ŚwiatLibia na celowniku Rosji. Kreml może przyczynić się do eskalacji tlącego się tam konfliktu

Libia na celowniku Rosji. Kreml może przyczynić się do eskalacji tlącego się tam konfliktu

Rosja rozszerza swoje wpływy w basenie Morza Śródziemnego. Po Syrii kolejnym państwem, które znalazło się na jej celowniku, jest Libia. Minister spraw zagranicznych Malty ostrzega, że działania Kremla mogą na nowo rozpalić wojnę u bram Europy.

Libia na celowniku Rosji. Kreml może przyczynić się do eskalacji tlącego się tam konfliktu
Źródło zdjęć: © AFP | JOSEPH EID

15.01.2017 | aktual.: 15.01.2017 17:26

Powracający z Syrii do kraju rosyjski lotniskowiec "Admirał Kuzniecow" nieprzypadkowo zatrzymał się po drodze u wybrzeży Libii. Przed kilkoma dniami na pokładzie okrętu przyjęto gen. Chalifę Haftara, wpływowego libijskiego wojskowego, który de facto dzierży władzę nad wschodnią częścią kraju. Oficjalnie watażka za pośrednictwem telekonferencji omawiał z rosyjskim ministrem obrony Siergiejem Szojgu wspólną walkę z islamskim terroryzmem w regionie. Trudno to jednak interpretować inaczej, niż jako próbę włączenia się Kremla w libijską rozgrywkę.

Aby lepiej zrozumieć skomplikowaną sytuację w tym północnoafrykańskim kraju, musimy cofnąć się o kilka lat. Od 2011 roku, gdy na fali Arabskiej Wiosny obalony został krwawy dyktator Muammar Kadafi, Libia podzielona jest na różnorodne frakcje, rywalizujące o wpływy oraz zyski ze sprzedaży ropy naftowej. Co prawda formalnie od 2015 roku władzę nad krajem dzierży utworzony pod auspicjami Zachodu i ONZ Rząd Jedności Narodowej. Jednak w dużej mierze to tylko teoria.

Wspólny rząd miał połączyć rywalizujące z sobą największe ośrodki władzy - w Trypolisie i Tobruku, wspierane przez liczne lokalne milicje i bojówki. Sprawy miały się nieźle, dopóki wszyscy byli zjednoczeni w walce z zagrożeniem numer jeden - tzw. Państwem Islamskim. Ale wraz z pokonaniem dżihadystów ponownie narastać zaczęły napięcia między rywalizującymi ze sobą frakcjami, przede wszystkim kontrolującymi wschodnie połacie kraju siłami gen. Haftara (Tobruk) a zwolennikami Rządu Jedności Narodowej (Trypolis).

W tej rozgrywce Rosja postawiła na wpływowego watażkę, już wspieranego przez Egipt i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Ostatnia wizyta na lotniskowcu poprzedzona była dwiema podróżami do Moskwy, gdzie gen. Haftar miał zabiegać o wsparcie militarne. Oficjalnie Kreml pozostaje neutralny w libijskim konflikcie, ale pojawiły się poszlaki, że pomaga zbroić siły generała, a na pewno udziela mu wsparcia finansowego. Robi to pośrednio, bo formalnie Libia objęta jest międzynarodowym embargiem na dostawy broni.

Komentatorzy zwracają uwagę, że działania Moskwy do złudzenia przypominają wsparcie, jakiego udzielała syryjskiemu dyktatorowi Baszarowi al-Asadowi, zanim bezpośrednio włączyła się w tamtejszy konflikt. Wydaje się zatem, że Libia stała się kolejnym przystankiem Rosji na drodze do odbudowy sowieckich wpływów w basenie Morza Śródziemnego. Należy pamiętać, że pod rządami Muammara Kadafiego Libia była bliskim sojusznikiem Związku Radzieckiego, a potem Rosji w regionie oraz hojnym klientem rosyjskiej zbrojeniówki.

Aktywność Moskwy wzbudziła niepokój władz położonej niedaleko libijskich wybrzeży Malty, która obecnie sprawuję prezydencję w Unii Europejskiej. Jej minister spraw zagranicznych George Vella ostrzegł przed dwoma dniami, że wspierany przez Rosjan gen. Haftar może na nowo rozpętać wojnę domową w Libii, co doprowadzi do zwiększonej liczby uchodźców szturmujących granice Europy.

- Haftar ze swoją armią powoli i stopniowo przemieszcza się ze wschodu na zachód i prawdopodobnie połączy się ze swoimi towarzyszami z Zintanu na zachodzie (chodzi o sojusznicze Brygady Zintanu - przyp. red.) - powiedział Vella cytowany przez portal EUobserver. Jego zdaniem siły watażki wraz z lojalnymi mu bojówkami zamierzają okrążyć terytoria kontrolowane przez Rząd Jedności Narodowej i jego zwolenników. - To będzie miało katastrofalne skutki, ponieważ wywoła wojnę domową i zmusi jeszcze więcej uchodźców do ucieczki z Libii - ostrzegł minister spraw zagranicznych Malty.

Unia Europejska chce zawrzeć z Rządem Jedności Narodowej w Trypolisie analogiczną umowę do porozumienia z Turcją, która ma zmniejszyć napływ migrantów z Libii do Europy. Po zamknięciu szlaku bałkańskiego to stąd obecnie napływa najwięcej uchodźców. Jednak imperialne zapędy Kremla stawiają pod znakiem zapytania próby stabilizacji pogrążonego w chaosie państwa.

maltarosjalibia
Zobacz także
Komentarze (431)