Kulisy władzy Donalda Tuska
Premier Tusk świetnie opanował sztukę marketingu politycznego. Dla niego liczy się przede wszystkim pozyskiwanie głosów wyborców, a nie reformy. Uprawia politykę w stylu Angeli Merkel i Silvio Berlusconiego. Potrafi zareagować w sytuacji kryzysu, być wyrazisty i zdecydowany, ma też indywidualny wdzięk jak kanclerz Niemiec. Jednocześnie potrafi bezwzględnie i skutecznie walczyć o swoją pozycje i władzę, uważa dr Ryszard Kessler, politolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego.
08.02.2011 | aktual.: 11.02.2011 13:36
"Rząd Donalda Tuska ma za mało jaj"- zobacz co mówią ludzie
WP: Anna Kalocińska: Ile w polskiej polityce czystego marketingu?
Dr Ryszard Kessler, politolog: - Obecnie polityka w całości sprowadza się do uprawiania marketingu politycznego.
WP: Czyli, upraszczając, do oszukiwania? Bo marketing polityczny to sztuka manipulacji, a ta z kolei sprowadza się do świadomego manipulowania wyborcami.
- To zależy, jak spojrzymy na sprawę. Marketing polityczny jest narzędziem sprawnego pozyskiwania głosów wyborców. Oczywiście może być i często jest świadomą manipulacją; kiedy zaspokajanie prawdziwych potrzeb ludzi zastępowane jest ich sztucznym kreowaniem.
W roku 2001 po upadku koalicji AWS/UW, kiedy władzę przejęło SLD, umarł stary świat rozumienia polityki jako służby Polsce wyrażonej w obowiązku przeprowadzania reform. Narodził się nowy, koncentrujący się na nowoczesnym, użytkowym uprawianiu polityki, nie gardzący miękkim populizmem. To właśnie wtedy Donald Tusk, Paweł Piskorski, Grzegorz Schetyna, w otoczeniu Andrzeja Olechowskiego i Macieja Płażyńskiego powołali do życia Platformę Obywatelską. Otwarcie przyznali, że ich celem jest skuteczne uprawianie polityki poprzez zaspokajanie oczekiwań wyborców. PO konsekwentnie korzystając z technik marketingu politycznego poszerzała swój elektorat i zdobyła władzę.
WP: Czyli działamy pod publiczkę, robiąc to, na czym najbardziej jej zależy?
- Coś w tym stylu. Trzeba pamiętać, że demokracja jest rządami większości, więc jeśli jakaś partia chce się liczyć, to musi właśnie w ten sposób działać. Inaczej stanie się partią niszową. Uprawianie polityki zmieniło się w nieustanne sprawdzanie, czego oczekują od nas wyborcy – jakich emocji, retoryki – i dostosowywaniu ich do programu partii. Donald Tusk świetnie opanował tę technikę. Skutecznie wykorzystuje reguły marketingowe i wygrywa wybory.
WP: Która partia najlepiej sobie z tym radzi?
- Polityka rozstrzyga się w trzech kwestiach. Silnej pozycji wyrazistego lidera, ponieważ bardziej identyfikujemy polityków z partiami niż partie z politykami. Dlatego Grzegorz Napieralski ze swoim brakiem charyzmy i stanowczości słabo wypada w porównaniu z Jarosławem Kaczyńskim czy Donaldem Tuskiem. Kolejną kwestią jest umiejętne korzystanie z technik marketingowych, w tym również manipulacyjnych. I w końcu to, jak często pokazują nas w mediach.
W Polsce komunikacja z wyborcą odbywa się wyłącznie przez media, które są głównym miejscem politycznych inscenizacji i show. Dziennikarze szukają konfliktów i rzeczy wyrazistych, gdyż chcą mieć newsa, który się sprzeda. To jest wzajemnie napędzający się mechanizm: partie polityczne zrozumiały rolę mediów, a media, znając swoją rolę, żądają od polityków coraz bardziej agresywnego komunikatu.
WP: Więc gdybyśmy mieli podsumować? Chyba PiS najlepiej sobie radzi w wymienionych kwestiach.
- Najbardziej bazuje na emocjach wyborców. Opiera się na rozdmuchiwaniu tych samych spraw, jak choćby kwestia Smoleńska. Strategia PiS jest jednak ryzykowna. Mają co prawda wyrazistego lidera, ale nie mają profesjonalnego zaplecza. Brak im wiarygodnego przekazu. Nie widać pomysłu na kontakt z wyborcą poprzez media. Pewna część elektoratu bezrefleksyjnie podąża za prezesem, wśród pozostałej panuje uczucie irytacji, obawy, strachu, nieraz rozbawienia.
WP: A Donald Tusk?
Platforma pod tym względem jest racjonalniejsza. Najpierw czyta najnowsze badania i sondaże i dopiero na tej podstawie podejmuje decyzje. Donald Tusk stał się jedynym liderem swojego ugrupowania, wyraźnie broniąc się przed wewnątrzpartyjną konkurencją. Chce mieć centrum dowodzenia we własnym ręku, żeby móc szybko podejmować decyzje. Tym samym wpada we własne sidła, bo taka strategia sprawdza się jedynie w dobrych czasach. W ciężkich, tak jak teraz – kiedy Platforma boryka się z problemami wokół raportu MAK, kryzysu finansów publicznych, zmian dotyczących OFE czy drastycznego spadku poparcia w sondażach – to takie podejście nie skutkuje. Nikt nie potrafi stanąć u boku Donalda Tuska, żeby go wesprzeć. A wręcz przeciwnie, dostał polityczny policzek od zaufanego Grzegorza Schetyny.
WP: To znaczy, że metody manipulacji jakie stosuje Tusk w wewnątrzpartyjnych rozgrywkach są nieskuteczne?
- Wszystkie decyzje podejmuje jednoosobowo, i jeśli on ich nie podejmie, PO staje się bezradna, a jej członkowie nie wiedzą, jak mają postąpić. Ten sposób rządzenia sprawdzał się przez ostatnie trzy lata, ale nie obecnie. Konflikt z Grzegorzem Schetyną jest symptomem prowadzenia takiej polityki. Myślę, że spór między nimi jest poważny. Pamiętajmy, że pozycja premiera Tuska została zbudowana ciężką pracą Schetyny, przez wiele lat grali zespołowo. Takim przełomem była afera hazardowa. Odnoszę wrażenie, że Donald Tusk doszedł wtedy do wniosku, że marszałek nie jest już wartością dla Platformy.
WP: Poproszę o dokończenie zdania: „Największe udane manipulacje Donalda Tuska, to…”?
- Taką manipulacją na dużą skalę niewątpliwie były prawybory w PO. Przez wszystkich specjalistów od PR ruch ten uznany był za majstersztyk. W gruncie rzeczy wiadomo było, że wygra Bronisław Komorowski, jednak Platforma dała sobie czas, żeby pokazać, że potrafi wykreować liderów, silnych, którzy mają własne, niezależne poglądy. I w dodatku stworzyć interesujący przekaz medialny. Dotąd nikt takich rzeczy nie próbował w Polsce robić. Również sposób w jaki premier Donald Tusk przeprowadził wyborców przez kryzys – nie tracąc poparcia w sondażach – jest takim koronnym przykładem udanej strategii marketingowej.
Przyjął zasadę, że nie będzie informował Polaków o kłopotach, wmawiając im, że nasz kraj jest zieloną wyspą. Teraz to się na nim mści, bo nasz kraj z opóźnieniem zaczął odczuwać skutki kryzysu. Żaden z naszych zachodnich sąsiadów nie ukrywał przed obywatelami, że jest źle. Tuskowi się udało. Również z afery hazardowej wyszedł jako zwycięzca. Opozycji nie udało się zrobić z tego wydarzenia Golgoty dla Platformy.
WP: A spektakularne klęski?
- Nie ma takich. To, co może zepchnąć Donalda Tuska jako polityka na dno, to małe niewielkie trzęsienia ziemi, które powodują obecnie kilkunastoprocentowy spadek poparcia dla PO. Myślę tu o kumulacji wydarzeń – problem raportu MAK, kolei i długu publicznego. Wyborcy zaczynają okazywać zniecierpliwienie. Bo jeszcze do niedawna Platforma była silna słabością pozostałych partii i liderów opozycji.
WP: Teraz wyborcy uznali, że ma te same wady, co inne partie. I że Donald Tusk jest za słaby, żeby przeciwstawić się Rosji.
- Tusk faktycznie nie przewidział takiego kształtu raportu. Nie wiem, dlaczego. Przecież gdyby Putin i Miedwiediew przyznali się do winy rosyjskiej to byliby już jako politycy u siebie w kraju skończeni.
WP: A może konflikt ze Schetyną jest próbą odwrócenia uwagi społeczeństwa od raportu MAK?
- W takim razie byłby to najgorszy zabieg marketingowy na jaki mogłaby się zdobyć PO. Pokazywanie przez jakąkolwiek partię, że jest wewnętrznie podzielona, jak dotąd zawsze działało na jej szkodę.
WP: Ile siły Donalda Tuska jest w słabości Jarosława Kaczyńskiego?
- Przeistoczenie się lidera PiS z łagodnego, jak to pokazał podczas kampanii prezydenckiej, w agresywnego, jest tak naprawdę zbawieniem dla PO i jeszcze długo będzie. Jednak to nie wystarcza, widać po znacznych spadkach sondażowych. Ostatecznie beneficjentem tego, co obecnie dzieje się w Platformie może się stać SLD i PSL.
WP: Który z zagranicznych polityków ma podobny sposób uprawiania polityki jak Donald Tusk?
- Umieściłbym go pomiędzy Angelą Merkel a Sylvio Berlusconim. Kanclerz Niemiec kojarzy się z konsekwencją i twardością, zaś z drugiej – matczyną miłością. Sylwio Berlusconi to skuteczny i cyniczny manipulator w walce o utrzymanie się u władzy. Tusk na swój sposób uprawia politykę propagowaną przez Merkel. Potrafi zareagować w sytuacji kryzysu, być szybki, wyrazisty i zdecydowany, ale ma też indywidualny wdzięk, dzięki któremu Polacy uznają go za nowoczesnego i sprawnego polityka. Jednocześnie potrafi bezwzględnie i skutecznie walczyć o swoją pozycje i władzę. Przykładem wyeliminowanie Pawła Piskorskiego, Jana Marii Rokity, Zyty Gilowskiej, a obecnie konflikt z Grzegorzem Schetyną.
Anna Kalocińska, Wirtualna Polska