PolskaKulisy szturmu w Połowcach. "Praktycznie co wieczór mamy bitwę"

Kulisy szturmu w Połowcach. "Praktycznie co wieczór mamy bitwę"

Już nie przejście graniczne w Kuźnicy, ale lasy i torowisko koło wsi Połowce w gminie Czeremcha stały się najgorętszym miejscem na polsko-białoruskiej granicy. Około 60-osobowa grupa migrantów praktycznie co wieczór zaczyna bitwę, obrzucając polskich mundurowych kamieniami. Sami Białorusini próbowali zrobić wyrwę w płocie.

Połowce w gminie Czeremcha. Najgorętszy punkt na granicy polsko-białoruskiej granicy. Incydenty z siłowym przekroczeniem granicy powtarzają się niemal codziennie
Połowce w gminie Czeremcha. Najgorętszy punkt na granicy polsko-białoruskiej granicy. Incydenty z siłowym przekroczeniem granicy powtarzają się niemal codziennie
Źródło zdjęć: © Straż Graniczna | materiały prasowe
Tomasz Molga

Po zmierzchu słychać krzyki i wyzwiska lecące z obu stron. Z białoruskiej strony rzucany jest tłuczeń z torowiska, świecą latarki stroboskopowe, zapalają się lasery, mające oślepić naszych żołnierzy i pograniczników. Z kolei terytorialsi wysyłają nad wieś drony, które śledzą poczynania migrantów i białoruskich służb. Wójt pobliskiej Czeremchy nakazał zapalenie wszystkich ulicznych świateł, aby łuna ze wsi dawała żołnierzom lepszą widoczność.

Tak ostatnio wyglądają wieczory na granicy w okolicach wsi Połowce (woj. podlaskie). Okolice linii kolejowej (130 km na południe od Kuźnicy). Ostatnio to najgorętsze miejsce na polsko-białoruskiej granicy.

"To jest jedna grupa, praktycznie co wieczór mamy bitwę"

- Za linią granicy pozostaje jedna około 60-osobowa grupa, która praktycznie co wieczór urządza bitwę, w której lecą kamienie zebrane z torowiska. Nie są to ludzie, którzy oczekują od nas jakiejś pomocy i zachowują się w ten sposób z desperacji. Oni założyli, że wedrą się przez granicę i przejdą dalej. No, nie można na to pozwolić - mówi WP Jerzy Wasiluk, wójt Gminy Czeremcha.

- Na terminalu kolejowym w Połowcach powstał punkt rejestracji cudzoziemców. Byłem tam i widziałem, że zgłosiło się dużo migrantów z dziećmi. Około 60-80 osób pojawia się tam co dwa trzy dni. Te osoby składają wnioski o udzielenie azylu w Polsce albo deklarują, że chcą wrócić do kraju. Nie zgadzam się z padającymi oskarżeniami, że nasze służby tylko wyrzucają migrantów na granicę - dodaje wójt.

Jerzy Wasiluk podkreśla, że filmy publikowane ostatnio przez policję, wojsko, Straż Graniczną nie oddają w pełni napięcia, jakie pojawiło się na tym odcinku granicy. Właśnie w Połowcach białoruskie służby poczynają sobie coraz śmielej.

Połowce. Gorący odcinek granicy

13 listopada Białorusini próbowali zrobić wyrwę w granicznym płocie, szarpiąc druty liną podczepioną do auta. Osoby z drugiej strony płotu rzucały w interweniujących żołnierzy kamieniami. Tej nocy nikomu nie udało się przejść.

W kolejną noc z 14 na 15 listopada migranci rzucali na płot drabiny. Polscy żołnierze odrzucali je na drugą stronę. Również leciały kamienie. Migranci skandowali "Allah Akbar". Po niepowodzeniu wycofali się w głąb terytorium Białorusi.

16 listopada podczas podobnej próby pokonania zasieków na torowisku białoruskie służby posługiwały się laserem, który miał oślepiać funkcjonariuszy, utrudniając akcję. Na filmie widać, jak wiązka światła kierowana była na głowy polskich żołnierzy.

17 listopada również w Połowcach po trafieniu kamieniem zostało poszkodowanych trzech żołnierzy oraz policjant ze Szczecina.

- Staramy się z mieszkańcami wspierać mundurowych. Stale dowozimy na granicę gorącą herbatę, kawę, ciasto. Zdecydowałem, że późną nocą nie będziemy gasić świateł ulicznych. To pomaga naszym służbom. Zmniejsza też obawy mieszkańców, bo widziano już obce osoby, które szarpały klamki zaparkowanych samochodów. Nie wiemy, kto to był - podsumowuje wójt.

Według ppor. Anny Michalskiej, rzecznik prasowej Straży Granicznej, na południowym odcinku granicy na Podlasiu odnotowano w ostatnich dniach najwięcej siłowych prób sforsowania płotu. W trakcie kryzysu granicznego na odcinku zabezpieczanym przez placówkę SG Czeremcha było ponad 3400 prób przekroczenia granicy.

W sąsiedniej gminie Dubicze Cerkiewne granicę próbowała przekroczyć największa grupa, która liczyła 500 osób. Około 200 osobom udało się wejść do Polski, ale zostały zatrzymane.

Jeszcze dalej na południe w Sławatyczach, już woj. lubelskim, odnotowano próbę pokonania rzeki granicznej Bug. Trzy osoby próbowały przepłynąć ją na pontonie, jednak zawróciły na widok patrolu po polskim brzegu. Próbie kibicowało około 20 obcokrajowców po białoruskiej stronie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
czeremchabiałoruśmigranci
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (58)