Lekarze oczekują boomu narodzin po 11 września
Szpitale położnicze w USA przygotowują się
do letniego boomu narodzin, który - jak twierdzi wielu położników -
został wywołany atakami terrorystycznymi z 11 września.
28.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
To był dla ludzi rodzaj pobudki - powiedział dr Paul Kastell ze szpitala na Long Island w Nowym Jorku. - Zobaczyli płonące wieże, wrócili do domu i powiedzieli: wiesz, nigdy nie będzie odpowiedniej pory. Zacznijmy teraz.
Nowy Jork, który najbardziej ucierpiał w wyniku wrześniowych zamachów terrorystycznych, ma być - jak się ocenia - epicentrum boomu.
Według Kastella, począwszy od połowy czerwca liczba porodów wśród jego pacjentek na Brooklynie wzrośnie o 20-25% w porównaniu z latem ub.r. Dr Jacques Moritz ze szpitala na Manhattanie ocenia, że wzrost liczby porodów będzie 15-procentowy.
Personel szpitala St.Vincent, położonego niedaleko tzw. strefy zero, także przygotowuje się na boom urodzin, choć nie określił przewidywanego procentowego wzrostu liczby porodów.
Także w innych rejonach Stanów Zjednoczonych szpitale położnicze wzmacniają siły. Przy tym boom nie ominął także ich personelu. W jednym ze szpitali w Dallas latem - w lipcu i sierpniu - rodzić będzie aż pięć zatrudnionych w nim pielęgniarek.
Wśród przyszłych rodziców jest też co najmniej jedna znana osoba. Podczas niedawnego wywiadu ze słynną Oprah Winfrey komik Chris Rock powiedział, że wydarzenia z 11 września skłoniły go wraz z żoną do poczęcia dziecka.
Również zdaniem Beck Bromberg, która zajmuje się hurtowym handlem produktami dla dzieci i młodych matek, nadchodzi urodzeniowy boom. O ponad 75% wzrosła bowiem sprzedaż towarów w jej firmie.
Pytani, dlaczego chcą mieć dzieci w tak niespokojnych czasach, młodzi rodzice często odpowiadają, że z potrzeby bycia razem, zapomnienia, a nawet z pobudek patriotycznych.
Może nasze dziecko pomoże w jakiś niewielki sposób uczynić ten świat lepszym - powiedziała Missy Ascota, która ma urodzić w lipcu, a mieszka w Mt. Juliet, niedaleko Nashville w stanie Tenessy. (iza)