Lech Wałęsa skomentował spotkanie z protestującymi. "Przeżyłem to bardzo"
Spotkanie Lecha Wałęsy z protestującymi w Sejmie do łatwych nie należało. Były prezydent opowiadał głównie o swoich sukcesach i nie skorzystał z zaproszenia do spędzenia nocy na miejscu. Teraz twierdzi, że w trakcie rozmów "serce go bolało".
W poniedziałek Lech Wałęsa pojawił się w Sejmie. Były prezydent uznał, że chce wesprzeć protestujące od ponad miesiąca osoby niepełnosprawne oraz ich opiekunów. Jego decyzja rozbudziła nadzieje. Ale rzeczywistość szybko je zgasiła.
Były prezydent rozsiadł się i zaczął tłumaczyć, dlaczego PiS jest zły. - Próbują was rozgrywać, wymanewrować (...) Nie mieści mi się w głowie, jak niszczą nasz dorobek. Specjalnie nas kłócą, bo tylko tak mogą zostać u władzy (...) Są perfidni, gdzieś mają wasze męki - przekonywał.
Zapewnił, że on, jako prezydent, nie mógł nic więcej dla nich zrobić. I zadedykował to oświadczenie m.in. "mądralom" z rządzącej partii. Wałęsa uznał co prawda, że chce wnieść swój wkład w "walkę" o spełnienie postulatów niepełnosprawnych. Ale jaki - tego już nie wiedział. Czym ich zadziwił, bo czekali na konkrety.
Zobacz też: Wałęsa nie wyszedł do ludzi przed Sejmem. "Powinien do nas przyjść"
Lech Wałęsa miał poszukać rozwiązania. Na razie nie wyszło
Lech Wałęsa podkreślił, że potrzebna jest "solidarność" i argumenty". Ale on sam ich nie miał. Protestujący poprosili więc, żeby nad nimi pomyślał. Wpis byłego prezydent na Twitterze pokazuje, że niewiele się w tej kwestii przez kilka godzin zmieniło.
"Spotkanie z protestującymi w Sejmie. Przeżyłem to bardzo, bo też jestem ojcem" - stwierdził w mediach społecznościowych były prezydent. I dodał: "serce mnie bolało, gdy patrzyłem się na te dzieci, które nie do końca rozumieją, co tak naprawdę wokół nich się dzieje".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Polityk przyznał, że "musi znaleźć się rozwiązanie tej sytuacji". Jakie? Konkretów brak.