"Kto ukradł moją dawkę?" Historia aptekarki, która wypadła z kolejki do szczepień
- Nie dajcie się namówić na przełożenie terminu szczepienia, bo nie wrócicie już do kolejki - ostrzega pani Bożena, pracownica apteki z Piaseczna. Od 26 grudnia ma niezrealizowane skierowanie na szczepienie. Podobnych "pechowców" może być około 200 tys.
W marcu mają się rozpocząć szczepienia służb mundurowych, ale nadal tysiące osób z grupy zero czekają na zaszczepienie pierwszą dawką. Pani Bożena, aptekarka z podwarszawskiego Piaseczna, od grudnia czeka na szczepienie i spodziewa się, że wkrótce do kolejki szczepień wskoczy przed nią strażak, policjant czy żołnierz.
Rozmówczyni WP jako jedna z pierwszych osób zapisała się na szczepienie, a skierowanie ma wystawione od 26 grudnia. W umówionym dniu 19 stycznia o 8 rano stawiła się punkcie szczepień i tam spotkało ją niemiłe zaskoczenie: "Nie mamy dla pani dawki. Nie przywieźli" - usłyszała. W jej przypadku seria pechowych zdarzeń trwa już ponad miesiąc.
Odwołane szczepienia
- Zapewniono mnie, że to nic złego. Termin szczepienia się przełoży i jak tylko dojadą nowe dawki, zostanę zaszczepiona. Jeszcze 15 lutego koordynator szczepień w szpitalu zapewniał mnie, że jestem wysoko na liście rezerwowej i to już lada dzień. Nic z tego, do dziś nie ma dla mnie szczepionki - relacjonuje Bożena, 40-letnia magister farmacji z Piaseczna.
- Z mojego doświadczenia wynika, że system szczepień zaczyna działać jak loteria. W mojej aptece na 10 farmaceutów nie zaszczepiono mnie i jeszcze jednej koleżanki. Akurat my dwie nie przechorowałyśmy COVID-19. Mąż jest aptekarzem w Warszawie i jest już pod dwóch dawkach - dziwi się rozmówczyni.
Mało tego, jej apteka mieści się obok punktu szczepień. - Widzę przez okno, jak codziennie przyjeżdżają nowe osoby, młode 20-letnie dziewczyny albo starsze panie. Potem zwierzają się, jaka to ulga być zaszczenionym. A ja? Chyba ktoś ukradł moją dawkę. Idzie trzecia fala epidemii i jestem wystawiona na ryzyko zakażenia - denerwuje się.
To niejedyna taka relacja.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
200 tysięcy pechowców bez szczepienia
Sukces zerowego etapu Narodowego Programu Szczepień odtrąbiono pod koniec stycznia. Ministerstwo Zdrowia podało wówczas informację, że zaszczepionych zostało 94 proc. lekarzy, połowa dentystów i około jedna trzecia pielęgniarek.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Prawdopodobnie grupa niezaszczepionych pechowców z grupy zero (zawody medyczne) liczy około 200 tysięcy - wynika z szacunków Magazynu Aptekarskiego. Ten branżowy portal przyjrzał się sprawie odwołanych szczepień.
Jak się okazuje, wśród pracowników aptek szczepionkę dostało 18,5 tys. osób. Problem w tym, że ta grupa zawodowa liczy 60 tys. pracowników (magistrów farmacji i techników).
Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że aktualnie priorytetem są szczepienia populacyjne, a w przypadku medyków najważniejsze jest podanie drugiej dawki szczepionki. To w związku ze zmniejszonymi dostawami od Pfizera. Osoby, które mają niezrealizowane skierowania, muszą nadal czekać.
- Nieustannie podejmujemy działania mające na celu zaszczepienie jak najszerszej grupy osób w możliwie najkrótszym czasie. Jeżeli jest możliwość dodatkowych terminów dla grupy zero, to jak najbardziej te szczepienia powinny nadal się odbywać. Jednak ustalone terminy dla grupy I (czyli seniorów - przyp. red.) powinny zostać zachowane - podkreślają przedstawiciele MZ.
Większość osób oczekujących na szczepienie nie zdawało sobie sprawy, że już 2 lutego zapadała decyzja, aby nie szczepić pierwszą dawką przedstawicieli zawodów medycznych. Takie zalecenie pojawiło się komunikacie Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (dawniej ARM), do którego dotarła Wirtualna Polska. Polecenie "nie szczepimy" zostało przedłużone do 7 marca - wynika z kolejnego komunikatu.