Kulisy dotacji dla ojca Rydzyka. Uderzy we francuską korporację
Należący do francuskiej firmy monopolista na rynku ciepła w Toruniu właśnie podniósł mieszkańcom ceny o 10 proc. Współpracownicy Rydzyka twierdzą, że dzięki geotermii będą sprzedawać ciepło znacznie taniej od zagranicznej firmy. Trwa właśnie zażarta walka o udziały w lokalnym rynku.
Media żyją właśnie newsem i najnowszej dotacji dla Toruńskiej Geotermii, spółki związanej z ojcem Tadeuszem Rydzykiem. Redemptorysta odsądzany jest od czci i wiary, jako ten, który przyssał się do publicznych pieniędzy. To jednak tylko strona medalu. Oto "co strasznego" stanie się, gdy wykorzysta pieniądze.
Przy instalacji geotermalnej w Toruniu powstanie ciepłownia geotermalna, która mogłaby zaopatrywać w ciepło nawet 20 proc. domów w Toruniu. To bardzo optymistyczne założenie wnioskodawcy. Warto jednak zauważyć, że na lokalnym rynku geotermia Rydzyka, będzie jedynym konkurentem dla należącej do francuskich inwestorów spółki EDF Toruń. Ta firma jest właścicielem lokalnej ciepłowni oraz sieci przesyłowej. W lipcu podniosła ceny odbiorcom o prawie 10 proc.
Alleluja, Rydzyk tańszy
"Dziennik Toruński Nowości" relacjonował jak w tym roku wybuchł konflikt o udziały w lokalnym rynku. Zgodnie z prawem dostawca ciepła (w tym wypadku EDF) musi podłączyć do swojej sieci instalacje produkujące energię ze źródeł odnawialnych, a do takich zalicza się wody geotermalne. Dyrektor finansowa Fundacji Lux Veritatis, Lidia Kochanowicz-Mańk ogłosiła, że francuski koncern zmierza do podwyżki nawet do stawki 70 zł za gigadżul energii cieplnej. To nieuchronne, ponieważ musi odzyskać koszty poniesionych inwestycji w Toruniu, gdy przestarzałą ciepłownię węglową przebudowano na nowoczesną gazową.
Tymczasem ojciec Tadeusz Rydzyk jest gotów sprzedawać energię torunianom znacznie taniej. - Jako geotermia moglibyśmy oferować mieszkańcom Torunia cenę 1 GJ ciepła w wysokości 36-38 zł - powiedziała na antenie TV Trwam Lidia Kochanowicz-Mańk.
Cena podstawowa dla części klientów EDF (tutaj cennik) wynosi 32 złote/GJ plus kilkanaście złotych za przesył. Póki co oferta Rydzyka nie jest dla nich specjalnie atrakcyjna. Według oświadczenia spółki EDF klienci indywidualni nie są zagrożeni podwyżkami ponieważ ich skalę opisuje odrębna umowa z samorządem. Kilka grup klientów EDF płaci jednak za ciepło powyżej 50 złotych/GJ. Tych właśnie mógłby przejąć "dobrodziej Torunia".
Lista zarzutów kierowanych przez Lux Veritatis pod adresem EDF jest długa. Lokalny monopolista ma między innymi utrudniać dojście konkurentowi do rynku. Według współpracowników Rydzyka robi to piętrząc wymagania w sprawie parametrów technicznych ciepłej wody wprowadzonej do systemu grzewczego. To dlatego Rydzyk nalega na budowę własnej ciepłowni, a jego menedżerowie deklarują chęć budowy rurociągu ciepłowniczego podłączającego instalację do miejskiej sieci. Tak dochodzimy do 19,5 mln dotacji z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.
Śladem pioniera geotermii
Jak tłumaczy Sławomir Kmiecik, rzecznik NFOS dotacja dla tego przedsięwzięcia nie jest ani sensacyjnie wysoka, ani wyjątkowa. Fundusz rozdysponował 210 mln środków pochodzących z dotacji Unii Europejskiej. Jak czytamy w zestawieniu ponad 40 mln przypadło szczecińskiej spółce G-Term Energy, która dopiero będzie wiercić ziemię w poszukiwaniu źródłem ciepłej wody. 9 mln złotych na zwiększenie mocy źródła otrzymali też górale z Geotermii Podhalańskiej. Wśród beneficjentów jest też kilka samorządów, które wyraźnie chcą podążać szklakiem przetartym przez Rydzyka.
Mimo całej krytyki i niechęci wobec przedsiębiorczego zakonnika trudno nie zauważyć, że po 9 latach walki z żywiołami natury jest on najbliżej skomercjalizowania geotermii na tak dużą skalę.
Rydzyk wystartował z wierceniami w 2008 roku. Po przegranych przez PiS wyborach, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej decyzją polityków PO cofnął dotację na sfinansowanie wierceń. Tak naprawdę Tadeusz Rydzyk nie potrzebował dotacji, aby działać. Poprosił sympatyków "o modlitwę i datki, aby rozwiązał się problem finansowy". Wiara potrafi przenosić góry, a co dopiero znaleźć pieniądze. Pewnego dnia Tadeusz Rydzyk ogłosił sukces na antenie Radia Maryja.
Polak nie powinien...
- Dzwonię do was z instalacji. Wspaniała wiadomość. Ciepła woda w tej chwili leci. Miało jej nie być, a jest. Szkoda, że mi tak przeszkadzano. Polak nie powinien Polakowi nigdy podstawiać nóg - skomentował.
- Temperatura wody wynosząca 67 stopni i jej przepływ 340 m3 na godzinę, co udało się uzyskać z otworu daje nadzieję na powodzenie projektu. Równie prawdopodobne jest to, że dotacja zostanie stracone. Polska to Islandia i nasze projekty geotermalne są trudne i ryzykowne - mówi nieoficjalnie gelolog znający projekt.
Na przykład inwestor musiał zmierzyć się z tzw. mineralizacją i zasoleniem. Po wykorzystaniu do ogrzewania schłodzona woda jest zatłaczana ponownie wgłąb ziemi, aby gorące skały ponownie ją nagrzały. Problem w tym, że jeśli występuje mineralizacja to w schłodzonej wodzie wytrącają się osady. Pozostają one w rurach, stopniowo zaczynając zatykać otwór, którym woda zatłaczana jest z powrotem pod ziemię. Na skutek zasolenia korodują rury instalacji. To jedne z największych ryzyk takich instalacji.
Z takim specjalnym zadaniem poradził sobie biznesowy partner Rydzyka ojciec Jan Król. Wybrał się do USA by zamówić u jednego z nielicznych na świecie producentów rury z włókien szklanych, odpornych na korozję. Po tym wszystkim Rydzyk mógł już tylko zawołać: Alleluja i do przodu!