Kurtyka do pokrzywdzonych: ujawniajcie dane agentów i oficerów SB
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka zaapelował do pokrzywdzonych, którzy dostali już z IPN personalia "prześladujących ich funkcjonariuszy i agentów" służb specjalnych PRL, aby ujawniając te dane, ujawniali także swoje personalia.
W oświadczeniu Kurtyka odniósł się do tego, że w ostatnich dniach w środkach masowego przekazu pojawiły się nazwiska osób oskarżanych o współpracę z komunistycznymi służbami specjalnymi.
Przypomniał, że "osoby, które uzyskały wgląd w dokumenty IPN jako pokrzywdzeni lub też do celów naukowych i publicystycznych, mogą posługiwać się tymi dokumentami w zgodzie z prawem i swoim sumieniem". Zwrócił uwagę, że "ich działania nie powinny być określane - jak czyni to część mediów, dezinformując opinię publiczną - wspólnym mianem "dzikiej lustracji".
"Równocześnie za szkodliwe dla idei jawności życia publicznego uznać należy publikacje, w których wymieniane są - w kontekście współpracy z UB lub SB - nazwiska różnych osób bez podawania źródła tych informacji oraz jakichkolwiek szczegółów ich działalności" - oświadczył Kurtyka. Dlatego zaapelował do mediów o "precyzyjne i jasne podawanie źródeł publikowanych informacji".
Kolejne zdanie oświadczenia, które PAP dostała z wydziału prasowego IPN krótko przed południem, brzmiało: "Apeluję też do osób pokrzywdzonych znających już personalia prześladujących ich funkcjonariuszy i agentów o podejmowanie decyzji o ich ujawnieniu, kierując się zasadą pełnej otwartości".
Po godz. 13.00 wydział prasowy nadesłał nową wersję tego zdania, tłumacząc, że doszło do omyłki w IPN. Zdanie w nowej wersji brzmi: "Apeluję też do osób pokrzywdzonych znających już personalia prześladujących ich funkcjonariuszy i agentów aby, decydując się na ich ujawnienie, podawali także swoje personalia, kierując się zasadą pełnej jawności. Jest to ważne dla uwiarygodnienia lub weryfikacji informacji podawanych przez media niekiedy w tonie sensacyjnym".
Kurtyka podkreślił, że "proces otwierania archiwów IPN jest i będzie kontynuowany". Dodał, że w obecnym stanie prawnym dobrą metodą rozwiązywania problemów wynikających z faktu tajnej współpracy z organami bezpieczeństwa PRL wydaje się powoływanie przez poszczególne środowiska i grupy zawodowe komisji społecznych. Ich zadaniem byłoby "konfrontowanie wiedzy wynikającej z dokumentów z relacjami i deklaracjami uczestników wydarzeń".
Prezes IPN zapewnił, że IPN będzie wspierał takie przedsięwzięcia, "jeśli będą one miały charakter projektów badawczych, lub będą inicjatywami osób niegdyś prześladowanych".
Na początku lutego były kapelan hutniczej "Solidarności" ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zaapelował do duchownych o samooczyszczenie środowiska i ujawnienie, kto współpracował z SB. Przed tygodniem "Tygodnik Podhalański" podał, że z materiałów SB z IPN wynika, iż ks. Mirosław Drozdek, kustosz sanktuarium na Krzeptówkach w Zakopanem, był tajnym współpracownikiem SB.Z kolei tygodnik "Wprost" doniósł, jakoby agentem SB był proboszcz parafii archikatedralnej na Wawelu ks. infułat Janusz Bielański.
Obaj księża zaprzeczyli zarzutom. W archidiecezji krakowskiej ma wkrótce powstać komisja historyczna "Pamięć i Troska", która zajmie się badaniem dokumentów IPN dotyczących duchownych.