Lepper zginął, bo za dużo wiedział?
Samounicestwienie się przez powieszenie to nie jest śmierć, którą Andrzej Lepper by wybrał i na siebie sprowadził. To nie była tego typu osobowość - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską Renata Beger, b. posłanka Samoobrony. Odpiera zarzuty mówiące o tym, że ona i inni działacze opuścili Andrzeja Leppera, był dla nich trędowaty i omijali go szerokim łukiem. - To prawda, że nasze drogi się rozeszły, w wielu sprawach się nie zgadzaliśmy, nieraz były między nami zatargi, ale pozostaliśmy w kontakcie. Nie sądzę, by Andrzej Lepper miał do mnie żal. Nigdy o tym nie mówił - zastrzega.
Z relacji osób, które kontaktowały się z Andrzejem Lepperem na krótko przed jego śmiercią wie, że nic nie wskazywało na to, by kondycja psychiczna szefa Samoobrony była zła. Także z powodów religijnych, zdaniem Beger, Lepper nie mógł popełnić samobójstwa. - Był człowiekiem ogromnej wiary. W ostatniej rozmowie ze mną, kiedy jego syn był umierający mówił: "Renia, już nie ma niczego na świecie, co mogłoby Tomkowi pomóc. Wierzę, że uzdrowić go może tylko cud, który sprawi Bóg" - opowiada. Zapewnia, że Lepper kochał swoją rodzinę ponad wszystko. - Żaden ojciec nie popełniłby samobójstwa w momencie, kiedy jego syn wraca do zdrowia - zauważa.
Zginął przez tajną wiedzę, którą posiadł jako wicepremier?
Jaką ma hipotezę na temat śmierci przewodniczącego Samoobrony? - Nie chcę spekulować i bawić się w teorie spiskowe, ale Andrzej Lepper jako wicepremier miał dostęp do dokumentów niejawnych. Może tam coś było, jakaś tajna wiedza, którą posiadł i bano się, że w trakcie kampanii wyborczej ją wykorzysta... - zastanawia się.
Beger odeszła z Samoobrony w 2006 r. Jak podawano, doszło do tego po tym, jak Andrzej Lepper powiedział na konferencji prasowej, że Beger "poszła do garów" (nawiązał w ten sposób do kulinarnego programu w pilskiej telewizji kablowej, który miała prowadzić). Tak o powodach opuszczenia szeregów partii mówi sama Beger: - Dopóki byliśmy w parlamencie, nie chciałam go opuścić, bo uważałam, że byłoby to nieuczciwe w stosunku do wyborców Samoobrony, którzy na mnie głosowali. Ale w momencie, kiedy wyborcy nie mieli nic do tego, a Andrzej Lepper dał mi kolejny powód ku temu, by się rozstać z Samoobroną, nie miałam wyboru - opowiada. Nie chce jednak zdradzić, co było bezpośrednią przyczyną. - Nie sądzę, by Andrzej Lepper sobie tego życzył. On tego nigdy nie ujawnił, więc ja też nie powinnam - mówi tajemniczo.
Danuta Hojarska w rozmowie z Wirtualną Polską wysunęła ciężkie zarzuty pod adresem Janusza Maksymiuka. To jego obwiniała o rozbicie Samoobrony. Co na to Beger? - Wiele osób tak twierdzi, nie tylko Danka, ale nie wiem, na ile jest to miarodajne. Nie wiem, czy się do tego przychylić - zastanawia się. A czy Maksymiuk nie dopuszczał dawnych działaczy do przewodniczącego? - Docierały do mnie i takie głosy, ale ja nigdy nie miałam problemów z dotarciem do Andrzeja Leppera. Zresztą szef zawsze powtarzał, że Maksymiuk jest dla niego osobą wiarygodną i mu ufa - mówi. Dodaje, że sama miała z nim przyzwoite relacje. - Nigdy nie okazał mi braku sympatii. Zresztą nie jestem osobą, która szuka sobie wrogów, chyba że ktoś sam ogłosi się moim wrogiem. Nigdy mostów za sobą nie palę - dodaje.
"Od Lepperów nie usłyszałam złego słowa"
Dementuje informacje mówiące o tym, że ona, Danuta Hojarska i Krzysztof Filipek byli niemile widziani na pogrzebie Andrzeja Leppera. Tak twierdził w rozmowie z "Faktem" Władysław Serafin, prezes Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych, który powoływał się na słowa Tomasza Leppera. - Od rodziny Lepperów nigdy nie usłyszałam złego słowa. Jeżeli są takie głosy, to od osób, które uważają się za moich wrogów lub obawiają się, że wrócę do polityki i zajmę ich miejsca. Nie przejmuję się tym wszystkim. Na pogrzebie byłam, bo uważałam, że tak należy - podkreśla.
- Ci, którzy najbardziej Andrzeja Leppera niszczyli, a można się pokusić o bardziej dosadne słowa, po jego śmierci w mediach ogłaszali się jego przyjaciółmi. To obrzydliwe. Żeby być przyjacielem trzeba od początku znajomości po sam koniec być uczciwym i rzetelnym wobec tej osoby - mówi. Przyznaje jednak, że na pogrzebie Andrzeja Leppera nie rozmawiała z nikim z jego rodziny i nie wyjaśniła tej sprawy. - To nie był ten czas, ani miejsce. Ale taki moment jeszcze nadejdzie. To nie jest koniec mojej znajomości z rodziną Andrzeja Leppera. Co roku jeździmy z rodziną nad morze, kiedyś do Mielna, teraz będziemy spędzać wakacje w Darłowie, po to by móc po drodze postawić znicz na grobie Andrzeja Leppera - mówi.
"Gdybym była schizofreniczką też bym mogła wymyślać takie bajki"
Beger odnosi się też do opowieści prostytutki Moniki, której szef Samoobrony miał być dobrym klientem. Twierdzi ona, że w śmierć Andrzeja Leppera może być uwikłana mafia. - Gdybym była schizofreniczką też bym mogła wymyślać takie bajki. Niektórzy ludzie mają predyspozycje do konfabulacji, ale jeżeli ktoś, coś takiego mówi, niech przedstawi dowody na swoje słowa - oburza się. Wyznania prostytutki Moniki opublikował "Fakt". - Tabloidy są tak wiarygodne jak przyszłoroczna prognoza pogody. O mnie jakiś czas temu napisali, że wezmę udział w programie "Gotowe na botoks". Później ludzie mi się dziwnie przyglądali, oceniali, czy mam mniej zmarszczek na twarzy - opowiada.
Nie przekonują jej również informacje na temat trudnej sytuacji finansowej Andrzeja Leppera. - Podano, że na jego biurku znaleziono liczne rachunki do zapłacenia, a sama niejednokrotnie byłam w takiej sytuacji i jakoś się nie unicestwiłam. Takie rzeczy zawsze można jakoś załatwić, przesunąć, tym bardziej, że Andrzej posiadał spory majątek. W latach 90. był w dużo gorszej sytuacji - mówi.
Wiele osób twierdziło, że Lepper pożyczał od nich pieniądze. - A jaki dowód te osoby mają, że Andrzej Lepper zwracał się do nich o pieniądze? - pyta. I dodaje: - Różne rzeczy można teraz mówić, bo szef nie może się bronić. Apeluję do tych wszystkich, którzy lekko jęzorem klepią, niech się zastanowią, co mówią i w jakim celu!
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska