PolskaKulawy koń ciągnął turystów nad Morskie Oko. Wstrząsające nagranie trafiło do sieci

Kulawy koń ciągnął turystów nad Morskie Oko. Wstrząsające nagranie trafiło do sieci

O skandalicznym zdarzeniu poinformowali aktywiści z Fundacji Viva. Na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego zaobserwowano, jak kulawy koń, zaprzężony do bryczki i popędzany przez woźnicę, ciągnie turystów w kierunku Morskiego Oka. Nagranie ze zdarzenia trafiło do sieci. - Ustawa o ochronie zwierząt zakazuje znęcania się nad zwierzętami poprzez wykorzystywanie ich do pracy w stanie choroby - alarmują działacze.

Kulawy koń ciągnął pełną turystów bryczką na Morskie Oko. Wstrząsające nagranie trafiło do sieci / Zdjęcie ilustracyjne
Kulawy koń ciągnął pełną turystów bryczką na Morskie Oko. Wstrząsające nagranie trafiło do sieci / Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News | Pawel Murzyn

Wstrząsające nagranie opublikowała Fundacja Viva. Organizacja poinformowała także o całym zajściu Tatrzański Park Narodowy i prokuraturę. Film ze zdarzenia nagrać miała jedna z turystek.

Na załączonym wideo widać m.in., że kulejący koń zmuszany jest do ciągnięcia ciężkiej bryczki, wypełnionej po brzegi turystami. Według lokalnych mediów, do incydentu miało dojść w piątek około godziny 15.

Fundacja Viva podziękowała autorce nagrania za szybką reakcję. "Zgłosiliśmy sprawę pracownikom Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zawnioskowaliśmy o pilne: przebadanie konia, wycofanie konia z pracy, skierowanie go na leczenie, zabezpieczenie materiałów dowodowych" - napisali aktywiści w mediach społecznościowych.

Kulawy koń ciągnął bryczkę z turystami nad Morskie Oko

"Tygodnik Podhalański" rozmawiał w tej sprawie z Anną Plaszczyk z Fundacji Viva.

- Na trasie pracował koń ewidentnie chory, z bolesną kulawizną. To pokazuje, że badania weterynaryjne w zakresie zdrowia zwierząt są aktualne tylko i wyłącznie w dniu badania, a wnioski z nich płynące nie powinny być rozciągane przez Tatrzański Park Narodowy na cały rok pracy koni na trasie. Zresztą tegoroczne badania ortopedyczne po raz kolejny były prowadzone w sposób niepozwalający na stwierdzenie, że wszystkie konie są zdrowe, na co zwracaliśmy uwagę. Być może już wtedy do pracy zostały dopuszczone konie kulawe - powiedziała dziennikarzom działaczka.

- Kilka dni przed badaniami komisja jednogłośnie zadecydowała, że konie mają być badane indywidualnie w ruchu, co pozwoli wykluczyć choroby układu ruchu. Członkowie komisji przyznali tym samym, że dotychczasowy sposób badania zwierząt zaprzężonych do wozu nie był prawidłowy. Do badań indywidualnych jednak nie doszło - dodawała w rozmowie z dziennikarzami lokalnego portalu.

"To znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem"

Plaszczyk przypomniała, że wcześniej zapadł już wyrok sądu w podobnej sprawie. Chodziło m.in. o zmuszanie do pracy konia z pękniętym kopytem. Wymiar sprawiedliwości skazał wówczas właściciela zwierzęcia za znęcanie się nad nim.

- Praca z kulawizną, bez względu na to kiedy i w jakich okolicznościach ta kulawizna postała, jest dla konia bardzo bolesna. A tu dodatkowo mamy do czynienia z pracą w ogromnym przeciążeniu, co ten ból i cierpienie z pewnością potęguje. To niedopuszczalne, żeby zmuszać chorego konia do jakiejkolwiek pracy, a na tej konkretnej trasie, do Morskiego Oka, to wręcz, w mojej opinii, znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem - mówi Anna Plaszczyk, cytowana przez "Tygodnik Podhalański".

Źródło: Tygodnik Podhalański, Fundacja Viva/Facebook

Przeczytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (207)