Lekarze nie zgadzają się na przesłuchanie domniemanego mordercy
Na razie nie ma zgody lekarzy na
przesłuchanie przez policję Białorusina Andrieja F.,
podejrzewanego o zabójstwo b. warszawskiego radnego Bogdana
Tyszkiewicza. Mężczyzna jest w ciężkim stanie, amputowano mu nogę.
Tymczasem nadal nie wiadomo, co było motywem zbrodni. Bierzemy pod uwagę wiele wersji - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski. Dodał, że jedną z nich jest kłótnia o pieniądze. Policja nie wyklucza też, że do zabójstwa mogło dojść w efekcie osobistych porachunków.
Sąsiedzi Tyszkiewicza twierdzą, że Białorusin od pewnego czasu mieszkał u niego, pomagając m.in. w domowych pracach - policja jednak tego nie potwierdza. W mediach pojawiły się natomiast informacje, że Tyszkiewicz poznał Andrieja F. w celi w Białołęce (b. radny został aresztowany, bo nie stawiał się na rozprawach). F. - jak poinformowała w poniedziałek stołeczna policja - jest poszukiwany przez białoruską milicję międzynarodowym listem gończym za przestępstwa gospodarcze.
Policjanci podkreślają, że choć ranny Białorusin, postrzelony przez policję w czasie zatrzymania, nie został jeszcze przesłuchany, wiele wskazuje na to, że dokonał zbrodni. Na miejscu policja zabezpieczyła szereg śladów, a przy Andrieju F. znaleziono dwa noże - prawdopodobnie jeden z nich był narzędziem zbrodni.
W niedzielę przed godz. 22 ochroniarze jednej z firm na warszawskim Żeraniu (Praga Północ) zawiadomili policjantów o zakrwawionym mężczyźnie z nożem.
Funkcjonariusze, którzy pojechali we wskazane miejsce, dowiedzieli się od pracowników znajdującej się w pobliżu stacji benzynowej, że poszukiwany, mówiący ze wschodnim akcentem, twierdził, iż zamordował mężczyznę. Podał też adres domu, w którym miało dojść do zbrodni.
Jeden patrol policyjny pojechał pod wskazany adres, drugi poszukiwał uciekającego mężczyzny. We wskazanym domu funkcjonariusze odkryli zwłoki 51-letniego Bogdana Tyszkiewicza z poderżniętym gardłem. Funkcjonariusze drugiego patrolu odnaleźli mężczyznę z nożem. Gdy nie udało się go obezwładnić, postrzelili go w nogę.
Bogdan Tyszkiewicz był szefem rady gminy Centrum (startował z listy UW). Był też w gronie negocjatorów układu SLD-UW. W 1998 r. przeszedł do AWS. Pod sztandarami Akcji próbował walczyć o posadę prezydenta stolicy. W końcu 1998 r. został usunięty z klubu AWS, a następnie odwołany ze stanowiska przewodniczącego Rady.
Media informowały m.in. o tym, że wiosną 2000 r. pijany chodził z rewolwerem po Kępie Potockiej. Trafił na komisariat, gdzie okazało się, że nie ma pozwolenia na broń. W tym samym czasie w prasie pojawiały się informacje o jego domniemanych związkach z mafią pruszkowską (jego nazwisko miało przewijać się w zeznaniach świadka koronnego Jarosława S. ps. Masa), czemu sam Tyszkiewicz zaprzeczał.
W 2003 r. jadąc jaguarem, potrącił na pasach 20-letnią kobietę.
W październiku 2004 roku Tyszkiewicz został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze, gdy przyszedł na przesłuchanie w śledztwie dotyczącym interesów gangu pruszkowskiego. Okazało się wtedy, że jest poszukiwany listem gończym, gdyż nie stawia się na rozprawy w innej sprawie.