Kulinarne białe kruki
Jutro na Targach Polagra rozstrzygnięty zostanie konkurs ,,Nasze kulinarne dziedzictwo”, promujący najlepsze regionalne produkty żywnościowe. Mamy nadzieję, że będą wśród nich także potrawy z Wielkopolski.
W ,,Pawilonie Regionów” zaprezentowane zostaną unikatowe potrawy z całej Polski. Będą to chleby, sery, miody, wędliny, przetwory owocowe i warzywne oraz napoje. Będzie można również zobaczyć ciasta obrzędowe, a także produkty ze starych polskich ras zwierząt. Ta akcja to także duża szansa dla mieszkańców wsi. Smakoszy, którzy chcieliby kupować lokalne specjały, jest mnóstwo. Jednym słowem pomysł znakomity.
Widelec, nóż i gwiazdy
Widelec, nóż, a zamiast talerza krąg dwunastu europejskich gwiazd - takie logo patronowało zakończonej w u- biegłym roku akcji ,,Gazety Poznańskiej’’ pod hasłem „Produkt lokalny”. Chcieliśmy znaleźć w Wielkopolsce takie potrawy, które mogłyby po naszym wstąpieniu do Unii być wizytówką regionu. Byłyby robione ręcznie, w unikalnym procesie produkcji, sprzedawane za odpowiednio wyższą cenę jako rarytasy.
W akcji tej przemierzyliś- my Wielkopolskę od Bierzowa po Błota Wielkie, goszcząc u gospodyń wiejskich, przygotowujących typowe regionalne przysmaki. Pomagały nam instruktorki z Ośrodków Doradztwa Rolniczego, niestrudzone tropicielki specjałów, docierające do najmniejszych wiosek. Warto, aby ci, którzy zamierzają promować tradycyjne potrawy, o tym wiedzieli.
Kuchnia ginie
Okazało się, że prawdziwa, wiejska kuchnia... ginie w zastraszającym tempie. Nic bowiem dziwnego, że gospodynie kupują chleb, skoro wyrabianie kilkudziesięciu kilogramów mąki w drewnianej niecce jest ciężką pracą fizyczną. Wiadomo, że powidła z cukrem żelującym usmaży się w kilka minut - te prawdziwe trzeba smażyć kilka dni. Konieczne więc wydaje się przede wszystkim zachowanie starych przepisów produkcji i starych narzędzi - owych niecek drewnianych, słomianych koszyczków, miedzianych kociołków, odpowiednich kopystek, kamiennych garnków... Kolejne niebezpieczeństwo to brak marketingu i promocji chociażby w produkcji opakowań, których, niestety, brakuje - przepyszny szary smalec przywoziliśmy do redakcji w słoiku po ogórkach, a chleb żanny, czyli żytni, w starej reklamówce.
Warto też pamiętać o tym, że prawdziwe pieczywo, olej, szary smalec czy kluski robią dziś gospodynie tylko w odległych, małych wioskach (niekiedy do pieczenia chleba zmusza np. duża odległość do sklepu) - dlatego na rynku pojawia się wiele ,,podróbek”.
Patent na ser
W krajach Unii wyroby lokalne podlegają szczególnej ochronie, są rejestrowane i uzyskują znak ,,Produktu o specjalnych cechach”. W Polsce system rejestracji takich produktów jest ciągle w powijakach. Co więcej piernik toruński czy kluski śląskie mogą uzyskać unijną ochronę prawną dopiero po 1 maja 2004 r.. Rejestrację częściowo moglibyśmy już wdrażać. Sprawa jest paląca, bo na przykład o nazwę geograficzną dla oscypka starają się również Słowacy. Po 1 maja 2004 może tu odegrać rolę zasada, że kto pierwszy, ten lepszy.
- Przygotowywany jest system rejestracji i żadnych wniosków w tej chwili nie przyjmujemy - mówi Małgorzata Książyk z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. - Muszą zostać stworzone odpowiednie instytucje, które będą przekazywać wnioski do Brukseli. W tej chwili system jest w uzgodnieniach. Proszę zadzwonić za miesiąc. W 2001 r. weszła w życie ustawa prawo własności przemysłowej, dzięki której można było np. zastrzec nazwę oscypka w Urzędzie Patentowym. Wiadomo jednak, że niewielu producentów pomyślało o tym prawie.
- Z tego, co wiem, do Urzędu Patentowego wpłynęło 5 wniosków o zastrzeżenie nazwy - informuje M. Książyk. – Nie ma tam żadnej firmy z Wielkopolski. Wnioski pochodzą z połud-nia Polski i dotyczą oznaczeń geograficznych dla bryndzy, oscypka, bundzy, żętycy i redykoły.
Co po akcji
Akcja ,,Gazety Poznańskiej’’ wzbudziła duże zainteresowanie czytelników. Słabło ono, gdy dowiadywali się, że po olej rydzowy mają jechać na targ do Szamotuł a bierzowskie kluski żeleźniaki są nieosiągalne w żadnej restauracji. Na nasze artykuły powoływali się organizatorzy specjalnych szkoleń marketingowych, sfinansowanych przez Urząd Wojewódzki we wszy- stkich powiatach. Być może ak- cja zachęciła też niektórych naszych czytelników do zapisania starych przepisów od babci. To ważne. We Francji, która jest kolebką idei produktu lokalnego, niekiedy kilka lat zajmuje próba odtworzenia starego przepisu i sposobu produkcji, koniecznych dla uznania sera czy wina za produkt lokalny.
Róbmy więc co się da, aby ratować tradycyjne potrawy, chociażby po to, aby mogły konkurować ze sławnymi produktami europejskimi.
Maria Nowak, Barbara Kozłowska