Latające wieże rosyjskich czołgów. Tylko one tak potrafią
Filmy i zdjęcia latających wież rosyjskich czołgów biją rekordy popularności. Zorganizowano nawet nieformalne zawody w wysokości lotu. Dlaczego czołgi radzieckiej produkcji tracą wieże? Tajemnica tkwi w ich konstrukcji. Wyjaśnienia mogą być zaskakujące.
19.05.2022 | aktual.: 19.05.2022 18:45
Kiedy Biuro Konstrukcyjne Fabryki Maszyn Transportowych im. W. Małyszewa w Charkowie wypuściło prototyp czołgu T-64, świat zachwycił się jego rozwiązaniami technicznymi. Czołg posiadał trzyosobową załogę, a ładowniczego zastąpił automat ładowania. Charkowski czołg był pierwszym na świecie, który posiadał takie urządzenie, znane wcześniej tylko w lotnictwie i na okrętach.
Później automatyczny podajnik pojawił się także w T-72, produkowanym w Uralskiej Fabryce Wagonów w Niżnym Tagile, a także w kolejnych wersjach tego czołgu – T-90 i modulacjach rozwijanych w państwach dawnego Układu Warszawskiego, jak polski PT-91.
Kolejne wersje rozwojowe pojazdów z rodziny T-64 - T-80 i T-84 - również posiadają automaty. Automat miał usprawnić działanie załogi, zmniejszyć masę i rozmiary czołgu, a także zwiększyć szybkostrzelność.
Faktycznie początkowo działało to znacznie szybciej niż w ówczesnych amerykańskich czołgach z serii czołgów M46, M47, M48, M60 Patton. Kiedy jednak usprawniono działanie podajnika, systemów kierowania ogniem i szkolenie załóg, różnica została zniwelowana. Automaty ładowania również nie zdobyły popularności w pozostałych krajach NATO. Jedynie francuski Leclerc posiada tego rodzaju rozwiązanie.
reloading mechanism of T-72 / T-90 and T-64 / T-80
Radzieckie rozwiązanie
Automat ładowania w czołgach zaprojektowanych w czasach ZSRR składa się z karuzelowych zasobników o kształcie pierścienia, który znajduje się pod wieżą. Jako że w rosyjskich czołgach armaty są zasilane amunicją rozdzielnego ładowania, w zasobnikach osobno znajdują się pociski i ładunki nośne. W T-72 nad pierścieniowym magazynem siedzi dwuosobowa załoga wieży – celowniczy i dowódca wozu. W czołgach z rodziny T-64 załoga siedzi wewnątrz pierścienia.
Zobacz również: Ogromna armada samolotów nad Polską. "Operacja tajna"
W czołgach z rodziny T-72 po wydaniu przez dowódcę rozkazu ładowniczy obraca pierścienie z zasobnikami tak, aby pocisk odpowiedniego rodzaju, a po nim ładunek nośny, znalazły się na podajniku, który wsuwa całość w komorę ładunkową. W czołgach pochodzących od T-64 ładunek i pocisk są podawane równocześnie.
Największą wadą takiego rozwiązania jest jego słabe zabezpieczenie przed penetracją przez pociski przeciwpancerne. Każde przebicie kadłuba grozi eksplozją ładunków nośnych, które są nie tylko ulokowane w karuzeli, ale także w niemal każdej wolnej przestrzeni wewnątrz pojazdu.
Po penetracji kadłuba następuje reakcja łańcuchowa – eksplozja ładunków nośnych w ułamku sekundy zwiększa ciśnienie wewnątrz ciasnego kadłuba, fala uderzeniowa, szukając ujścia, kieruje się w stronę najsłabszego elementu. W tym przypadku wieży, która zatyka otwór w kadłubie, jak korek w zabawkowym pistolecie czy pukawce.
Działa to dokładnie tak samo, jak w dziecięcych zabawkach – im większe ciśnienie, tym korek leci dalej. Stąd właśnie wieże radzieckich konstrukcji latają, bijąc kolejne rekordy w wysokości i odległości lotu.
NATO vs. Rosja
W czołgach państw NATO, amerykańskich Abramsach, włoskich C1 Ariette, brytyjskich Challengerach i niemieckich Leopardach amunicja znajduje się w pancernej cytadeli z tyłu wieży, odgrodzonej przegrodą przeciwwybuchową, w której znajduje się jedynie okno, przez które ładowniczy pobiera pocisk i ładunek nośny. Skompletowany ładunek wkłada on do komory ładunkowej.
Wadą takiego rozwiązania jest masa i wielkość wieży, która musi pomieścić nie tylko trzech członków załogi, ale także potężną cytadelę z magazynem amunicji. Drastycznie zwiększa to masę pojazdu, ale jednocześnie gwarantuje wysoką przeżywalność załogi. W przypadku radzieckich czołgów załoga po zerwaniu wieży zawsze ginie.
Rosjanie w najnowszych pojazdach również wykorzystują automat ładowania. Zwiększyli jednak szanse załogi na przeżycie. W T-14 Armata docelowo ma być bezzałogowa wieża z armatą, zintegrowanym magazynem amunicji i automatem ładowania. Trzyosobowa załoga zajmuje miejsce w pancernej cytadeli wewnątrz kadłuba. W ten sposób Rosjanie chcą zmniejszyć ryzyko eksplozji i zniszczenia całego pojazdu.
Czołgi T-14 na razie znajdują się na etapie badań w jednostkach. Zdążyły już jednak przejść testy w warunkach wojennych. W 2020 roku kilka sztuk przeszło próby w Syrii. W tych czołgach wieże już raczej nie będą biły rekordów lotu. Oczywiście, o ile w większej liczbie trafią do jednostek na froncie. Na razie na to się nie zapowiada, więc nadal będziemy mogli oglądać próby bicia rekordów w rzucie czołgową wieżą.