Lech Kaczyński: rozwija się atak na komisję


29.11.2004 | aktual.: 29.11.2004 12:34

Obraz
© (RadioZet)
Obraz

Posłuchaj wywiadu
Gościem radia Zet jest prezydent Warszawy, Lech Kaczyński. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Wrócił pan z Kijowa. Nie śpiewał pan co prawda z Perfectem, ani z Pawłem Kukizem, ale był pan blisko Wiktora Juszczenki. Tak. Byliśmy razem z bratem Jarosławem. Jarosław przemawiał tam dosyć długo na majdanie wolności. Ja także powiedziałem kilka słów. Spotkaliśmy się z ważnymi osobami w sztabie. To był niezbyt szczęśliwy dzień, dla nas niezbyt szczęśliwy, dzień nagłego posiedzenia Rady Najwyższej, które dało wprawdzie pewien rezultat... Uchwalono, że wybory nie były przeprowadzone prawidłowo, a po drugie wyrażono wotum nieufności Centralnej Komisji Wyborczej. To był dzień pewnych sukcesów Wiktora Juszczenki. Wszyscy zastanawiają się czy Ukrainie grozi rozłam. Janukowycz nawołuje do separatyzmu. Krytykuje go Leonid Kuczma. Czy może dojść do rozbicia Ukrainy? Sądzę, że zmiana granic w dzisiejszej Europie jest mało prawdopodobna. Za tym musi stać Rosja, a i dla Rosji byłoby to rozwiązanie niezmiernie
ryzykowne. Tak więc jest to przede wszystkim niebezpieczeństwo mające charakter narzędzia szantażu. Stworzenie z Ukrainy nowej Belgii natomiast, gdzie w ramach jednego państwa działają dwa, a licząc Brukselę nawet trzy, to tego rodzaju żądania mogą być bardzo silne i jest to być może niebezpieczeństwo, które jednak nie może przekreślić drogi Ukrainy do demokracji. Ale prezydent Putin wyraźnie opowiedział się za Janukowyczem. Janukowycz ma wsparcie Rosji. Ma wsparcie Rosji, bo Rosja jest przeciwna przede wszystkim niepodległej Ukrainie. Z tego powodu też demokracji na Ukrainie. Trzeba to jasno powiedzieć, że między interesami ukraińskiej demokracji i interesami Europy, a szczególnie między interesami Polski i Rosji, doszło do pewnego konfliktu. A jak pan ocenia rolę prezydenta Kwaśniewskiego jako mediatora? Spotykaliśmy się tam z pewnymi wątpliwościami, na tym poziomie, na którym tam rozmawialiśmy, czyli wysokim, ale nie z samym Juszczenką. Czas jednak pokaże. Jak dotąd wydaje się, że efekty są. Inaczej
mówiąc, co innego wewnętrzna rola pana prezydenta, którą my jako PiS oceniamy bardzo krytycznie, a co innego jego rola, jak dotąd, na Ukrainie, która wydaje się, że będzie pozytywna. Jeszcze zobaczymy. Czy według pana Roman Giertych powinien zasiadać w komisji śledczej i przesłuchiwać Jana Kulczyka w kontekście spotkania na Jasnej Górze i w kontekście udowodnionego kłamstwa przed komisją śledczą? W jakim sensie przed komisją śledczą? W takim sensie, że powiedział, że był tylko zagadnięty przez Jana Kulczyka. To nie było stwierdzenie wobec komisji. Jak to? Przy komisji. Przy komisji, ale nie przed komisją. To jest zasadnicza różnica. Przed telewidzami. Może tak. W takim razie jest pani precyzyjniejsza. Powiedziałbym tak: poprzez Giertycha atakuje się komisję, a ta komisja nie może być zniszczona. Jej zadania w naszym kraju są o absolutnie kluczowym znaczeniu. Bez tej komisji w składzie niezależnym od obecnych władz nie ma mowy o rzeczywistym procesie zmian. Obecna władza oczywiście ich nie przeprowadzi, ale
chodzi o dostęp do elementarnej wiedzy. Wiedzy, która dla co inteligentniejszych była przedmiotem domysłów. Jeszcze niedawno, jeśli ktoś powiedziałby tego rodzaju prawdy, które dzisiaj odkrywa komisja, to by powiedziano, że jest oszołomem. Zresztą tak było. Z tego punktu widzenia uważam, że do tego rodzaju spraw trzeba podchodzić z olbrzymią delikatnością. Czy jest natomiast problem udziału pana Giertycha w przesłuchaniu pana Kulczyka? Tak, jest taki problem ze względu na nieostrożność, którą popełnił. Ale jak ten problem można rozwiązać? Czy komisja nie da sobie rady z przesłuchaniem bez udziału Romana Giertycha? Pewnie wziąwszy pod uwagę kwalifikacje czy to posła Wassermanna, posła Macierewicza czy w końcu także posła Miodowicza, to sobie da radę. Czyli powinien być wykluczony czy nie? Nie jestem od tego, żeby się wypowiadać za komisję. Problem natomiast jest. Jest to bardzo poważny problem. Jest pan prawnikiem i stąd moje pytanie. Jestem prawnikiem i rzeczywiście, jeśli ktoś z kimś się spotykał, rozmawiał
dłuższy czas o sprawach związanych z komisją – bo gdyby rozmawiali o pogodzie, to nie byłoby problemu – a później ma występować w roli przesłuchującego, to jest to rzecz dyskusyjna. Sądzę, że aby komisja mogła dalej pracować w pełnym składzie, to byłoby lepiej, aby z tego jednego przesłuchania pan Roman Giertych wycofał się. A czy jest problem przewodniczącego komisji, pana Józefa Gruszki, który okazuje się miał asystenta, który był jego doradcą? Atak na komisję rozwija się. Tutaj nie znam bliżej okoliczności sprawy. Wiem tyle co mówi prasa na ten temat. Zadaje sobie pytanie, czy to jest po prostu wielki atak na komisję, która musi być zniszczona, bo inaczej zniszczony zostałby układ władzy, który jest tym prawdziwym, ukrytym układem, o którym zresztą przypomnę. Mówiliśmy o tym, a szczególnie mój brat, już od lat: czy układ chce się obronić czy są to rzeczywiście wyjątkowo niefortunne fakty. Bez tego nie chciałbym się wypowiadać, bo w sposób oczywisty trwa w tej chwili atak na komisję, próba zniszczenia z
olbrzymią szkodą dla naszego kraju. To może politycy powinni być bardziej rozumni i uważać na to co robią, a szczególnie ci co są w komisji śledczej? Polscy politycy, a szczególnie ci, którzy wywodzą się z obozu, z którego i ja pochodzę, czyli obozu solidarnościowego, na pewno powinni. Zdecydowana większość powinna być bardziej rozumna, uważać, że należy iść tą drogą, którą na początku lat 90 – tych proponowała mniejszość, do której mój brat i ja należeliśmy, a nie drogą generalnej ugody z dawnym obozem władzy. Tak, ale mówię o rozumie członków komisji śledczej. Tutaj proponowałbym im niezwykłą ostrożność w każdej sprawie. Czy pan, były prokurator generalny, zaskoczony jest sprawą Marka Ungiera? Czy jestem zaskoczony tą sprawą? W tym sensie, że o niej nie wiedziałem. A czy mechanizmem, który dotyczy osoby, która należy do pierwszej piątki, szóstki, jeśli chodzi o wpływy w naszym kraju, to nie jestem zaskoczony. I na tym polega między innymi choroba naszego państwa. O czym to świadczy? O jakimś układzie. Nie
ma tu innej możliwości jak to, że ta sprawa była blokowana ze względu na pewien zespół interesów, który sięgał także prokuratury i nie musiał nawet sięgać wysoko. Ale prezydent wczoraj wywiadzie telewizyjnym w rozmowie z Jackiem Żakowskim krytykował prokuraturę za to, że działa tak opieszale... A cóż miał powiedzieć? Czy miał powiedzieć: tak, rzeczywiście zablokowaliśmy te sprawę i będziemy blokować dalej. Oskarża pan prezydenta? Nie oskarżam prezydenta, bo na jego udział w zablokowaniu tej sprawy nie mam żadnych dowodów, więc nie będę tego zarzutu formułował. Zażartowałem tylko sobie, bo jest oczywiste, że dzisiaj prezydent Kwaśniewski jest przeciwnikiem kontaktów między politykami a biznesem. Z tego co wiedzieliśmy przedtem to tych kontaktów akurat w Pałacu Namiestnikowskim było bardzo dużo.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)