Libia nie wystraszy się rakiet. Zachód wyśle komandosów?
- Kadafi jest zbyt wytrawnym bojownikiem, by wystraszyć się kilku nalotów, rakiet czy bomb - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Roman Polko - dwukrotny dowódca jednostki GROM oraz były doradca prezydencki ds. bezpieczeństwa. Jego zdaniem ataki z powietrza nie rozstrzygną o losach tej wojny. Na miejscu prawdopodobnie działają już jednostki specjalne państw koalicji - dodaje gen. Polko.
20.03.2011 | aktual.: 20.03.2011 11:15
- Przy pomocy ataków z powietrza nie wygrywa się klasycznych wojen. Mamy do czynienia ze strategią odstraszania - uważa gen. Polko. W opinii byłego dowódcy GROM-u, ofensywa rakietowa koalicji z pewnością wzmocni morale powstańców, nie zniechęci jednak libijskiego dyktatora do prowadzenia dalszej walki. - Kadafi jest zbyt wytrawnym bojownikiem, by wystraszyć się kilku nalotów, rakiet czy bomb - uważa gen. Polko.
- Ta strategia jest też spóźniona. Przyniosłaby zamierzone efekty, gdyby została wprowadzona wcześniej - wtedy, gdy rebelianci opanowali większość głównych miast Libii - podkreśla polski dowódca.
- Podejrzewam, że na lądzie działają grupy żołnierzy wojsk specjalnych, które wskazują cele i obiekty uderzeń, ale także pod pretekstem pomocy humanitarnej pomagają rebeliantom - mówi były dowódca elitarnej jednostki komandosów GROM.
W ocenie gen. Polki oba scenariusze rozwoju wydarzeń są możliwe. Libijski dyktator wciąż ma szansę zdławić powstanie. - Kadafi, który już nieraz znajdował się w międzynarodowej izolacji, może jeszcze zdobyć ostatnie bastiony powstania. Choć teraz zajmie mu to pewnie więcej czasu - przyznaje generał.
Rebelianci mają szansę obalić dyktatora, jeśli otrzymają większe wsparcie - przyznaje dowódca. - Słyszeliśmy, że ofensywy lądowej nie będzie. Rebelianci mogą otrzymać pomoc w postaci dostaw broni, ale także tzw. wsparcia szkoleniowo-doradczego udzielonego przez jednostki specjalne - dodaje gen. Polko.
Rozmawiał Paweł Orłowski, Wirtualna Polska