L. Kaczyński: nie kazałem prześladować Marcinkiewicza
Nigdy w życiu nie kazałem podsłuchiwać czy w inny sposób prześladować pana Kazimierza Marcinkiewicza. To jest jedna wielka bzdura. Ja byłem przeciwnikiem powołania go na premiera, tak, przyznaję. Mogę powiedzieć: nigdy nie kazałem go podsłuchiwać. Natomiast wyrzucić go kazałem, to jest prawda. I miałem świętą rację, bo premier musi być określonego formatu - powiedział prezydent Lech Kaczyński w "Sygnałach Dnia".
27.05.2008 | aktual.: 27.05.2008 15:04
Sygnały Dnia: Kazimierz Marcinkiewicz postawił ciężki zarzut, padły już takie słowa, że to właściwie otwarcie drogi do impeachmentu. Nawiasem mówiąc, nie wiadomo, jak to w polskich warunkach miałoby wyglądać. Niech pan prezydent powie własnymi słowami teraz, może Kazimierz Marcinkiewicz nas słucha.
Lech Kaczyński: Znaczy nigdy w życiu nie kazałem go podsłuchiwać czy w inny sposób prześladować. Jeżeli chodzi o Witolda Marczuka, to jest mój wieloletni współpracownik jeszcze z podziemia i ja to powiedziałem dziennikarzom, nie było takiej rozmowy, o tym mogę zapewnić bardzo solennie. A gdyby była, to pewnie by się nie znalazła w notatce. To jest jedna wielka bzdura. Ja byłem przeciwnikiem powołania pana Kazimierza Marcinkiewicza na premiera, tak, przyznaję. Mogę powiedzieć: nigdy nie kazałem go podsłuchiwać. Natomiast wyrzucić go kazałem, to jest prawda. I miałem świętą rację, bo premier musi być określonego formatu.
W zasadzie można powiedzieć, że za tę część krajowych spraw dziękuję, aczkolwiek będzie miała ona zapewne swój ciąg dalszy, zważywszy na deklaracje, iż to prokuratura powinna teraz się tym zająć. Zobaczymy...
- Tak, a pan Marcinkiewicz powinien się poddać badaniu na tak zwanym poligrafie. To jest wykrywacz kłamstw, żeby było jasne.
Nie wariograf?
- To samo to znaczy – poligraf i wariograf.
W każdym razie mimo takich pierwotnych deklaracji, iż chciałby to zrobić, potem, kiedy dziennikarze znaleźli drogę, aby to uskutecznić, zrezygnował. Nie wiem, czy o tym pan prezydent wie – wycofał się (...).
- Pewnie zmęczony jest...
No, trudno się dziwić.
- ...tą trudną funkcją w Londynie, tak że...