Laszek Miller przyznaje: byłem na przyjęciu w ambasadzie rosyjskiej
Byłem w ambasadzie rosyjskiej – powiedział Leszek Miller w Radiu ZET tłumacząc się z obecności na przyjęciu w ambasadzie. – Poszedł pan do tych, którzy zabrali Krym? – zapytała Monika Olejnik. - Poszedłem do tych, którzy obchodzą swoje święto narodowe, bo nic mi nie wiadomo, że Polska jest z tym krajem w stanie wojny – odpowiedział lider SLD.
Zapytany, kogo spotkał, Miller odpowiedział, że obecni byli liczni ambasadorowie, a spośród polskich polityków wymienił ministra rolnictwa, Marka Sawickiego. - Słusznie, że był, bo grozi nam cały czas blokada eksportu – dodał, komentując obecność polityka PSL na przyjęciu z okazji Dnia Rosji.
Monika Olejnik zapytała o Janusza Korwin-Mikkego, ale Leszek Miller nie spotkał lidera Kongresu Nowej Prawicy. – Nie wszedł w zasięg mojego wzroku. Było dużo ludzi – powiedział.
Wczoraj kilkunastu Polaków i Ukraińców pikietowało przed ambasadą rosyjską w Warszawie, krzycząc "hańba" i machając ukraińskimi flagami w przypadające państwowe święto Rosji. Do ambasady na uroczyste spotkanie przybyli licznie goście, głównie dyplomaci.
Jednym z zaproszonych gości był polski eurodeputowany, szef Nowej Prawicy Janusz Korwin-Mikke, który przed wejściem do ambasady próbował rozmawiać z pikietującymi. Został jednak przez nich wyśmiany i wygwizdany. Po tym przeszedł na drugą stronę ulicy i po sprawdzeniu przez ochronę ambasady, ustawił się w kolejce oczekujących na wejście do budynku gości.
Korwin-Mikke przyznał, że przyszedł na przyjęcie jako zaproszony gość, bo w ten sposób chce pokazać, że "Władimir Putin jest dobrym władcą dla Rosjan".
Źródło: TVN24, PAP