Lech Wałęsa komentuje decyzję SN. "Nie mogłem spać w nocy"
Były opozycjonista Krzysztof Wyszkowski nie musi przepraszać Lecha Wałęsy za nazwanie go Tajnym Współpracownikiem o pseudonimie Bolek - orzekł Sąd Najwyższy. Były prezydent nie przebierał w słowach i przyznał, że po werdykcie SN "nie mógł spać w nocy".
Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego zajęła się skargą nadzwyczajną Prokuratora Generalnego w osobie Zbigniewa Ziobro ws. wyroku sądu drugiej instancji, który nakazał Krzysztofowi Wyszkowskiemu (były opozycjonista i członek NSZZ "Solidarność") przeproszenie Lecha Wałęsy za nazwanie go tajnym współpracownikiem SB. SN orzekł, że Wyszkowski przepraszać nie musi, tym samym powrócił do werdyktu sądu pierwszej instancji z Gdańska, który orzekł, że Wyszkowski nie musi przepraszać Wałęsy.
Lech Wałęsa o 5:40 udostępnił nagranie na Facebooku. - Nie mogłem spać po wczorajszym orzeczeniu kilku sędziów, którzy ogłosili swoją mądrość. Chciałbym się oddać waszemu publicznemu osądzeniu - mówi były prezydent. Laureat Pokojowej Nagrody Nobla oświadczył, że "nie zamierza się stawiać nawet na wezwania sądowe, których składy są - według niego - prawnie wątpliwe".
- Nosząc koszulkę Konstytucja nie mogę popierać łamania głównych zasad, a ja głosiłem trójpodział władzy (…). Moi prawnicy, idąc za moją sugestią, domagali się zmiany personalnej składu orzekającego na ludzi formalnie i legalnie oraz wcześniej upoważnionych do orzekania - dodaje Wałęsa.
Lech Wałęsa zapytany o PiS. Były prezydent długo odpowiadał
Wałęsa wyznaje. "Teczki Kiszczaka podrobione, ja robię błędy ortograficzne"
Wałęsa nie krył rozczarowania, że Wyszkowski przez dekadę "nie wykonał wyroku", a z czasem "dostał premię" w postaci zmiany werdyktu. - Przez lata IPN próbował wyjaśnić tę sprawę. (...) Znalazł świadków, którzy podrabiali te dokumenty i przyznali się do tego. Przywołano nawet gen. Kiszczaka, który potwierdzał, że nie było żadnych dokumentów współpracy Lecha Wałęsy - dodał.
- Gdyby te materiały ogłoszone jako "teczki Kiszczaka" świadczyły o mojej rzekomej współpracy, to po jaką cholerę by podrabiano? Po co? Wystarczyłoby wyciągnąć i pokazać (...). W tych podrobionych materiałach nie ma żadnego błędu ortograficznego, a wiecie dobrze, że to w moim wypadku jest niemożliwe, bo ja takie robię. I przyznaję się - przekonywał na nagraniu Lech Wałęsa.
Wyszkowski nie musi przepraszać. Wałęsa: to agent lepszy od Kiszczaka
Były lider NSZZ "Solidarności" ocenił, że Krzysztof Wyszkowski jest "jeszcze lepszym i wspanialszym agentem od Czesława Kiszczaka", ponieważ wierzy w jego "teczki". - I on został przyjęty do IPN, do pomocy dostał mojego największego wroga Andrzeja Gwiazdę (...) - dodał Wałęsa.
Zdaniem byłego prezydenta celem wszystkich tych działań było zniechęcenie Polaków do postaci byłego prezydenta. - Kiszczak w ostatniej fazie, gdy czuł, że przechodzi do wieczności, to powiedział prawdę, że nie ma żadnych dowodów na współpracę Wałęsy - dodał.