"Lex TVN". Ekspertka o proteście: "Widać narastającą frustrację w Polakach"
- Prawdziwie groźne dla władzy protesty są tylko protesty ekonomiczne. Ludzie masowo wychodzą na ulice dopiero wtedy, gdy boli ich portfel. Taka jest brutalna prawda - mówi w rozmowie z WP dr Anna Materska-Sosowska z Uniwersytetu Warszawskiego.
19.12.2021 21:41
W wielu miastach w całej Polsce odbyły się demonstracje w obronie wolności mediów. To skutek przeforsowania przez PiS ustawy "lex TVN". Obywatele zgromadzeni przed Pałacem Prezydenckim domagali się od głowy państwa zawetowania uderzającego w niezależną telewizję prawa.
Czy protest zrobi wrażenie na Andrzeju Dudzie?
- Nie sądzę, żeby protest miał większy wpływ na decyzję prezydenta. Andrzej Duda będzie hamletyzował, przeciągał sprawę, może wysłać ustawę do TK. Ale nie to jest najważniejsze, ważniejsze jest to, że ludzie pokazali wspólnotę, że są razem, że chcą się gromadzić. To był protest nie tylko o wolność naszą, o wolność mediów, ale również protest przeciwko nieudolnej władzy, która nie panuje nad pandemią, nie radzi sobie z drożyzną. Widać w ludziach narastającą frustrację, która nie ominie rządzących - przekonuje w rozmowie z WP dr Anna Materska-Sosnowska.
Jak dodaje nasza rozmówczyni: - PiS-owi zależało na tym, żeby w tym momencie uwaga mediów skupiła się na jednym, konkretnym problemie. Żeby przykryć inne tematy - drożyznę czy podwyżkę cen energii, kryzys pandemiczny, kryzys na granicy. Ta gra się po prostu PiS-owi opłaca.
Dr Materska-Sosnowska tłumaczy, że hasło "wolne media" jest - podobnie jak "wolne sądy" - nieco abstrakcyjne dla ogółu obywateli. - Podobnie jak na protestach PiS dotyczących TV Trwam, tak i tutaj, w przypadku obrony TVN, angażuje się przede wszystkim tzw. twardy elektorat. Patrząc na naszą historię, to prawdziwie groźne dla władzy protesty są tylko protesty ekonomiczne. Ludzie masowo wychodzą na ulice dopiero wtedy, gdy boli ich portfel i tego każda władza się boi. Taka jest brutalna prawda - przekonuje ekspertka.
Sejm odrzucił w piątek bezwzględną większością głosów uchwałę Senatu o odrzuceniu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Teraz ustawa trafi do prezydenta. Andrzej Duda zapowiedział, że "bardzo dokładnie" zbada ją przed podjęciem decyzji co do dalszych kroków. Prezydent ma trzy możliwości - może podpisać ustawę, zawetować ją lub wysłać do Trybunału Konstytucyjnego.
Przyjęta przez Sejm nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji ma - zdaniem PiS - na celu uszczelnienie i uściślenie obowiązujących od 2004 r. przepisów, które mówią o tym, że właścicielem telewizji czy radia działających na podstawie polskich koncesji mogą być podmioty z udziałem zagranicznym, pozaeuropejskim nieprzekraczającym 49 proc.