Lech Wałesa: Polska braci Kaczyńskich będzie rozwalona
(RadioZet)
Posłuchaj Wywiadu
13.07.2006 14:00
Gościem Radia ZET jest Lech Wałęsa, wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry państwu, w skłonie Lech Wałęsa. Panie prezydencie, czy dzwonił pan już do Jarosława Kaczyńskiego i gratulował mu posady premiera? Nie, nie zrobiłem tego. A kiedy pan to zrobi? Chyba w ogóle. Jak to? Dlatego, że ja jestem trochę z boku polityki, nie wiem czy byłby zadowolony... To trzeba sprawdzić, panie prezydencie. A po drugie, powiem szczerze, wydaje mi się, że to przyspiesza wybory, na które ja nie jestem jeszcze przygotowany. Ale jakie wybory? Jedne i drugie. Właściwie parlamentarne. Nie bardzo rozumiem. Jeżeli Jarosław Kaczyński zostaje premierem to znaczy, że się wzmacnia rząd. To znaczy, że Andrzej Lepper jest grzeczny, a Roman Giertych nie musi, bo jest już grzeczny. Gdyby do takiej sytuacji doprowadził Kaczyński, no to może byśmy się męczyli do końca wyborów. Ale ja myślę, że jednak nie. Ten układ, mimo korzystnej sytuacji, bo grad pieniędzy z Unii wisi w chmurze nad Polską, lecz nawet i to chyba za wiele nie pomoże,
bo styl rządzenia, bo wielkość tej klasy polityków, nie gwarantuje dobrego rządzenia. Jaka będzie Polska braci Kaczyńskich, premiera i prezydenta? Rozkalibrowana, rozstrojona, rozwalona. Będzie ciężko ją budować. A dlaczego pan tak sądzi? Dlatego, że to, co nawet teraz robią i jak to robią i na ile ich znam, oni tylko demontowali, oni tylko kłócili. Dlatego ich wyrzuciłem, bo nie szło z nimi żyć. Ja myślałem, że to im posłuży, że wyciągną z tego wnioski, że będą najpierw patrzyli co zbudować, a potem rozbierali, ale nie! Chyba nie nauczyli się niczego. Panie prezydencie, a pan by się wkurzył gdyby ośmiu ministrów spraw zagranicznych powiedziało publicznie, że lekceważy pan głowę państwa? Wie pani, to się nie powinno zdarzyć. No tak, ale wcześniej nie powinien się zdarzyć taki numer jaki z odwołaniem spowodował prezydent Kaczyński, a więc to są dwie rzeczy nieprawdopodobne. No właśnie, ale co pan sądzi o liście ośmiu ministrów? To jest skutek, a trzeba znaleźć przyczynę. Przyczyna jest gdzie indziej. Wie
pani, ci ludzie mają doświadczenie, ci ludzie widzą, że to nie służy Polsce, ci ludzie widzą, że się ośmieszamy, że nie może tak być, dlatego nie mogli, po swoim doświadczeniu, siedzieć spokojnie. Chcieli powiedzieć, że w Polsce są i inne zdania, że przypadkiem tak się zdarzyło albo, że takie doświadczenie Polska w demokracji też musi zdobyć, ale inni czuwają. A ja myślałam, że pan będzie solidarny z prezydentem Kaczyńskim, bo gdyby panu się coś takiego wydarzyło, nie byłby pan zadowolony, bo chyba mogli to zrobić ministrowie, ale na ucho, a nie publicznie jednak. Wszystko się zgadza, tylko kto się spodziewał takiego numeru, żeby nie jechać, odwoływać w ostatnim momencie? I wiele innych numerów! To są numery nie na wysokość prezydenta. Wiele takich numerów jest, w związku z tym, taka odpowiedź. Ja wiem, że to się nie powinno zdarzyć, to jest wszystko prawda. Panie prezydencie, a pan pamięta swoje numery jak pan kpił z braci Kaczyńskich jak pan był prezydentem, z Jarosława Kaczyńskiego? To znaczy kpiłem, ale
kiedy już nie mogłem sobie dać rady. Kiedy już tyle mi zrobili złego, że już nie szło, to zacząłem kpić. A przecież powoływałem ich z wielką radością, myślałem, że będą służyć sprawie, wspierać moje działania, a oni robili wszystko, żeby mi się nie udało. Oni robili wszystko, żeby rozbić. Ale jest pierwszy krok, bo kanclerz Angela Merkel zadzwoniła wczoraj do premiera in spe Jarosława Kaczyńskiego. Różnie można działać. Ten ruch, jeśli tak wyglądała prawda, to trzeba chwałę oddać pani kanclerz, dlatego, że ona wie, że ta nowa epoka to dobry układ z Polską i innymi krajami, że to gwarantuje dobre interesy Niemiec, spokój w Europie. Dobry polityk wyciąga rękę, zobaczymy co z tego wyjdzie. Ja się cieszę z tego gestu, natomiast czy on będzie spożytkowany? Oto jest pytanie. Panie prezydencie, czy pan wiedział, że Radkowi Sikorskiemu WSI założyło teczkę? To było państwo w państwie i to dość długo. To była taka siła, że byliśmy za słabi, żeby jakiś większy ruch tu zrobić, to nie prawda, że i dzisiaj jesteśmy mocni,
ale jesteśmy dużo mocniejsi. W tamtym czasie, gdybym tu próbował mocniej wyjaśniać, atakować, prawdopodobnie bym doprowadził do wielkiego zwarcia i nei wiem czy by się krew nie polała. Ale wiedział pan, że mu założyli teczkę, czy pan nie wiedział? Nie. Wiedziałem, że nie panuje w pełni nad wieloma tematami w Polsce, wiedziałem, że jestem za słaby, że polskie społeczeństwo jest za słabe, że trzeba czasu by dzielić i zwyciężać, by postępować do przodu. Czy jest ten czas już? Może jeszcze nie, ale już jest lepiej niż w mojej sytuacji, gdy ja wchodziłem na prezydenturę. Jak to możliwe, że Wsi założyło teczkę bez wiedzy prezydenta i ministra obrony? Mówiłem pani, że to było ponad kontrolą i dlatego takie rzeczy, a nawet dziwniejsze, się działy, tylko, że chyba zdążą to wyczyścić. Kto zdąży wyczyścić? Wie pani, tam jest jednak paru ludzi, którzy... Nie ma z ministranta ministra, więc to trochę potrwa. Kto wyjaśnił, że na każdym poligonie była podłożona broń, bomby, czy jak to tam nazwa? Gdybyśmy dziób otworzyli
nieodpowiednio to byśmy wszyscy poszli w chmurkę. Czyli popiera pan pomysł likwidacji WSI? Najpierw chciałbym, żeby był pomysł na budowanie. Rzeczywiście parę rzeczy rozebrać trzeba, tylko, że zanim rozbiorę, to trzeba wiedzieć co buduję, a oni chyba nie wiedzą. Wiele rzeczy w naszym kraju rozebrać trzeba, to się nie zakończyło w 1989 r. , to jeszcze naprawdę trochę potrwa. Tutaj ja nie mam zastrzeżeń, tu jeszcze więcej trzeba zrobić niż oni zaczęli. Tylko, że ja jestem praktykiem, zanim cokolwiek, to wiem, co mam zbudować, a oni raczej porozbierają, zrobią chaos, a zbudować nie uda im się prawie nic. A gdyby pan wtedy próbował zlikwidować WSI, kto by panu próbował przeszkodzić, panie prezydencie? Proszę panią, w naszym kraju było tyle różnych interesów, że udało nam się na granicy możliwości przeżyć bezpiecznie, doprowadzić do dzisiejszego dnia. Gdybym próbował troszeczkę więcej i bardziej nieostrożnie, podobnie jak Kaczyńscy, byśmy się wzięli za bary i krew by się polała. Jak to krew by się polała? Ja będę
wskazywał z nazwiska? Niech pani nie żartuje! Ale to są poważnie stwierdzenia, że krew by się polała. Ja pani powtarzam, że opór był tak duży, że bestia przyparta do muru łapami macha, że ja musiałem przypierać skutecznie, ale i ostrożnie, z myślą, że jutro dokończymy, pojutrze będzie możliwość większa. Wiedziałem, że przecież komuniści strzelali tyle razy do nas, że siła tamtego aparatu i tamtych ludzi jest tak duża w tamtym czasie, że trzeba ostrożnie to robić. Ja mówię tylko w tym znaczeniu. Bym się dziwił gdyby inaczej zareagowano. Przecież to niemożliwe, oni musieli tak zareagować jak była też ich potrzeba. Panie prezydencie, a Mieczysław Wachowski nie miał dobrych kontaktów z WSI? Do mojej koncepcji miał tylko tyle, ile ja potrzebowałem. Ponieważ ja się nie chciałem mieszać w wiele rzeczy, ja chciałem być czysty do bólu, więc wysyłałem innych, którzy próbowali to jakoś ustawiać, żeby nic się nie żadnemu rodakowi nie stało. No i jak to poustawiał Mieczysław Wachowski? To może on ustawił inwigilacje
Sikorskiego? Proszę panią, żaden Kaczyński, nawet gdyby był pięcioraczkiem, by nie dał rady tyle zrobić ile ja zrobiłem z Wachowskim i innymi. Nikt by nie poradził sobie lepiej niż my sobie poradziliśmy. Oczywiście w tamtym czasie. A co pan sądzi o lustracji Zyty Gilowskiej, o tej całej sprawie? Dzisiaj w „Trybunie” Marek Barański rozmawia z SB-kiem, który założył teczkę Zycie Gilowskiej i ten SB-ek zwierza się Markowi Barańskiemu: ‘Dostałem jednak zgodę, żeby ona nie wiedziała jaki jest prawdziwy cel naszej rozmowy, rozmawiała więc ze mną jak ze znajomym, a nie ze znajomym z kontrwywiadu, choć – jak mówiłem – wiedziała, gdzie pracuję. Po prostu nie chciałem stawiać jej w niezręcznej sytuacji. To jest cała tajemnica tych raportów’. Lustracja, już przez tyle tych zmian, raz jedna opcja, raz trzecia, te papiery tak daleko zostały zniszczony, właściwie najważniejsze zostały zniszczone, że to już jest zabawa, a nie wyjaśnianie czegokolwiek. No, ale jest paru polityków, którzy nie potrafią nic pozytywnego zrobić,
więc udają większych bohaterów, bardziej czystych i na tej drodze chcą karierę robić. Ja myślę, że coraz gorzej im to idzie i już społeczeństwo prawie na to nie zwraca uwagę. Niech to robią, tylko niech nie robią na pierwszym planie. To jest dopiero piąta, szósta sprawa. Wie pan, piąta, szósta sprawa, ale widać, że przy pomocy teczki można zniszczyć życie, jak to jest w przypadku Zyty Gilowskiej. I tak i nie. Ludzie silni, ludzie, którzy nie mają obaw, nie muszą się niczego bać, wiedzą, że Pan Bóg wszystko widzi. Pan Bóg wszystko widzi, ale czy ludzie widzą tu na ziemi? Jesteśmy tu tylko w dzierżawie, więc jak zapłacimy większą cenę to tam będziemy mieli większą pozycję. Czyli oby dobrze było w niebie. Jak pani ma wątpliwości, to niech pani się trzyma jak najdłużej na tym świecie. Dziękuję bardzo. Gościem Radia ZET był prezydent Lech Wałęsa.