Lepper: nie będę nic mówił; mam zaufanie do prokuratury
Wicepremier, przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper oświadczył, że w związku z trwającą akcją dotyczącą prowokacji na tle obyczajowym skierowaną przeciw działaczom Samoobrony, ani on, ani jego współpracownicy nie będą się publicznie w tej sprawie wypowiadać. Lepper podkreślił jednocześnie, że ma pełne zaufanie do prokuratury.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/gid,8633268,kat,32834,galeriazdjecie.html ) [
]( http://wiadomosci.wp.pl/gid,8633268,kat,32834,galeriazdjecie.html )
Bohaterowie seksafery
Mam pełne zaufanie do działań prokuratury zajmującej się wyjaśnieniem tej sprawy. Do czasu zakończenia śledztwa ani ja osobiście, ani moi współpracownicy z Samoobrony od dnia 21.12.2006 r. nie będą się publicznie w tej sprawie wypowiadać - czytamy w oświadczeniu Leppera.
W oświadczeniu Lepper podkreślił, że nadal uważa, iż cała akcja wymierzona w niego i Samoobronę miała na celu doprowadzenie do kryzysu w koalicji i obalenia rządu oraz doprowadzenia do nowych wyborów parlamentarnych.
Czwartkowa "Rzeczpospolita" napisała, że Andrzej Lepper był szantażowany przez grupę przestępczą, która miała podsuwać politykom prostytutki. Według gangstera Piotra P., do hotelu poselskiego kilka razy przywożono prostytutki dla Andrzeja Leppera.
Gangster twierdzi, że z "organizacją" współpracowali funkcjonariusze służb specjalnych. Sprawdzali, jacy biznesmeni czy politycy mogą być użyteczni dla gangu. Bandyci mieli im podsuwać prostytutki, a następnie filmować ukrytą kamerą i szantażować. Piotr P. twierdzi, że podczas jednej z takich wizyt sfilmowany został Andrzej Lepper. "Rzeczpospolita" napisała, że Prokuratura Okręgowa w Łodzi, która prowadzi śledztwo w sprawie seksafery w Samoobronie, ustala miejsce pobytu Piotra P.