Kto komu rękę podał, czyli premiera "Pianisty"
Przekazania sejmowej komisji śledczej materiałów telewizyjnych z premiery "Pianisty" domaga się Zbigniew Ziobro (PiS). Poseł ma nadzorować sprawdzanie, jakie telewizje nadały te materiały i o które wystąpić.
19.02.2003 13:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na środowym posiedzeniu komisji Ziobro pytał prezes Agory Wandę Rapaczyńską o jej udział we wrześniu 2002 r. w premierze "Pianisty", którego współproducentem był Lew Rywin. "Nie tylko nie witałam się z panem Rywinem, ale nawet i cierpiałam wtedy na bardzo poważną wadę wzroku, która nie pozwalała mi go zauważyć" - mówiła Rapaczyńska o Rywinie.
Spytana przez Ziobrę, z jakimi osobami publicznymi Rywin wtedy rozmawiał i się witał, Rapaczyńska odpowiedziała, że "szczegółów nie pamięta", a po premierze filmu "dosyć szybko stamtąd wyszła i nie uczestniczyła w części towarzyskiej". Dodała zarazem, że "jak przez mgłę" pamięta, iż jako producent "Pianisty" Rywin siedział w loży "z przedstawicielami rządu i chyba blisko prezydenta; szczegółów nie pamiętam".
Szef komisji Tomasz Nałęcz (UP) zwrócił uwagę Ziobrze, że to, obok kogo siedział Rywin, można zobaczyć w materiałach telewizyjnych z premiery. Wówczas Ziobro złożył wniosek, by komisja wystąpiła do wszystkich stacji telewizyjnych, w tym także Canal+, nie tylko o to, co wyemitowały, ale także o "surowe" materiały z premiery.
Według Nałęcza z przeszukaniem archiwów przez nadawców i wydaniem tych materiałów mogą się wiązać duże koszty. Zaproponował, by najpierw obejrzeć, co było nadane w telewizjach. Wyraził obawę, że jeżeli komisja będzie wciąż poszerzać swe materiały, to "budżet Sejmu może wkrótce ulec poważnemu uszczupleniu".
Polemizując z Nałęczem, Ziobro podkreślał, że chodzi o sprawę wielkiej wagi. "Istotne jest to, czy osoby, które wiedziały, a wiemy już, że określone osoby pełniące najwyższe funkcje publiczne w państwie wiedziały o tej sprawie (o żądaniu łapówki przez Rywina - red.), czy nie przeszkadzało im to spotykać się z panem Lwem Rywinem" - dodał. Mówił, że nadawcy mogą materiały przekazać bezpłatnie.
Apelując o oszczędność, Nałęcz przywołał przykład billingów rozmów telefonicznych, za które "odpłatność może iść w dziesiątki tysięcy złotych". "Jeśli chodzi o dostarczenie billingów, to operatorzy zażądali za to określonej, wysokiej odpłatności; co więcej jest już orzeczenie Sądu Najwyższego w tej sprawie, że wymiar sprawiedliwości nie ma prawa na koszt operatorów domagać się takich billingów" - powiedział. Dodał, że według komisji, pieniądze na ten cel powinny pochodzić z budżetu resortu, a zdaniem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie - z budżetu Sejmu.
Według Nałęcza za nagrania tv też trzeba będzie zatem zapłacić. Dlatego zaproponował, by najpierw pracownicy Sejmu - pod nadzorem Ziobry - sprawdzili, jakie były relacje z premiery i by potem dopiero wystąpić o konkretne materiały; wtedy też ustalono by ewentualne koszty. Ziobro się na to zgodził. Zobowiązał się też, że w razie czego "dopłaci z własnych środków".
O to, przy kim siedział Rywin, można spytać jego samego - powiedział Bogdan Lewandowski (SLD). (jask)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! „Rywingate” - przykład pospolitej próby korupcji, czy też afera polityczna na najwyższych szczeblach władzy. Apogeum choroby czy początek kuracji? Sprawa zostanie wyjaśniona i sprawca (lub sprawcy) skazany?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.