Polski uczeń pobił się z kolegą z Ukrainy o Banderę? Szkoła prostuje manipulacje

Uczeń z Ukrainy nie wychwalał Stepana Bandery, a rówieśnik, który miał się temu sprzeciwić "wielokrotnie naruszał nietykalność innych dzieci" oraz "wyrażał niechęć do cudzoziemców". Tak twierdzi dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 10 w Toruniu. Chodzi o głośny konflikt między uczniami. Instytut Ordo Iuris przedstawiał polskiego ucznia jako ofiarę kolegi z Ukrainy.

Polski uczeń pobił się z kolegą z Ukrainy o Banderę? Szkoła prostuje manipulacje
Źródło zdjęć: © East News | Dawid Tatarkiewicz

18.07.2019 | aktual.: 19.07.2019 12:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wszystko zaczęło się od wpisu Magdaleny Majkowskiej z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris. "Uczeń na przerwie zwrócił uwagę koledze narodowości ukraińskiej, który wychwalał Stepana Banderę, że w Polsce uważany jest on za bandytę. Szkoła zgłosiła sprawę do sądu opiekuńczego w Toruniu, stawiając polskiemu uczniowi zarzut nacjonalizmu” - napisała. Po wielu konfliktach między chłopcami miało dojść do bójki.

Ordo Iuris poinformował, że ich prawnicy reprezentują rodziców, którym grozi ograniczenie władzy rodzicielskiej. Po sporze o Banderę 10-letni Maciek miał być przez kolegę z Ukrainy "wyzywany i opluwany z powodu noszenia ubrań z nadrukami przedstawiającymi Żołnierzy Niezłomnych”.

Jak wyjaśnia Majkowska, "postawa Maćka wynika z historii jego rodziny oraz przywiązania do tradycji”. Ojciec chłopca był żołnierzem zawodowym. "Patriotyzm jest dla niego ważną wartością, którą stara się przekazywać dziecku zainteresowanemu historią Polski. Przodkowie chłopca o których pamięć w rodzinie jest wciąż kultywowana padli ofiarą rzezi wołyńskiej" - czytamy we wpisie Majkowskiej.

"Stosował przemoc"

Teraz do sprawy odniosła się dyrekcja szkoły, do której chodzi 10-letni Maciek - podaje tvp.info. Wicedyrektor szkoły Magdalena Dawidowicz zaprzecza, że szkoła dąży do odebrania praw rodzicielskich opiekunom Maćka. W rozmowie z toruńską "Gazetą Wyborczą" wicedyrektor wyjaśnia, że szkoła ma obowiązek zgłaszać do sądu rodzinnego lub Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie niepokojące zachowania wychowanków.

"Szkoła przekazała informację do Sądu Rejonowego II Wydział Rodzinny i Nieletnich w Toruniu z prośbą o zbadanie sytuacji rodzinnej i wychowawczej dziecka, ucznia kasy czwartej, z uwagi na występujące problemy w jego relacjach z rówieśnikami. Chłopiec, uczeń klasy czwartej, wielokrotnie naruszał nietykalność innych dzieci, a także stosował przemoc słowną, wyrażając jednocześnie niechęć do cudzoziemców. Nie mamy potwierdzonych informacji, że chłopiec z Ukrainy w jakiejkolwiek sytuacji wypowiadał się na temat Stepana Bandery” - podkreśla w oświadczeniu wicedyrektorka.

Dalej szkoła podaje, że ze względu na bezpieczeństwo uczniów podjęła "odpowiednie kroki", aby przeciwdziałać tym zachowaniom. "Ze względu na brak wyraźnej poprawy w zachowaniu chłopca szkoła zwróciła się z pismem do sądu z prośbą o zbadanie jego sytuacji rodzinnej i wychowawczej” - dodaje Dawidowicz.

"Nierzetelne informacje"

Do oświadczenia szkoły odniosło się także Ordo iuris. Prawnicy instytutu opublikowali opinię wychowawczyni Maćka z października 2018 r., w którym miała napisać, że chłopiec "potrafi nawiązywać poprawne relacje z rówieśnikami, choć zdarzało mu się uczestniczyć w konfliktach z kolegami. Warto jednak podkreślić, że zawsze były to sytuacje związane z obustronną prowokacją".

Prawnicy Ordo Iuris dodają, że rodzice 10-latka obawiają się o bezpieczeństwo dziecka, bo młodszy brat chłopca z Ukrainy miał przynosić do szkoły nóż.

Źródło: tvp.info, torun.wyborcza.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

ordo iurisstepan banderaszkoła podstawowa
Komentarze (358)