Lech Wałęsa dla WP: Papież mówił do mnie "synu"
Mija czwarta rocznica śmierci Jana Pawła II. Tego dnia papieża-Polaka wspominają wierni z całego świata. Lech Wałęsa, były prezydent RP, mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że nie mógł się pogodzić ze śmiercią Ojca Świętego. – On był naszym darem z nieba – tłumaczy.
02.04.2009 | aktual.: 16.04.2009 16:34
WP: Agnieszka Niesłuchowska: Mówił pan kiedyś, że życie Polaków w czasach PRL-u było odmierzane pielgrzymkami papieskimi. Kim był Jan Paweł II dla ówczesnych Polaków, dla Pana?
Lech Wałęsa: Za czasów drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa ludzie nie wiedzieli, co robić z komuną i niebezpiecznymi podziałami. Potrafiliśmy za to modlić się i wymodliliśmy sobie dar z nieba w postaci Ojca Świętego. On zdobył uznanie, bo mówił o najważniejszych dla świata sprawach. Zanim został papieżem komunizm dzielił nas społecznie i utrzymywał w niewiedzy. Wydawało nam się, że jesteśmy mniejszością. Dopiero dzięki pielgrzymkom okazało się, że, takich jak my, jest wielu.
Zobaczyliśmy, że w tak licznym gronie, nawet ubecy modlą się, gdy nie widzą ich przełożeni. W takich warunkach potrafiliśmy się zorganizować i poprowadzić Polskę pokojowymi metodami do zwycięstwa. Bez papieża nie udałoby nam się zjednoczyć. Oczywiście nie należy przesadzać, że to Ojciec Święty wywołał rewolucję. On dał nam tylko słowo, a my potrafiliśmy zamienić je w ciało. Podobna sytuacja miała miejsce na Kubie. Tam też Jan Paweł II dał słowo, ale nic z tego nie wyszło. Zabrakło realizacji.
WP: Jaką rolę odegrał Jan Paweł II po 89. roku i jak jego nauczanie jest odbierane dziś, po jego śmierci? Wielu teologów i socjologów podkreśla, że papież jest postrzegany przez rodaków bardziej przez pryzmat wadowickich kremówek niż encyklik. Dlaczego tak się dzieje?
– To normalny objaw zachowania ludzi żyjących na skraju epok. Druga sprawa to taka, że kiedy Ojciec Święty otworzył trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa, pokazywał, czego mamy nie robić, odwołując się do błędów poprzedniej epoki. Nie miał czasu wyznaczyć nam konkretnych rozwiązań na nowe tysiąclecie. Dał nam szansę, ale nie mógł za bardzo się mieszać. Resztę powinniśmy zrobić sami. Dlatego teraz ci, którzy rozumieją jego przesłanie, powinni zrozumieć, że trzeba nowe tysiąclecie budować na wartościach. Problem w tym, że każdy kraj ma inne wartości, doświadczenia i zanim zanim ułożymy to w całość, trochę to potrwa.
WP: Jak zachęcać młodych ludzi do zgłębiania myśli papieskich?
– Ludzi nie można zmuszać, bo oni myślą praktycznie. Jeśli będziemy mówić, że papież otworzył tysiąclecie, które nie ma programów, struktur, treści i powiemy im, czego w tych encyklikach mają szukać, to oni się zainteresują.
WP: Ile razy spotkał się pan z Janem Pawłem II?
– Trudno zliczyć, ale na pewno kilkanaście razy.
WP: Czy któreś ze nich miało dla pana szczególne znaczenie?
– Spotykałem się z papieżem w różnych okresach historycznych. Za każdym razem przesłanie papieża było inne, ale każde miało dla mnie identyczne znaczenie. Nie było bardziej i mniej ważnych.
WP: Abp Mokrzycki, sekretarz Jana Pawła II, wspomina w opublikowanym ostatnio – wywiadzie-rzece, że był pan jedną z osób, które zrobiły na papieżu największe wrażenie. To musiał być dla pana ogromny zaszczyt.
Bardzo ucieszyły mnie te słowa, bo to dzięki patronatowi Ojca Świętego mogłem jego słowo zamienić w czyn.
WP: Jakim człowiekiem był Jan Paweł II prywatnie? Jak Pan go odbierał podczas osobistych spotkań?
– Ojciec Święty tak dobrze znał mój charakter i moje pomysły, że tylko na mnie spojrzał i już wiedział, co chce powiedzieć. To były niesamowite rozmowy. Doskonale uzupełnialiśmy się. Pamiętam, że zwracał się do mnie „synu”
WP: Cztery lata temu papież od nas odszedł. Co pan wtedy poczuł?
– Nie mogłem się z tym pogodzić. Pytałem Boga: „Dlaczego nam go zabierasz? Przecież tak jest nam teraz potrzebny. Jedność europejska dopiero zaczyna się tworzyć, a nikt nie ma takiego odbioru i nie będzie potrafił tak wszystkiego logicznie ułożyć jak on. Po godzinie usłyszałem odpowiedź: „Człowieku, co Ty mówisz? Ojciec Święty powiedział wam, co macie robić. Wszystko jest przygotowane, tylko musicie to zrealizować".
WP: Czy w tym roku, w jakiś szczególny sposób, będzie pan obchodził czwartą rocznicę śmierci papieża?
– Nie. Jestem chrześcijaninem, więc będę modlił się po cichu.
Rozmawiała: Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska