Polityka"Lex Kaczyński" pójdzie do kosza? "Nie ma poparcia ani w klubie PiS, ani w opozycji"

"Lex Kaczyński" pójdzie do kosza? "Nie ma poparcia ani w klubie PiS, ani w opozycji"

PiS zdaje sobie sprawę, że nowa ustawa covidowa nazywana przez opozycję "lex Kaczyński" (albo "lex konfident") nie znajdzie poparcia w Sejmie. - Projekt upadnie, to pewne. Chyba że zostanie przeorany poprawkami na poziomie komisji i Senatu - mówi nam nieoficjalnie jeden z posłów partii rządzącej. Wątpliwości w tej sprawie nie pozostawia opozycja, która nowe przepisy zrównuje z ziemią. - A i pewnie Pałac Prezydencki by się żachnął - uważa polityk PiS.

Jarosław Kaczyński nie ma większości w klubie PiS
Jarosław Kaczyński nie ma większości w klubie PiS
Źródło zdjęć: © PAP | Rafa� Guz
Michał Wróblewski

28.01.2022 | aktual.: 01.02.2022 06:09

Pół roku temu Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt ustawy, który zakładał możliwość weryfikacji przez pracodawcę zaszczepienia pracowników. Niektórzy politycy nazwali go "lex Niedzielski".

Projekt upadł.

Kilka miesięcy temu - już w trybie poselskim, a nie rządowym - projekt wrócił, tyle że w mocno okrojonej wersji. Zakładał nie weryfikację szczepień załogi, ale sprawdzanie wyników covidowych testów u pracowników. Nazwano go "lex Hoc".

Projekt upadł.

W czwartek 27 stycznia pojawił się kolejny projekt - tym razem forsowany przez Jarosława Kaczyńskiego - który nie tylko umożliwia pracodawcy zażądanie od pracownika informacji o negatywnym wyniku testu na obecność koronawirusa, ale także zakłada możliwość karania tych, którzy się nie podporządkują.

Krótko mówiąc: w myśl nowych propozycji, pracownik, który nie poddałby się testowi - a w miejscu jego pracy pojawiłoby się ognisko koronawirusa - mógłby zostać zobowiązany do zapłaty odszkodowania. W jakiej wysokości? 15 tysięcy złotych. Wpierw jednak trzeba by mu było udowodnić, że to on był źródłem zakażenia. Proces dochodzeniowo-odszkodowawczy trwałby zapewne miesiącami (o wadach regulacji pisaliśmy szerzej TUTAJ).

Projekt nazywany jest "lex Kaczyński" albo... "lex konfident". - Ten system możliwości składania donosów i dochodzenia odszkodowania to całkowite kuriozum z punktu widzenia prawnego i medycznego - uważa senator klubu PiS Jan Maria Jackowski.

"Najbardziej kuriozalny projekt, jaki istnieje"

- Nie zagłosuję za taką ustawą - powiedział w piątek Paweł Kukiz, koalicjant programowy PiS. - Już od dawna mówiłem, że generalnie za tymi ustawami szczepionkowymi nie będę głosował i na to PiS jest przygotowane - stwierdził lider Kukiz’15.

Nowe regulacje miażdży opozycja.

- Mamy najbardziej kuriozalny projekt, jaki istnieje - uważa wiceprzewodnicząca klubu Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy wskazuje, że "lex Kaczyński" "nie tylko próbuje skłócić pracowników z pracodawcą, ale przede wszystkim szczuje na siebie kolegów z jednego zakładu pracy". 

Posłowie KO dodają, że projekt ma sprawić, że "ludzie w jednym zakładzie pracy będą na siebie donosić". - Takiego gniota, jak żyję, to nie widziałem. "Lex Kaczyński" to wywieszenie przez rząd białej flagi w walce z pandemią - przekonuje szef klubu KO Borys Budka.

- Jak udowodnić, że się zaraziłem od kolegi z pracy, a nie od osoby, z którą jechałem w tramwaju? Albo minąłem się w drzwiach, wchodząc do sklepu? Nie da się udowodnić zakażenia drogą kropelkową i wskazać osoby, od której się zakaziło. To jest kompletnie bez sensu. Będziemy teraz pozywać siebie nawzajem - dodaje lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Weto zapowiada również Porozumienie Jarosława Gowina. - Nie poprzemy "lex konfident". Wybierzemy naukę, a nie donosicielstwo - przekazał w Sejmie dziennikarzom poseł Michał Wypij.

PiS nie wierzy w sukces

Nawet w PiS nie ma przekonania, że ustawa przejdzie przez Sejm.

- Najpierw projekt trafi do komisji, gdzie zgłoszona zostanie masa poprawek. Później będzie Sejm, gdzie nawet w klubie nie ma większości. A jeśli jakimś cudem większość się znajdzie, to jeszcze jest Senat. Tam ustawa może zostać całkowicie przeorana - mówi poseł PiS.

Dodaje, że w klubie parlamentarnym PiS nie ma wiary, że projekt w obecnym kształcie wejdzie w życie. - Przecież nawet prezydent zgłasza obiekcje - zauważają nasi rozmówcy z obozu władzy.

Sejm nad nowymi regulacjami będzie pracował w przyszłym tygodniu. Absurdy nowych przepisów wykazał w Wirtualnej Polsce Patryk Słowik.

Jak pisaliśmy już w Wirtualnej Polsce, PiS nie ma co liczyć dziś ani na opozycję, ani na koalicjantów.

Szef klubu KO Borys Budka nie ma wątpliwości: - Oni kompromitują Kaczyńskiego.

Prym wiodą w tym ziobryści z Solidarnej Polski.

- Jeśli będziemy wprowadzać segregację sanitarną i decydować o tym, że ktoś ma mniejsze prawa tylko dlatego, że jest niezaszczepiony, a widzimy, że szczepienie nie powoduje odporności na zarażenie się, to jest to sytuacja niedopuszczalna - stwierdził poseł Jan Kanthak.

Jego partyjna koleżanka, posłanka Maria Kurowska, z mównicy sejmowej - w obecności liderów PiS - stwierdziła, że "najwyższa zachorowalność na koronawirusa jest tam, gdzie jest najwięcej zaszczepionych". - Restrykcje i szczepienia nie zwalczą pandemii - przekonywała parlamentarzystka klubu PiS.

A jej kolega z ław poselskich, Janusz Kowalski, uważa, że "ustawa o weryfikacji covidowej jest całkowicie sprzeczna z Konstytucją".

- Ziobryści są niereformowalni - wzdycha polityk PiS.

- Dlatego też projekt covidowy został zgłoszony jako poselski - mówi nam jeden z przedstawicieli obozu władzy. - Gdyby został zgłoszony jako rządowy, byłby od początku blokowany przez Ziobrę - tłumaczy.

W niektórych kręgach obozu władzy kontrowersje budzą też inne regulacje. Jak podało jako pierwsze RMF FM, czeka nas nawet czterokrotna podwyżka mandatów za brak maseczek i zakaz stosowania przez policjantów jedynie pouczeń w tej sprawie (mandat karny będzie koniecznością).

Projekt ustawy w tej sprawie przewiduje, że podniesiona ma zostać wysokość mandatu za łamanie obostrzeń, nakazów i zakazów.

W tej chwil za brak maseczki, jedzenie w kinie, czy nieprzestrzeganie dystansu policjant może nałożyć od 20 do 500 złotych mandatu. Jeżeli proponowana między innymi przez Jarosława Kaczyńskiego zmiana wejdzie w życie, to - jak podało RMF FM - maksymalna kara wzrośnie z 500 do aż 2000 złotych. Co więcej, osobom, które nie zgodzą się na mandat i przegrają sprawę w sądzie grozić będzie zapłacenie nawet 6 tysięcy złotych.

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupaw.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (819)