Kwaśniewski: wybory to moja klęska
Prezydent Aleksander Kwaśniewski przyznał w
wywiadzie dla tygodnika "Polityka", że ma poczucie osobistej
klęski w związku z niską frekwencją wyborczą i wynikiem lewicy w
wyborach parlamentarnych. Prezydent ma żal - także do siebie - że
nie udało mu się przekonać liderów SLD do dokonania wcześniejszych
zmian w tej formacji.
27.09.2005 | aktual.: 27.09.2005 17:45
Ostatni moment, tuż po wyborach europejskich, kiedy to Leszek Miller mógł odejść, mogły odbyć się wybory i lewica byłaby dziś drugą siłą - powiedział prezydent w rozmowie z Janiną Paradowską.
W czerwcu 2003 roku po referendum w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej Leszek Miller zwrócił się do Sejmu o udzielenie jego rządowi wotum zaufania. Wotum uzyskał. Wcześniej razem z prezydentem Miller zapowiadał odejście swojego rządu i wcześniejsze wybory w 2004 roku. W końcu Miller podał swój rząd do dymisji 2 maja 2004 roku - po wejściu Polski do UE.
Według prezydenta, po wynikach wyborów widać, że pokolenie "twórców demokratycznej lewicy odchodzi do historii", co w pewnym sensie dotyczy też jego samego. W jego opinii, młodzi działacze SLD mają teraz swoją reprezentację w Sejmie i kolejne cztery lata na to, by zdefiniować, czym powinna być w Polsce nowoczesna lewica. Jeśli nie będą nas potrzebować, musimy uznać, że nasza rola jest spełniona - zaznaczył prezydent.
Dodał też, że on sam może w formacji lewicowej odegrać "rolę wspomagającą". Ale - jak mówił - jego pokolenie nie powinno zastępować młodych działaczy w ich funkcjach politycznych i partyjnych.
Na pytanie, czy dopuszcza myśl, że Jarosław Kaczyński nie zostanie premierem, prezydent odparł, że jeśli prezes PiS poważnie myśli o zwycięstwie swego brata w wyborach prezydenckich, to ma kłopot. Zaznaczył, że według badań, ponad połowa Polaków jest przeciwna temu, by prezydent pochodził z tego samego ugrupowania, co premier. A co dopiero z jednej rodziny - dodał prezydent.
Według niego, nawet jeśli Jarosław Kaczyński nie zostanie premierem, to i tak nikt nie uwierzy, że nie będzie z tylnego siedzenia kierował rządem i prezydentem.
Pytany, czy największym przegranym wyborów jest kandydat Platformy na premiera Jan Rokita, prezydent oświadczył, że nie ma co do tego cienia wątpliwości.
Zdaniem prezydenta, bracia Kaczyńscy długo czekali na zwycięstwo w wyborach i zapracowali na nie. Wykazywali się nadzwyczajną cierpliwością i wytrwałością. To trzeba cenić, bo to cechy w polityce ważne - powiedział Kwaśniewski. Według niego, u Kaczyńskich występują jednak niezwykłe pokłady podejrzliwości, co może utrudnić pracę zespołową.
Kwaśniewski poradził przyszłym prezydentowi i rządowi, by w sprawach zagranicznych wypowiadali się spokojnie, aby nie stworzyć sytuacji, "gdzie jedno słowo powiedziane za dużo stworzy problem". Kwaśniewski nie obawia się natomiast o posunięcia nowych władz w sferze gospodarki. Spodziewa się jednak "eksperymentów" w dziedzinie funkcjonowania państwa.
Pytany, dlaczego nie udał się projekt Partii Demokratycznej- demokraci.pl, prezydent powiedział, że środowisko Unii Wolności jest zdolne do myślenia o rozwoju partii "tylko przez kooptację do własnych szeregów". Nie chcieli poważnych rozmów o wspólnych listach z Borowskim, nie chcieli z ludźmi z SLD czy nawet PO, którzy byli gotowi do nich przejść i skończyło się tak, jak się skończyło - powiedział prezydent.
W jego opinii, obecnie Polacy są świadkami "finału politycznej aktywności elit pookrągłostołowych, elit wielkiej zmiany w roku 1989". Według niego, nie tylko dotyczy to formacji lewicowej, ale też prawicy. Kwaśniewski przyznał, że również bracia Kaczyńscy są "ostatnią zmianą" sztafety polityków tego pokolenia po prawej stronie sceny politycznej.
Wywiad z prezydentem Kwaśniewskim ukaże się w "Polityce" w środę.