Kto stoi za "MAGAbomberem"? Zagadka wzmacnia podziały w USA
Kto stoi za tajemniczymi bombami wysłanymi Clintonom, Obamie i innym przeciwnikom Trumpa? Według prawicy - to lewicowa prowokacja. Spiskowe teorie wchodzą do mainstreamu, a Ameryka jest podzielona jak nigdy przedtem.
26.10.2018 12:47
Dwa dni po tym, jak pod adresami prominentnych przeciwników Donalda Trumpa znalazły się paczki zawierające zaimprowizowane bomby, nadal nie wiadomo, kto stoi za zamachami. Nie wiadomo nawet tego, czy były bomby sprawne. Ale część konserwatywnych polityków i zwolenników prezydenta w mediach, ma już swoją odpowiedź. To sztuczka ukartowana przez Demokratów w celu zaszkodzeniu wyborczym szansom Republikanów i Donalda Trumpa.
- Republikanie po prostu nie robią takich rzeczy. Z perpsektywy działaczy Demokratów (...) to może służyć ich celom - stwierdził Rush Limbaugh, jeden z najbardziej znanych konserwatywnych publicystów. W ślad za nim poszli inni komentatorzy z prawicowego głównego nurtu.
"Fake News - Fake Bombs" napisał na Twitterze Lou Dobbs, prezenter wspierającej Trumpa telewizji Fox News. "Kto mógłby skorzystać na takiej mistyfikacji?" - pytał retorycznie, dodając, że w efekcie na dwa tygodnie przed kluczowymi wyborami, z mediów zniknął temat zmierzającej w stronę amerykańskiej granicy "karawany" imigrantów. Podobne teorie sugerował - również na antenie Fox News - były oficer FBI Chris Swecker oraz Ann Coulter, słynna prawicowa publicystka i pisarka. Według Coulter, podkładanie bomb to znana taktyka liberałów.
Przeczytaj również: Bomby zaadresowane do Hillary Clinton i Baracka Obamy
Republikańscy politycy byli tylko trochę bardziej ostrożni. Sam prezydent Donald Trump, który w dzień po incydencie wezwał do politycznej jedności, już kilka godzin obarczył winą swoich przeciwników w mediach.
"Duża część Gniewu, który dziś widzimy w naszym społeczeństwie jest powodowana przez celowo fałszywy przekaz Mediów Głównego Nurtu, które nazywam Fake News. Stał się tak zły i nienawistny, że nie da się go opisać. Media mainstreamowe muszą się poprawić i to SZYBKO!" - napisał na Twitterze rezydent Białego Domu.
W ślad za Trumpem poszli inni politycy. Były rywal Trumpa, senator Ted Cruz stwierdził, że media - które zdążyły ochrzcić zamachowca mianem "MAGAbombera" (MAGA, czyli "Make America Great Again" to hasło wyborcze Trumpa) celowo sterują przekazem, by uderzyć w prezydenta i jego partię. Podobną drogą poszła rzeczniczka prezydenta Sarah Huckabee Sanders.
- Myślę, że to absolutnie haniebne, że jednym z pierwszych publicznych oświadczeń ze strony CNN było zrzucenie winy i odpowiedzialności za ten podły akt na prezydenta i na mnie osobiście - stwierdziła w telewizji Fox News.
Sanders odniosła się w ten sposób do oświadczenia prezesa CNN (jedna z paczek zamachowca była wysłana na adres telewizji) Jeffa Zuckera, który stwierdził, że Biały Dom wykazuje się "kompletnym brakiem zrozumienia" co do powagi i konsekwencji ataków na media.
Jak wyliczał Zucker i inni, Trump regularnie nazywa media "wrogami narodu", obiecywał że pokryje koszty obsługi prawnej tym, którzy "zrobią porządek" z demonstrantami protestującymi podczas jego wieców, czy publicznie chwalił republikańskiego kongresmena, który powalił dziennikarza na ziemię.
W efekcie, mimo apeli o jedność i powrotu do "cywilizowanej" debaty, rezultatem jest jeszcze większa polaryzacja. Sprzyja jej kontekst nadchodzących wyborów do Kongresu. Stawka głosowania jest wysoka, bo jeśli zgodnie z prognozami Demokraci przejmą kontrolę nad Kongresem, będą mieli szansę rozpocząć procedurę impeachmentu wobec prezydenta.
- Nie jestem specjalnie dumny z tego, jak bardzo podzielona jest nasza polityka - mówi WP Daniel Fried, były ambasador USA w Polsce. - Donald Trump robi wszystko, by dzielić ludzi, używa wręcz stalinowskiego języka. Czegoś takiego wcześniej nie było. Nawet tak kontrowersyjny polityk jak George W. Bush potrafił jednoczyć kraj i współpracować z opozycją. Teraz tego nie widać. Mam jednak nadzieję, że to jednak przetrwamy - dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl