To już prawdziwa plaga nad Bałtykiem. Władysławowo wypowiada im wojnę
Do dość niebezpiecznej sytuacji doszło kilka dni temu na plaży we Władysławowie. Mężczyzna puścił lampion w powietrze, który najpierw leciał wprost na ludzi, a następnie spadł na ziemię. Turysta, niewiele myśląc, wyrzucił go za siatkę wprost na suchą trawę. Gdyby nie szybka reakcja kobiety, mogłoby dojść do pożaru. Takich wybryków jest tu zdecydowanie więcej. - Była sytuacja, że taki lampion spadł na parasol, który znajdował się przed restauracją, po czym zaczął się palić - opowiada Grażyna Janusch z Urzędu Miasta we Władysławowie. Żeby takich zdarzeń uniknąć, miasto rozpoczęło akcję "Stop lampionom (nie)szczęścia". Ma ona na celu zwiększenie bezpieczeństwa mieszkańców oraz zmniejszenia ilości śmieci, które codziennie przedostają się do morza. Kontrole na plażach prowadzi straż miejska. Ci, którzy puszczają lampiony w powietrze, muszą się liczyć z mandatem. Jak wygląda to w praktyce i czy turyści przestali je kupować? O tym w materiale Klaudiusza Michalca.