Kulisy odwołania demonstracji przed ambasadą Izraela. "Służby specjalne ostrzegały przed burdami"
To już pewne: pikiety narodowców nie będzie, Robert Winnicki odwołał protest. Wszystko przez zamknięcie ulic przy ambasadzie. Właśnie poznaliśmy motywy decyzji wojewody. Okazuje się, że sytuację skomplikowała "dziwna gra" stołecznego ratusza.
31.01.2018 | aktual.: 31.01.2018 16:45
Narodowcy zapowiedzieli protest przed ambasadą Izraela w Warszawie. Była to reakcja na konflikt polsko-izraelski, który rozgorzał po nowelizacji ustawy o IPN. Pikieta miała się odbyć o godzinie 17.00 pod hasłem "Stop antypolonizmowi".
Miała, bo Ruch Narodowy ją odwołał. Wszystko przez decyzję wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery, który zamknął ulice przy placówce dyplomatycznej. Do 5 lutego do godz. 24 na obszarze dróg okalających ambasadę przy ul. Krzywickiego 24 obowiązuje zakaz poruszania się.
Zobacz także
Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, decyzja o zamknięciu okolic ambasady wynika z obawy przed bardzo prawdopodobnymi zamieszkami. "Służby jasno mówiły, że może dojść do zderzenia kilku manifestacji: manifestacji narodowców i kontrmanifestacji" - zdradził portalowi informator.
"Wystarczy jedna flara, jakaś szarpanina"
"Tam mieli przyjść Obywatele RP, a także inne organizacje, również skrajnej prawicy. Wystarczy jedna flara, jakaś szarpanina, parę petard, drobna iskra, i w świat pójdzie komunikat o burdach przed ambasadą Izraela w Warszawie. Nie możemy do tego dopuścić" - wyjaśnił.
Zdradził również, że w tej sytuacji fatalnie zachowały się władze miasta Warszawa. "Ratusz grał z nami w bardzo dziwną grę. Choć sytuacja jest poważna, nie powiedziano przedstawicielom rządu, czy demonstracja zostanie zatwierdzona. Zalecono obserwowanie Biuletynu Informacji Publicznej. To groteska, skrajna nieodpowiedzialność" - wyjaśnił.
"Kneblowanie obrony polskiej godności". Winnicki ostro - zobacz nagranie
Koniec końców protest odwołał sam Ruch Narodowy. - Postępowanie wojewody na polecenie polityczne rządu jest ograniczaniem swobód obywatelskich. Jest skandalicznym niedopuszczeniem do rzetelnego głosu w debacie publicznej - powiedział Robert Winnicki.
Dodał, że Polska jest obecnie obiektem zmasowanego ataku ze strony Izraela, a rząd PiS przyjmuje niemalże "kapitulancką postawę". Według szefa Ruchu Narodowego uniemożliwienie pikiety pod ambasadą to kneblowanie obrony polskiej godności. Jednak, jak dodał, celem środowiska narodowego nie jest "konfrontowanie się z państwem", dlatego pikieta została odwołana.