Latami oszpecała córkę. Trafiła do aresztu, dziecko ma się lepiej
Monika B. przez kilka lat miała znęcać się ze szczególnym okrucieństwem nad swoją kilkuletnią córką Julką, oszpecając jej twarz toksyczną substancją. Potem zakładała zbiórki na jej leczenie. Kobieta w lutym została aresztowana. Sąsiedzi i bliscy potwierdzają, że stan dziewczynki stopniowo zaczął się poprawiać.
O śledztwie dotyczącym narażenia dziewięcioletniej Julki spod Łukowa (woj. lubelskie) na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu poinformowała w lutym rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka.
Matka miała oszpecać córkę i prowadziła zbiórki na jej leczenie
Według ustaleń śledczych Monika B., matka Julii, od końca lutego 2017 r. do stycznia 2024 r. znęcała się fizycznie i psychicznie ze szczególnym okrucieństwem nad swoją małoletnią córką. Pierwsze bolesne rany na twarzy dziewczynki miały pojawić się, kiedy dziecko miało dwa latka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Doprowadzała do kontaktu skóry dziecka w obrębie twarzy i karku z (…) płynną substancją toksyczną o cechach drażniących/żrących, powodując rozległe zmiany skórne - mówiła rzeczniczka prokuratury.
43-latka urazy zadane córce przedstawiała służbie zdrowia oraz sądowi opiekuńczemu jako zmiany chorobowe. Na leczenie dziewczynki wielokrotnie prowadzone były zbiórki pieniędzy. "Juleczka bardzo cierpi, piszczy, płacze, nie może złapać tchu" - wypisywała jej matka, prosząc o pieniądze. Kobieta zebrała na rzekome leczenie ponad 200 tys. zł. W lutym została aresztowana.
"Dziecko zupełnie inaczej wygląda"
Teraz "Gazeta Wyborcza" chciała porozmawiać z rodziną dziewczynki o jej obecnym stanie. - Na razie jest dobrze. Julka chodzi do szkoły. Nie jest źle. A na mamę z tego, co wiem, na razie nie mają żadnych konkretnych dowodów. Tam dużo niedociągnięć jest więc zobaczymy - przekazał przyrodni brat Julki, syn Moniki B.
- Odkąd Monika siedzi, to dziecko zupełnie inaczej wygląda. Ładna dziewczynka się zrobiła, uśmiechnięta. Te blizny jej przybladły, znacznie mniejsze są. Do szkoły chodzi. Z pieskiem i siostrą na placu zabaw, tutaj koło świetlicy się bawią - przekazała z kolei jedna z mieszkanek miejscowości, w której mieszka Julka. Jak dodała, dziecko "zaaklimatyzowało się w otoczeniu. Nie to, co wcześniej, zamknięta w tym domu ciągle".
Sołtys wsi również potwierdza pozytywne informacje, przekazując, że zmiany w wyglądzie i zachowaniu dziewczynki są "kolosalne". Dodatkowo dziewięciolatka otworzyła się na środowisko i rówieśników. Wcześniej, ze względu na ciągłe wyjazdy w sprawie leczenia, dziecko nie chodziło do szkoły, a pobierało indywidualne lekcje w domu. Teraz udało jej się wrócić do zwykłej nauki w szkole, jednak z powodu dużych braków trafiła do niższej klasy.
Monika B. została aresztowana 12 lutego. Usłyszała zarzut znęcania się nad córką ze szczególnym okrucieństwem. Grozi jej za to nawet 20 lat więzienia. Kobieta nie przyznaje się do winy.
Przeczytaj również:
Źródło: "Gazeta Wyborcza", Wirtualna Polska