Lepper: nie mówiłem, by płacić na partię przez podstawione osoby
Lider Samoobrony Andrzej Lepper zaprzeczył w TVN24 doniesieniom medialnym, jakoby sugerował i udzielał wskazówek kandydatom na posłów, aby poprzez podstawione osoby wpłacali pieniądze na konto Samoobrony. To bzdury. Nie było żadnych wytycznych z centrali - powiedział Lepper.
Sprawę finansowania Samoobrony bada poznańska prokuratura. Rafał Maćkowiak z prokuratury apelacyjnej nie chciał podać szczegółów tego śledztwa.
Szef Samoobrony zapowiedział, że złoży wniosek do prokuratury krajowej o zbadanie finansów wszystkich partii i sprawdzenie osób wpłacających pieniądze na ich konta. Prokuratura jest stronnicza, bo Samoobronę sprawdza na podstawie doniesień niepotwierdzonych, a innych partii nie chce - stwierdził.
"Gazeta Wyborcza" poinformowała, że poznańscy prokuratorzy, badający kampanię wyborczą Samoobrony z 2005 roku, nie wykluczają postawienia zarzutu finansowania jej poprzez tzw. słupy, czyli podstawione osoby.
W ten sposób można było ominąć przepisy o partiach politycznych i finansowaniu wyborów. Zgodnie z nimi, jedna osoba nie może podczas kampanii wpłacić więcej niż 25-krotność najniższego wynagrodzenia. W 2005 r. było to ok. 21 tys. zł. Tyle - jak podała "GW" - wpłacać mieli na rzecz Samoobrony np. emeryci lub studenci.
Byli posłowie z partii Leppera (Henryk Ostrowski, Józef Cepil) mówili "GW", że był specjalny taryfikator za start w wyborach, a stawki były tak wysokie, że trzeba było je dzielić i wpłacać przez tzw. słupy. Według nich, miał do tego osobiście zachęcać Andrzej Lepper.
Zdaniem przewodniczącego Samoobrony, jeżeli były poseł jego partii Henryk Ostrowski dokonał większych wpłat na konto Samoobrony za pomocą podstawionej osoby, to sprawa nadaje się do prokuratury.
Powinien sam zgłosić się do prokuratury i powiedzieć, że popełnił przestępstwo, a nie obarczać mnie, że udzielałem wskazówek i namawiałem do tego - powiedział Lepper. Podkreślił, że nawet PKW (która bada sprawozdania finansowe z wyborów) nie jest w stanie sprawdzić, skąd darczyńcy brali pieniądze na wpłaty na konto Samoobrony. Skąd ja to mogę widzieć? - pytał Lepper.
Lepper nie ukrywał natomiast, że mógł w rozmowach podkreślać, że każdy ma prawo wpłacania pieniędzy na kampanię Samoobrony._ Jeżeli ktoś przychodził i mówił, że chciałby dać więcej pieniędzy na kampanię i ma ludzi, którzy chcą wpłacić za niego, to mogłem to powiedzieć, chociaż tego nie pamiętam, że każdy obywatel polski ma prawo wpłacić odpowiednią kwotę_ - powiedział lider Samoobrony.
Dodał, że na pewne nie odbywało się to w formie udzielania konkretnej wskazówki: że trzeba wpłacić pieniądze poprzez osoby z ulicy.
Zaraz Ostrowski powie, że ja kazałem zjadać na śniadanie jedno dziecko i "Gazeta Wyborcza" też będzie o tym pisać na pierwszej stronie. To kompletne bzdury - powiedział Lepper.
Szef Samoobrony powiedział, że jego partia nie ukrywała zasad finansowania swojej kampanii. Ustalono, że w każdym okręgu należy zebrać od kandydatów po 100 tys. zł. Oficjalnie powiedziałem do kamer telewizyjnych, że chcemy w ten sposób zebrać 4 mln zł - powiedział Lepper. Dodał, że kampania Samoobrony w 2005 roku kosztowała 27 mln zł.
Jeżeli w okręgu sobie ustali, że osoba z pierwszego miejsca na liście, mając gwarancje, że zostanie posłem, płaci 50 tys. zł, drugi 30 tys. zł, a inni mniej, to ich sprawa - powiedział.
Prokurator Maćkowiak z prokuratury apelacyjnej w Poznaniu poinformował, że tamtejsza prokuratura od 2006 roku prowadzi śledztwo dotyczące finansowania Samoobrony z naruszeniem obowiązujących w tym zakresie przepisów.
Maćkowiak nie chciał podać szczegółów; powiedział jedynie, że w tej sprawie prokuratura wydała oświadczenie dla mediów. "Do tej pory w całej sprawie przesłuchano łącznie 227 świadków - w tym posłów, senatorów, deputowanych do Parlamentu Europejskiego. Aktualnie postępowanie prowadzone jest w sprawie; nikomu nie przedstawiono zarzutów. Dla dobra prowadzonego w tej sprawie śledztwa w chwili obecnej nie można ujawnić poczynionych w jego trakcie ustaleń" - czytamy w tym oświadczeniu.