Lech Wałęsa dla WP: mam dwa wyjścia, jeśli powiedzą, że podpisy z teczki "Bolka" są moje
• Do końca stycznia 2017 r. biegli mają wydać opinię, czy odręczne pismo z teczki TW "Bolka" należy do Lecha Wałęsy
• Prokurator T. Czerwiński: do badań przekazano konieczny materiał dowodowy oraz porównawczy
• Dwa tygodnie temu były prezydent został wezwany do Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna
• Lech Wałęsa dla WP: jeśli powiedzą, że pismo jest moje, to mam dwa wyjścia - wykonać badania za granicą, albo poczekać na zmianę władzy
15.11.2016 | aktual.: 15.11.2016 15:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Biegli Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie mają wydać opinię ws. dokumentów z teczki TW "Bolka" do 31 stycznia 2017 r. Pierwotnym terminem był 15 listopada 2016 r. Biegli od maja prowadzą badania porównawcze pisma dotyczące teczki. W teczce jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Były prezydent stanowczo zaprzeczał autentyczności tych dokumentów. Śledztwo prowadzi białostocki pion śledczy IPN.
Prokurator Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Bogusław Tomasz Czerwiński informuje WP, że prokuratorzy Oddziałowej Komisji w Białymstoku przekazali do badań konieczny materiał dowodowy oraz porównawczy. Jak mówi w rozmowie z Wirtualną Polską z kolei Lech Wałęsa, na 28 października był on wezwany do Krakowa do biura zajmującego się ekspertyzami sądowymi.
- Przedstawiono mi różne papierki. Pozbierano wszystko, co tylko jest możliwe, jakieś papiery z wojska. Chodziło prawdopodobnie o to, żebym potwierdzał, że to jest moje pismo, a wtedy będą się powoływali na to, że podobne pismo jest w teczkach znalezionych u Kiszczaka. Już mnie chyba nie będą wzywać ponownie, bo ileż można? - mówi były prezydent.
Według Lecha Wałęsy po przesunięciu terminu wydania opinii biegłych "dokładnie widać, że to jest tylko brzydka gra". - Moim zdaniem nie znajdą grafologa, który mógłby potwierdzić, że odręczne pismo w teczce "Bolka" jest moje, bo to nie są moje pisma. Oni jednak słuchają wersji SB - dodaje.
Pytany o to, co zrobi, jeśli biegli stwierdzą, że odręczne pismo w teczce "Bolka" należy do niego, odpowiada: - Jeśli powiedzą, że podpisy są moje, to wtedy mam dwa wyjścia. Albo natychmiast zgłosić się do przyjaciół z zagranicy i poprosić o zrobienie takich samych badań, albo poczekać aż ta grupa odejdzie i wtedy wyjaśnić, dlaczego doszło do tego, że takie były wyroki i pociągnąć winnych do odpowiedzialności. Takie dwie możliwości rozważam, ale nie wiem jeszcze, którą wybiorę - mówi WP były prezydent.
Katarzyna Opacka - prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku - odmówiła ujawnienia treści postanowienia o powołaniu biegłego. - Przedmiotowe śledztwo nie zostało jeszcze zakończone, a znajdujące się w nim materiały, z uwagi na dobro prowadzonego postępowania objęte są tajemnicą śledztwa - odpisała Opacka.
Dominująca opinia wśród historyków jest taka, że teczki TW "Bolka" znalezione w willi gen. Czesława Kiszczaka, a teraz będące w posiadaniu Instytutu Pamięci Narodowej są autentyczne. Na przykład w czasie debaty zorganizowanej przez IPN taki pogląd wyraził dr Piotr Gontarczyk (razem z prof. Sławomirem Cenckiewiczem współautor książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii") jak i prof. Andrzej Friszke. Według nich dokumentuje ona realną współpracę Lecha Wałęsy z SB w latach 1970-76, choć znajdujące się w niej rękopisy mogą nie być pisane jego ręką.
W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL. Wałęsę lustrował sąd z urzędu, jako kandydata w wyborach prezydenckich. IPN nie może wnieść o wznowienie tego postępowania w związku z ujawnieniem nowych dokumentów.