"Lex Czarnek" w Sejmie. Komisja przyjęła projekt ustawy
Podczas wspólnego posiedzenia połączonych Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Obrony Narodowej posłowie w pierwszym czytaniu zajmowali się rządowym projektem nowelizacji ustawy Prawo oświatowe, zwanej "lex Czarnek". Projekt został przyjęty, opowiedziało się za nim 39 posłów, 34 było przeciw. Na sprawozdawcę komisji wybrano Teresę Wargocką z PiS.
Ponadto sejmowe komisje - na wniosek PiS - wycofały z rządowego projektu zapisy proponujące zmianę w składzie komisji konkursowych na dyrektora szkoły poprzez zwiększenie liczby przedstawicieli kuratora.
Chwilę po rozpoczęciu obrad doszło do burzliwego zachowania. Podczas transmisji usłyszeć można było wulgarne słowa.
"Lex Czarnek" w Sejmie
Projekt ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka ma dać większe uprawnienia kuratorom. Zgodnie z założeniami, jeśli dyrektor szkoły lub placówki oświatowej nie wykona zaleceń wydanych przez kuratora oświaty, będzie on mógł wezwać go do złożenia stosownych wyjaśnień, dlaczego nie zastosował się do jego poleceń.
Nowelizacja prawa oświatowego przewiduje też, że kurator oświaty będzie miał decydujący głos przy wyborze dyrektorów szkół. Ministerstwo Edukacji i Nauki chce także sprawować kontrolę nad zajęciami dodatkowymi, jakie prowadzone są w danej szkole.
Zajęcia prowadzone przez stowarzyszenia lub organizacje pozarządowe będą musiały najpierw uzyskać pozytywną opinię kuratora oświaty. Konieczne będzie też przedstawienie rodzicom uczniów pełnej informacji o celach zajęć i treściach na nich prezentowanych.
Zobacz też: Leszek Miller o Pegasusie: "Nie po to wydali miliony, by śledzić trzy osoby"
"Lex Czarnek" w Sejmie. "Padły skandaliczne słowa"
Poniedziałkowe posiedzenie połączonych sejmowych Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Obrony Narodowej rozpoczęło się od problemów technicznych. Przewodnicząca przekazała, że niektórzy posłowie obradujący zdalnie nie mogą się połączyć.
- Mamy kworum, dlaczego nie zaczynamy? To nie jest nasz problem, że posłowie PiS są nieobecni zdalnie - powiedział jeden z polityków opozycji, apelując o przełożenie posiedzenia komisji.
"Może posłowie PIS widzą, że przyłożą rękę do niszczenia szkoły i nie chcą poprzeć 'LexCzarnek'?" - napisała na Twitterze posłanka KO Katarzyna Lubnauer.
W pewnej chwili podczas transmisji padły wulgarne słowa. - K***a, my jesteśmy tu na sali. Posiedzenie było przewidziane - krzyknął jeden z posłów. Nieparlamentarną wypowiedź szybko skomentowała opozycja. - Padły jakieś wulgarne słowa i bardzo bym prosił, aby pani przewodnicząca zareagowała - zaapelowano.
Następnie zarządzono przerwę, po której znów próbowano połączyć się ze wszystkimi posłami obradującymi zdalnie. - Na sali padły skandaliczne słowa posła ze strony Waldemar Andzela z PiS - alarmowała po raz kolejny opozycja.
Ostatecznie kłopoty technicznie minęły, a przewodnicząca komisji stwierdziła kworum i rozpoczęła posiedzenie.
Gorąco w Sejmie. Opozycja uderza w Czarnka
Jako jedna z pierwszych głos zabrała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy. Polityk zwróciła uwagę, że na sali nieobecny jest minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. - To jest niepoważne traktowanie nauczycieli, uczniów i rodziców - mówiła, składając jednocześnie wniosek o przerwę, który został odrzucony podczas głosowania.
Na temat treści samego "lex Czarnek" wypowiedziała się później Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej. - Knebluje nauczycieli, dyrektorów i rodziców, ale też pozbawia praw samorządy w Polsce - stwierdziła, komentując założenia projektu nowelizacji ustawy Prawo oświatowe.
Po kolejnej serii problemów technicznych posłowie głosowali nad wnioskiem posła PiS Zbigniewa Dolaty, żeby przejść do obradowania nad ustawą. Wniosek przyjęto.
- Ten projekt ustawy obejmuje szereg zmian, których państwo dotąd w ogóle nie zauważyli. Są to zmiany, które ułatwią funkcjonowanie szkół i placówek w Polsce - powiedział następnie wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski.
Wiceminister odniósł się też do jednego z zapisów nowelizacji, zgodnie z którym zajęcia prowadzone przez stowarzyszenia lub organizacje pozarządowe będą musiały najpierw uzyskać pozytywną opinię kuratora oświaty. - Opinia kuratora w przytłaczającej większości przypadków będzie pozytywna i organizacje, stowarzyszenia, które chcą pomóc w wychowaniu i przyswajaniu przez uczniów dodatkowej wiedzy będą mogły funkcjonować - przekonywał Piontkowski.
Dodał, że "kolejna część przepisów dotyczy sytuacji nadzwyczajnych". - Chodzi o sytuacje, w których działania dyrektora mogłyby zagrażać bezpieczeństwu uczniów. Przyznajemy kuratorom specjalne uprawnienia, aby w szczególnych wypadkach móc wystąpić o odwołanie dyrektora - oznajmił polityk.
Dyskusja w Sejmie o "lex Czarnek". "Skala sprzeciwu jest niespotykana"
Po wystąpieniu wiceministra Dariusza Piontkowskiego rozpoczęła się dyskusja. - Skala sprzeciwu wobec tego projektu jest niespotykana. Ponad 100 organizacji protestujących, w tym nauczyciele, samorządowcy, ale przede wszystkim rodzice - zauważyła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Posłanka Lewicy podkreśliła, że "to jest sprzeciw wobec ograniczania autonomii szkół". - To sprzeciw wobec wchodzenia z butami w życie rodziców i ich decyzje dotyczące tego, w jakich zajęciach będą uczestniczyły ich dzieci. Ten projekt de facto uniemożliwi szkole reagowanie na sytuacje szczególnie trudne. Jeśli dojdzie np. do samobójstwa, to taka szkoła nie będzie miała możliwości wzięcia pomocy z zewnątrz - mówiła polityk.
Identyczne zdanie w sprawie "lex Czarnek" wygłosił też Dariusz Klimczak z PSL. - Nie chodzi o wzmocnienie nadzoru pedagogicznego, tylko o nadzór polityczny - stwierdził poseł.
Proponowanym przez MEiN rozwiązaniom stanowczo sprzeciwił się również Andrzej Rozenek. - Bubel antyoświatowy, wprowadzający do szkoły brudną pisowską politykę. Nie damy zawłaszczyć przez PiS polskich szkół - oświadczył członek Polskiej Partii Socjalistycznej.
Słów krytyki nie szczędził też Marcin Kulasek z Lewicy. - Czarnek chce szkoły, która buduje nowego człowieka. Człowieka, który jest nieufny wobec Europy i nowoczesności, człowieka zamkniętego. Mam dla pana Czarnka złą wiadomość: jedyne, co wychowacie, to nowe pokolenie postępowców, którzy w ramach buntu pójdą na lewo - powiedział parlamentarzysta.
Opozycja o "lex Czarnek": Wielki partyjny eksperyment
Głos zabrała następnie Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej. - Mamy do czynienia z kłamstwem i manipulacją. Jeżeli są jakiekolwiek zajęcia pozalekcyjne na terenie szkoły, to rodzice decydują, czy ich dziecko będzie na nie chodzić. Tego prawa Czarnek chce zakazać - tłumaczyła posłanka. - Ta ustawa razem z przedmiotem HiT, to wielki partyjny eksperyment PiS na dzieciach - dodała Lubnauer.
- Już dziś na Lubelszczyźnie młodzież śpiewa: "Byś nas wyrwał z Czarnka mocy". Czy o to chodzi? Kolędy chcecie zmieniać? - pytała z kolei Marta Wcisło z KO.
Do posłów Prawa i Sprawiedliwości zwróciła się później Barbara Nowacka. - Nawet nie wiecie, co jest w tej ustawie. Chcecie, żeby polska młodzież uciekała od szkoły. Chcecie wprowadzić powtórkę z PRL - stwierdziła.
Zdaniem Bartłomieja Sienkiewicza z KO forsowana przez Przemysława Czarnka ustawa "spowoduje, że uczniowie dowiedzą się, czym jest fanatyzm wprowadzony w politykę państwa". - Chcecie wychować nowego obywatela Prawa i Sprawiedliwości. Wychowacie pokolenie wolności, buntu i to będzie jedyny efekt waszej pracy - wskazał poseł.
Pomysł Przemysława Czarnka skrytykowała też wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Urzędniczka przekazała, że z wykonanych badań wynika, że połowa nauczycieli w Warszawie planuje odejść z zawodu. - Ta ustawa łamie Konstytucje - mówiła Kaznowska.
"Lex Czarnek". Piontkowski broni rządowych pomysłów
Na koniec po raz drugi wypowiedział się wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski, który odpowiedział na głosy krytyki spływającej zarówno ze strony polityków opozycji, samorządowców, jak i organizacji pozarządowych.
- My nie chcemy doprowadzić do tego, żeby uczniowie nie znali historii, a wręcz przeciwnie. Uważamy, że człowiek, który nie zna historii, może popełniać błędy i bez znajomości historii najnowszej może źle oceniać rzeczywistość. Państwo powinno dbać o to, żeby szkoły wychowywały uczniów na dobrych patriotów - stwierdził Piontkowski.
Zaznaczył, że "w żadnym fragmencie nie ma zapisu, że rząd będzie wybierał dyrektorów". - Pozostawiamy system konkursowy. Ani kurator ani samorząd terytorialny nie jest samodzielnie w stanie wybrać dyrektora szkoły - mówił wiceszef MEiN.
Po dyskusji rozpoczęły się głosowania nad wnioskami formalnymi. Jako pierwszy głosowany był wniosek opozycji o odrzucenie projektu ustawy, jednak nie uzyskał on wymaganej liczby głosów i przepadł.
Odrzucono również wniosek KO o wysłuchanie publiczne projektu nowelizacji ustawy Prawo oświatowe oraz wniosek o zwołanie podkomisji.
Przeczytaj również: