Miller o Pegasusie: "Nie po to wydali miliony, by śledzić trzy osoby"
- Michał Woś [wiceminister sprawiedliwości] podpisał się pod decyzją o zakupie tego urządzenia [systemu Pegasus]. Więc on będzie się śmiał i udawał, że czuje się świetnie, do momentu aż stanie na sali sądowej. Wtedy przestanie się śmiać - komentował Leszek Miller, były premier, w programie “Newsroom” żarty Wosia z afery związanej z użyciem Pegasusa przez polskie służby. Były lider lewicy ocenił, że za zakup Pegasusa odpowiada grupa ludzi na szczytach władzy. - Premier mógł się tą sprawą zainteresować, gdyby był dostatecznie wnikliwy, dlaczego takie systemy jak Pegasus kupuje akurat Centralne Biuro Antykorupcyjne, które ma zupełnie inne zadania niż szpiegowanie działaczy opozycji. Widocznie Biuro cieszy się największym zaufaniem pana Ziobry i spółki - stwierdził. Miller ocenił też, że Jarosław Kaczyński z pewnością, wbrew swoim zapewnieniom, nie wyjaśni kontrowersji wokół Pegasusa. - PiS, podejmując jakiekolwiek zadanie, analizuje, czy przybliży ich ono do trzeciej kadencji, czy nie. PiS nie zrobi nic, co osłabi ich szanse w wyborach w 2023 roku. Dyskusja wokół Pegasusa, nie mówiąc o powołaniu sejmowej komisji śledczej w tej sprawie, na pewno im szkodzi. To oczywiste, że nie będą działać przeciwko sobie - wyjaśniał. Były premier stwierdził, że inwigilacja przy zastosowaniu Pegasusa z pewnością nie kończyła się na Ewie Wrzosek, Krzysztofie Brejzie i Romanie Giertychu. - Nie po to wydali 25 milionów złotych, żeby śledzić trzy osoby. Lista musi być z pewnością dłuższa - stwierdził.