkał polską szkołę podstawową w Jawniunach w rejonie szyrwinckim, w Solkienikach w rejonie trockim. Natomiast podstawową 10-letnią szkołę w Rykontach zredukowano do... początkowej. Obniżono status polskiej szkoły podstawowej w Szklarach w rejonie trockim i in. Uczniowie tych szkół mają częstokroć po 10-15 km do innej najbliższej placówki oświatowej. Wielu z nich przestanie do niej w ogóle uczęszczać.
Wprowadzając w toku reformy szkolnej "koszyk ucznia" nie uwzględniono należycie zwiększonych wydatków w szkołach mniejszości narodowych (więcej godzin lekcyjnych, znacznie droższe podręczniki i in.) oraz nie zastosowano właściwego współczynnika, aby kompensować dodatkowe koszta. Przez to stawia się szkoły mniejszościowe w znacznie gorszej sytuacji finansowej niż szkoły litewskie, wprowadzając dodatkową dyskryminację.
Jak długo jeszcze zdążając do Europy będziemy żyli w dżunglach nihilizmu prawnego? Kiedy zaczniemy tworzyć państwo prawa?