Lesiak: nie zakładaliśmy podsłuchów politykom prawicy
Nazwiska polityków różnych partii pojawiały się w sprawach takich jak FOZZ. I wtedy UOP działał, ale robił to w sposób uprawniony i zgodny z procedurami – powiedział były szef UOP-u i były minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski w „Radiu Zet”. Nie zakładaliśmy podsłuchów politykom prawicy ani lewicy – dodał były oficer UOP Jan Lesiak.
: Panie ministrze, czy pan wiedział o tym, że politycy prawicy byli inwigilowani.
: Nie, proszę pani, tam gdzie było podejrzenie o naruszenie prawa, tam gdzie – przykładowo rzecz biorąc zespół pułkownika Lesiaka prowadził operacyjnie, między innymi sprawę Art B, a także wątki FOZZ. Ale nie tylko w tych sprawach. Również i w innych sprawach zarówno w sprawach operacyjnych, jak i tych, które trafiły już na drogę śledztw, przewijali się politycy różnych partii. I w takich sytuacjach działania Urzędu Ochrony Państwa były moim zdaniem w pełni uprawnione.
: Czyli uprawnione były działania Urzędu Ochrony Państwa wobec Jarosława Kaczyńskiego?
: Ja tutaj nie wymieniam żadnych nazwisk, i zresztą nie mogę tych nazwisk wymienić, tam gdzie istniało podejrzenie naruszenia prawa, popełnienia przestępstwa tam działania Urzędy Ochrony Państwa były uprawnione i odbywały się zgodnie z procedurami.
: Tak, ale znamy wytyczne zespołu Lesiaka, to jest 21 punktów. W jednym z tych punktów czytamy „Czy są znane fakt z życia JK., które go kompromitują w sensie politycznym, czy popełnił przestępstwo finansowe, za które mógłby odpowiadać procesowo”.
: Chcę zapytać panią, czy na tej notatce figuruje mój podpis?
: Ja tego nie wiem, panie ministrze i stąd moje pytanie czy pan wiedział o tym.
: Nie, proszę pani, wiedziałem o tych notatkach, na których figuruje mój podpis. Natomiast te notatki, na których nie ma mego podpisu nie były mi znane, zanim mi je okazano.
: Panie ministrze, czy to jest możliwe, że kiedy był pan ministrem spraw wewnętrznych działała grupa Lesiaka bez pana wiedzy, próbując skompromitować prawicę?
: Przede wszystkim nie wiem, na jakiej postawie pani twierdzi, że ta grupa działała usiłując skompromitować prawicę. Ja nie znam takich faktów.
: Premier Jarosław Kaczyński oskarża pana, oskarża Jana Rokitę, oskarża Hannę Suchocką.
: Nie, to uważam, że jest to zupełnie bezpodstawne, zupełnie bezpodstawne.
: A to jak pan ocenia działalność Lesiaka z tamtych czasów?
: Grupa pułkownika Lesiaka, ten zespół, on wykonywał cały szereg prac, przedsięwzięć operacyjnych, między innymi w tych dwóch dużych sprawach, to znaczy Art B i w wielu wątkach FOZZ. I tutaj nie sposób odmówić temu zespołowi dużych zasług, bo praktycznie w Art B całą robotę operacyjną zrobili oni.
: W tych dokumentach też jest mowa o tym, że podsłuchiwano polityków lewicy w związku z pożyczką moskiewską, czy coś na ten temat panu wiadomo?
: Jeżeli były, że tak powiem, podsłuchy, to wszystko odbywało się zgodnie z procedurami, jeżeli były. To wszystko odbywało się zgodnie z procedurami. Jeżeli idzie o tą pożyczkę moskiewską, z kolei, to proszę mi pokazać taki kontrwywiad na świecie, który uzyskawszy informację, że prominentni politycy danego państwa, od obcego państwa, obcego mocarstwa otrzymują jakieś duże kwoty pieniężne, proszę mi pokazać taki kontrwywiad na świecie, który aktywnie nie zainteresuje się tą sytuacją i osobami. Ja nie sądzę żeby taki kontrwywiad na świecie istniał, bo byłby niepotrzebny. : Tak, ale zaskakujące jest to, że służby interesowały się politykami nie dlatego, że byli zamieszani w sprawy gospodarcze, co myślą o politykach prawicy, tylko ich działalnością polityczną, stricte polityczną.
: Jeszcze raz powtarzam, że jestem odmiennego zdania i nic mi na ten temat nie jest wiadomo.
: Dziękuję bardzo gościem Radia ZET był Andrzej Milczanowski.
: A drugim gościem Radia ZET jest pułkownik Jan Lesiak. Panie pułkowniku, dlaczego pana interesował Jarosław Kaczyński, dlaczego próbował pan go skompromitować.
: Ja nie interesowałem się bezpośrednio panem Jarosławem Kaczyńskim.
: Dlaczego pan szukał na niego, szukano na niego haków.
: To nie są haki, są to materiały tak zwanego „białego wywiadu” i one nic nie mają wspólnego...
: Przepraszam panie pułkowniku, ale „biały wywiad” to są artykuły prasowe. Ja sobie nie przypominam artykułów prasowych, gdzie interesowano by się życiem seksualnym Jarosława Kaczyńskiego, a tu w tych materiałach widać państwa zainteresowania.
: To jest materiał uzyskany z jednej z redakcji. On nie miał u mnie cechy tajności, w związku z tym on nawet nie był odtajniony.
: Panie pułkowniku, ale pan sobie żarty robi, w żadnej redakcji nie znajdzie pan takiego tekstu pod tytułem „wytyczne zespołu Lesiaka na temat inwigilacji Jarosława Kaczyńskiego”, 21 punktów.
: Był to prawdopodobnie plan artykułu lub większego opracowania dotyczący Jarosława Kaczyńskiego. Natomiast nie był to materiał operacyjny sensu stricte. To nie jest materiał operacyjny.
: A w jakiej gazecie, panie pułkowniku, skoro to jest biały wywiad to może pan powiedzieć, w jakiej gazecie próbowano...
: Nie, już to jest ponad 13 lat temu i ja nie wiem.
: Panie pułkowniku, czyli nie zakładaliście podsłuchów politykom prawicy?
: Nie, żadnych podsłuchów nie było zakładane.
: Przepraszam, chciałam się dowiedzieć, a zakładaliście podsłuchy politykom lewicy.
: Nigdy nie były zakładane podsłuchy tylko dlatego, że ktoś jest politykiem.
: Ale czy zakładaliście podsłuchy politykom lewicy?
: Nie.
: W związku z moskiewską pożyczką nie zakładano podsłuchów?
: Ja realizowałem część, niektóre elementy, czy inaczej operacyjnie prowadziłem niektóre przedsięwzięcia dotyczące pieniędzy moskiewskich, ale nie wszystkich.
: No właśnie.
: Ale nie wszystkie.
: Ale pytam się, czy były zakładane.
: Ale skąd ja mogę wiedzieć.
: Panie pułkowniku skłócaliście polityków prawicy, czy nie?
: Jest to przedmiotem wyjaśnień teraz przez sąd. I według mnie nie skłócaliśmy. : „Agent M. doprowadził też do skłóceń Szeremietiewa z PC. Szeremietiew jest i był indoktrynowany przez M. Koalicja z PC prowadzi do przegranej całej prawicy, gdyż w powszechnym odbiorze społecznym PC to złodzieje”, to fragment z notatek i co pan na to?
: I moim obowiązkiem, jeżeli tego typu informację mieliśmy, było przekazać ją kierownictwu.
: Jaką informację?
: Ocena działalności niektórych ugrupowań politycznych.
: Ale komu przekazywał pan te informacje?
: Są podpisy.
: Ale może pan powiedzieć?
: Tak, tak, na tej informacji są podpisy pana Koniecznego i pana Milczanowskiego.
: Ale dlaczego państwo byli zainteresowani tymi sprawami?
: Dlaczego, ponieważ to, te 13 i pół roku temu to był zupełnie inny czas. To nie było tak, demokracja wcale nie była tak ugruntowana, jak obecnie, a działania, które przynajmniej mnie się, ja tak uważałem, podejmowane przez niektóre te ugrupowania wychodziły poza zakres normalnej działalności partii politycznej.
: Czyli politycy Porozumienia Centrum, według pana, nie działali w sposób demokratyczny i to pana zaniepokoiło, tak?
: Miałem tego typu informacje, ponieważ już w tej chwili, to już nikt nie pamięta, że nasz niewielki zespół realizował wielkie afery. Tam przechodzili również politycy prawicy.
: A proszę powiedzieć, czy o tych sprawach wiedział Jan Rokita, wtedy ówczesny szef Urzędu Rady Ministrów.
: Nie wiem, ja z panem Rokitą nigdy nie rozmawiałem, ja z panem Rokitą nigdy się nie kontaktowałem i po prostu nie wiem tego.
: A w sensie operacyjnym interesowano się, jakie są ulubione dania Jarosława Kaczyńskiego, tutaj jest napisane „befsztyki, polędwica, wątróbka z drobiu”?
: Już mówiłem, jeżeli by była opublikowana nasza notatka dotycząca Jarosława Kaczyńskiego - nie było tam tego typu informacji, nie było tam tego typu informacji, ani obyczajowych, ani takich drobnych co lubi itd.
: Panie pułkowniku, a to, kiedy była manifestacja przed Belwederem, kiedy palono kukłę prezydenta Lecha Wałęsy to interesowało UOP, wtedy w tej demonstracji uczestniczyli Jarosław Kaczyński, Adam Glapiński, Jan Parys?
: No interesowało w sensie tym, jakie są zagrożenia, czy to się nie rozleje na większe rozróby uliczne.
: I państwo śledzili to wszystko, tak?
: Tak, to nawet chyba w telewizji śledzili.