Kto wygra w PE: Buzek czy "człowiek Watykanu"?
Konkurent Jerzego Buzka w rywalizacji o stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego - Mario Mauro wywołuje we Włoszech skrajne opinie w środowiskach politycznych.
18.06.2009 | aktual.: 18.06.2009 08:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To niezwykle aktywny przez lata działacz katolicki, uważany wręcz za "człowieka Watykanu" i episkopatu Włoch, i autor kontrowersyjnych wypowiedzi, m.in. o tym, że flaga UE to chrześcijański symbol Matki Bożej.
Sam zapewnia, że stawia przede wszystkim na dialog. "Jest zbyt pobożny" - odpowiadają jego lewicowi przeciwnicy. Od lat Mauro związany jest z kościelnym ruchem Comunione e Liberazione (Komunia i Wyzwolenie).
Centroprawica przedstawia go jako doskonałego, niezwykle kompetentnego kandydata, bardzo doświadczonego z racji zajmowanego obecnie stanowiska wiceprzewodniczącego PE. Poza tym - argumentuje koalicja - jako Włochowi stanowisko to mu się należy, dlatego, że kraj ten jest założycielem Unii Europejskiej. Największa siła centrolewicowej opozycji - Partia Demokratyczna nie ufa mu wyłącznie dlatego, że jest kandydatem premiera Silvio Berlusconiego.
Najgłośniejsi i najbardziej skrajni w swych opiniach antyklerykalni Radykałowie, zasiadający w ławach parlamentarnej opozycji, twierdzą, że do tak wymagającej bezstronności funkcji nie może aspirować "katolicki integrysta".
Jednak Radykałowie do PE nie dostali się, więc swe niezadowolenie wyrażają wyłącznie dla celów bieżącej walki politycznej w kraju.
W przeciwieństwie do Polski, to, kto ostatecznie wygra ten pojedynek nie budzi we Włoszech aż takich emocji. Zarówno w dyskusjach politycznych, jak i w mediach temat ten traktowany jest marginalnie.
Mario Mauro urodził się 24 lipca 1961 roku w San Giovanni Rotondo w Apulii, ośrodku kultu świętego Ojca Pio. Ukończył literaturę i filozofię na katolickim uniwersytecie Sacro Cuore w Mediolanie.
Pracował jako nauczyciel w szkołach w Foggii, prowadząc jednocześnie działalność społeczną wśród młodzieży.
W latach 90. Mauro przystąpił do stowarzyszenia Compagnia delle Opere. Ten ekonomiczny potentat jest w rzeczywistości "gospodarczym skrzydłem" ruchu Comunione e Liberazione. Od 1998 roku pełnił w nim ważne kierownicze stanowisko stojąc na czele federacji organizacji non-profit.
W kolejnych latach prowadził batalie, wymierzone w próby zreformowania oświaty. Domagał się "wolności edukacji" we Włoszech, to jest zrównania praw szkół katolickich z publicznymi oraz finansowania ich z budżetu.
Podjęta m.in. z jego inicjatywy akcja protestacyjna "Milion faksów" w 1997 roku doprowadziła do sparaliżowania na wiele dni działalności ministerstwa oświaty Włoch.
Jako reprezentant Stolicy Apostolskiej w 1995 roku Mauro przedstawił w Radzie Europy racje Kościoła, opowiadającego się za "wolnością szkoły".
W uznaniu jego zabiegów o równe prawa placówek kościelnych w 1997 roku Konferencja Episkopatu Włoch powołała go do narodowej rady szkół katolickich.
Po raz pierwszy do Parlamentu Europejskiego został wybrany w 1999 roku z listy macierzystej partii Silvio Berlusconiego Forza Italia. Z tej samej listy mandat eurodeputowanego zdobył w 2004 roku. Po raz trzeci dostał się do Europarlamentu w niedawnych wyborach, chociaż otrzymał stosunkowo niewiele głosów - 158 tysięcy.
Na szansach Mauro w szeregach włoskich eurodeputowanych z opozycji może zaważyć w dużym stopniu jego wypowiedź natychmiast po wyborach, pełna peanów pod adresem premiera Silvio Berlusconiego. Przedstawił szefa swej partii jako "największego europejskiego entuzjastę", który "ma charyzmę, doświadczenie i autorytet, jakiego nie ma nikt inny w Europie". - Tylko on mówił podczas kampanii wyborczej o Unii Europejskiej - argumentował Mario Mauro.
Partia Demokratyczna nie zdecydowała jeszcze, czy w imię "narodowych interesów" , o jakie apeluje do niej koalicja, poprze kandydata Włoch. Za złe ma mu tak spektakularnie okazywaną wierność wobec Berlusconiego. Czeka jednak przede wszystkim na stanowisko swych przyszłych sojuszników.
Jako praktykujący katolik Mauro cieszy się poparciem prawicowej, koalicyjnej, eurosceptycznej Ligi Północnej, która w obecnej kadencji w Strasburgu należy do Unii na rzecz Europy Narodów.
Choć sam Mauro przedstawia się jako człowiek dialogu, Sergio Rovasio z partii Radykałów zwrócił uwagę na to, że nawet w samej Europejskiej Partii Ludowej jego poglądy uważane są za "zbyt integrystyczne".
Przypomniał wypowiedzi wiceprzewodniczącego PE, krytykującego "dyktaturę laicką" i "supermarket praw" dla wszystkich, jakie według niego oferuje społeczność międzynarodowa oraz słowa o "gejowskim lobby" w Strasburgu.
To także Mauro, zauważył Rovasio, mówił w przeszłości o "zdeformowanych i dewiacyjnych" koncepcjach rodziny, a badania nad komórkami macierzystymi embrionów porównywał do eksperymentów doktora Mengele.
Przeciwnicy wytykają Mario Mauro także bliskie związki ze zgromadzeniem Legioniści Chrystusa, wstrząśniętym serią skandali.
"Pragniemy z całego serca, abyśmy nie byli zmuszeni do życia w deja vu czy też w dobie Buttiglione 2 i aby Mauro mógł kontynuować swe idee i batalie, które głęboko szanujemy, z innej katedry" niż fotel przewodniczącego Parlamentu Europejskiego - oświadczył wspomniany działacz Radykałów. Przywołał postać Rocco Buttiglione, którego kandydatury na unijnego komisarza nie zaakceptował PE z powodu jego wypowiedzi , m.in. na temat homoseksualistów.
Przeciwko Mario Mauro wystąpił także komunistyczny dziennik "Il manifesto" . "Dosyć już tych świętych od Berlusconiego" - stwierdziła gazeta.
Włoski eurodeputowany polskiego pochodzenia Jaś Gawroński, który właśnie kończy swój ostatni mandat w Parlamencie Europejskim, pytany o Mauro uznał kompetencje Mauro za "świetne".
"To jeden z nielicznych Włochów w Europarlamencie, który bardzo dużo i dobrze pracuje" - dodał. "Fakt, że jest katolikiem tylko może mu pomóc ugasić ogień nad dzisiejszymi problemami, ale wydaje mi się, że jego szanse maleją" - ocenił Gawroński.
Sylwia Wysocka