PolskaŁapać Stokłosę

Łapać Stokłosę

Lepiej gonić króliczka czy pozwolić mu wrócić? – pyta retorycznie Anna Stokłosa, żona poszukiwanego międzynarodowym listem gończym biznesmena i byłego senatora.

Łapać Stokłosę
Źródło zdjęć: © PAP

19.06.2007 | aktual.: 19.06.2007 09:34

Już dawno żadne poniedziałkowe posiedzenie w Sądzie Okręgowym w Warszawie nie budziło tylu emocji i zainteresowania mediów, jak to wczorajsze, na którym miał być rozpatrywany wniosek o wydanie listu żelaznego dla Stokłosy. Obrońcy byłego senatora bezskutecznie próbowali przekonać sąd, że powrót ich klienta do kraju będzie z korzyścią dla śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga, a którego „bohaterami” są zamieszani w aferę korupcyjną wysocy urzędnicy resortu finansów. List żelazny oznaczał nie tylko przyjemności, czyli bezpieczny powrót do kraju bez strachu, że o świcie zapukają uzbrojeni funkcjonariusze CBŚ, ale także obowiązki, w tym współpracy z prokuraturą. Sąd wyciągnął jednak inne wnioski, w tym ten najważniejszy, że całkiem prawdopodobny jest scenariusz, w którym Henryk Stokłosa po wydaniu listu żelaznego nie będzie ułatwiał, ale utrudniał postępowanie. Swojego asa w rękawie miała także prokuratura.

Wiedzą gdzie jest?

Nie bez znaczenia dla sądu był fakt, iż w tej sprawie podjęto decyzje, które mogą w najbliższym czasie doprowadzić do ujęcia podejrzanego– mówi Wojciech Małek, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie. Nie ma więc potrzeby wydawania listu żelaznego. Prokuratura nie zamierza jednak uchylić rąbka tajemnicy przed finałem. O decyzji sądu, w której miała niewątpliwie swój udział, wypowiada się dyplomatycznie. Druga strona nie uwiarygodniła faktu, iż podejrzany przebywa poza granicami kraju – mówi Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. To przesłanka formalna do tego, żeby w ogóle list żelazny został wydany. My natomiast przedstawiliśmy kontrargumenty, na których oparliśmy nasze negatywne stanowisko w tej sprawie.

Najwyraźniej powrót mojego męża do kraju na takich warunkach nie jest tu nikomu na rękę– mówi Anna Stokłosa. Inaczej trudno mi wytłumaczyć decyzję sądu. To jest polowanie na Stokłosę, bez skrupułów i bez zasad. Jedyną obowiązującą jest „stokłosofobia”, jakby był najgorszym człowiekiem w tym kraju. A przecież on nawet nie miał szansy na obronę. Prawda jest taka, że mojego męża zgubiło zaufanie do doradcy podatkowego, który na wszystkie pytania miał tylko jedną odpowiedź, że wszystko jest w porządku. Czy było? Teraz, gdy mamy wątpliwości, całe odium spada na mojego męża, podczas gdy tamten chodzi na wolności.

Po myśli ministerstwa

Sąd podjął decyzję po myśli prokuratury, my się z tego cieszymy – mówi Piotr Matczuk z Ministerstwa Sprawiedliwości. Uważamy, że miejsce pana Stokłosy jest za kratkami. Przypomnijmy: warszawska prokuratura postawiła byłemu senatorowi sześć zarzutów, głównie o charakterze korupcyjnym. Na „układzie podatkowym” byłego senatora z wysokimi urzędnikami Ministerstwa Finansów Skarb Państwa miał stracić kilkadziesiąt milionów złotych. Od pięciu miesięcy Stokłosa jest poszukiwany listem gończym. Za ukrywanie czy pomoc w jego ucieczce grozi do 5 lat więzienia.

Agnieszka Świderska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)