Letnie wykopki w spółkach
Pierwsza fala zmian kadrowych przetoczyła się przez państwowe spółki po objęciu władzy przez PiS. Sezon kolejnych roszad trwa teraz, kiedy premiera Kazimierza Marcinkiewicza zmienił Jarosław Kaczyński - pisze "Gazeta Wyborcza".
Zgodnie z rytuałem politycznym po wygranych wyborach parlamentarnych PiS zaczął wprowadzać do spółek skarbu państwa swoich ludzi, usuwając menedżerów z nominacji poprzedniej ekipy. Kiedy premier Kazimierz Marcinkiewicz podał się do dymisji, a nowym szefem rządu został Jarosław Kaczyński, ze spółek zaczęły dochodzić sygnały sugerujące, że są one "czyszczone" z ludzi byłego premiera.
Przykładem jest PGNiG, gdzie w kilka dni po zmianie premiera do dymisji podał się wiceprezes ds. projektów strategicznych Bartłomiej Pawlak. Jednak posada wiceprezesa gazowego koncernu była najwyższym stanowiskiem w jego karierze i Pawlak zajmował ją niespełna cztery miesiące. Nagła rezygnacja zrodziła więc przypuszczenia, że powodem była zmiana premiera. Pawlak był bowiem bardzo blisko związany z Marcinkiewiczem.
Z tym odejściem zbiegła się w czasie równie zagadkowa dymisja wiceprezesa Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych Adama Żołnowskiego.
Sama zmiana premiera już pociągnęła za sobą nominacje w spółkach skarbu państwa. Kazimierz Marcinkiewicz został nowym zarządcą komisarycznym Warszawy i trzeba było znaleźć nowe stanowisko dla Mirosława Kochalskiego, dotychczasowego zarządcy stolicy. Został nowym prezesem CIECh-u.
Największa rotacja odbywa się we władzach państwowych spółek z branży paliwowej. W PGNiG trwa czwarty już za rządów PiS konkurs na stanowisko prezesa.
Roszady kadrowe trwają w PZU, gdzie w czerwcu Cezarego Stypułkowskiego na fotelu prezesa zastąpił Jaromir Netzel, prawnik z Gdyni. Ostatnie zmiany wprowadzono w radzie Fundacji PZU.
Szybko krąży też karuzela zmian w spółkach Poczty Polskiej.
Czy to już koniec zmian? Być może tylko na okres urlopów. Ale wtedy politycy i menedżerowie mają więcej czasu na planowanie nowych układów personalnych. Niewykluczone, że wiatry zmian kadrowych powieją ze wzmożoną siłą, gdy tylko skończy się kanikuła.