PolskaKto zarabia na znaku PCK?

Kto zarabia na znaku PCK?


Wrzucasz stare ubrania do pojemników oznaczonych znakiem Polskiego Czerwonego Krzyża? Jesteś przekonany, że trafią one do potrzebujących? Nic bardziej mylnego.

Kto zarabia na znaku PCK?

W Chrzanowie między blokami stoi pojemnik z czerwonym krzyżem na białym tle. Napis informuje: "pozyskana odzież i środki finansowe będą przeznaczone na działalność charytatywną PCK". Poniżej numer telefonu komórkowego. Tyle, że nie jest to numer do PCK, a do firmy "Wtórpol" ze Skarżyska Kamiennej. Tam dowiedzieliśmy się, że to pomyłka. Oni, owszem, zbierają odzież, ale na rzecz Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej, a PCK samodzielnie prowadzi zbiórkę.

- Bzdura! W całym województwie małopolskim nie zbieramy odzieży do pojemników. Już dwa lata temu nie podpisaliśmy umowy z tą firmą, bo nie odpowiadały jej nasze warunki - odpowiada na nasze pytanie Józefa Pers, kierująca małopolskim oddziałem PCK. Jak mówi, firma ze Skarżyska bezprawnie wykorzystuje znak PCK i w tej sprawie będzie wniosek o ukaranie.

- Tak naprawdę naklejkę z naszym logo każdy może sobie wydrukować. Właśnie piszę w tej sprawie pismo do dyrektora firmy o natychmiastowe usunięcie pojemników. Jeśli to nie zostanie zrobione, sprawa trafi do postępowania sądowego bądź prokuratorskiego - zapewnia kierująca krakowską organizacją. PCK owszem, zbiera używaną odzież dla swoich podopiecznych, ale są to akcje tzw. obwoźne. Kilka dni przed zbiórką na klatkach schodowych i słupach ogłoszeń pojawiają się ulotki z informacją o dniu zbiórki. Następnie samochód zbiera wystawione worki z odzieżą. Trafia ona do bezdomnych, na szpitalne oddziały ratunkowe, do DPS-ów oraz indywidualnych rodzin, które zgłaszają się w siedzibach PCK.

Po interwencji dyrektorki krakowskiego czerwonego krzyża, zadzwonił do naszej redakcji dyrektor "Wtórpolu". - Nie wiem, dlaczego w Chrzanowie znalazły się pojemniki z logo PCK. Zapewne przez pomyłkę. Zobowiązuję się, że w ciągu trzech najbliższych dni naprawimy to. Z PCK współpracujemy w całym kraju, z wyjątkiem województwa małopolskiego i wielkopolskiego - mówi Jan Maćkowiak. Nie ukrywa również, że na zbieraniu używanej odzieży firma zarabia. Jak mówi, organizacjom, z którymi współpracuje "Wtórpol", bardziej niż na ubraniach zależy na pieniądzach.

- W tej sytuacji, zgodnie z umowami, przekazujemy na ich konta określone kwoty. W skali ubiegłego roku było to ponad dwa miliony złotych - wylicza szef firmy. Ubrania z pojemników trafiają do centrali "Wtórpolu", gdzie są sortowane. Te, które nadają się do noszenia, sprzedaje się do Afryki, Azji, Białorusi i na Ukrainę. Firma produkuje również szmatki bawełniane, a odpady z odzieży, w której składzie jest wełna sprzedaje do Indii, gdzie są wykorzystywane do produkcji koców i dywanów.

Kinga Fromlewicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)